Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Disco Elysium: The Final Cut Gramy dalej

Gramy dalej 8 grudnia 2021, 16:06

autor: Karol Laska

Dzięki polskiemu tłumaczeniu znów pokochałem Disco Elysium

Polska wersja Disco Elysium przestała być marzeniem, legendą, statkiem-widmo zanikającym gdzieś na horyzoncie. Ona naprawdę istnieje i jest znakomita. Na tyle znakomita, że poznałem tę grę na nowo. I znowuż ją pokochałem.

Artykuł powstał na bazie wersji PC.

Przechodzę Disco Elysium po raz drugi – grę, którą już parę razy na łamach tego portalu określiłem mianem arcydzieła. Obiecałem sobie, że powrócę do niej wtedy, gdy otrzyma pełnoprawne spolszczenie. Bo choć angielski rozumiem i dobrze się z moją znajomością tegoż języka czuję, wiedziałem, że niektórych niuansów nie sposób było nie przegapić. I rzeczywiście – po dwóch latach od pierwszego kontaktu z tym uniwersum stwierdzam, że moje ukochane Disco Elysium jest produkcją jeszcze pełniejszą. To zasługa między innymi voice actingu i nowych misji dodanych w Final Cut – jasna sprawa. Duża w tym też jednak rola rodzimej lokalizacji. Ta nie tylko daje radę, ale i w pełni oddaje specyficzny charakter i artystyczny wyraz gry.

Co to oznacza dla mnie i wszystkich innych, którzy z Disco Elysium mieli już do czynienia? Przede wszystkim o wiele łatwiej rozumie się teraz polityczną złożoność przedstawionego tu świata. ZA/UM uczyniło z Revacholu, głównej lokacji gry, skupisko ludzi o odmiennych poglądach, kolorach skóry i rodowodach. Choć od zawsze były to dla mnie postacie o określonym zestawie cech i potrafiłem sobie wyrobić o nich opinię, tak za drugim podejściem jestem w stanie w pełni przeanalizować ich postawy, wychwycić pewne paradoksy i sprzeczności w ich zachowaniach i tezach. Disco Elysium jest bowiem grą dialogu (również tego wewnętrznego), intelektualnym wyzwaniem, doświadczalnym poligonem w dziedzinie retoryki i słowotwórstwa. Diabeł tkwi więc w szczegółach, a te wszystkie detale w końcu jestem, dzięki pracy rodaków z QLOC-a, w stanie wyłapać.

Wystarczy pierwsza kwestia dialogowa i już wiesz, że albo oddasz się tej dziwności, albo masz te pretensjonalne gadki gdzieś.

Co to oznacza dla Was – a przynajmniej tej części z Was, dla których będzie to pierwsza styczność z Disco Elysium? Przede wszystkim możecie całkowicie wyluzować. Jeżeli byliście zaniepokojeni głosami niektórych internautów, jakoby tłumacze mieli do czynienia z materią niemożliwą do wiernego przełożenia na nasz język, po prostu odetchnijcie z ulgą. Nic nie straciliście. Odbierzecie ten świat tak samo jak ludzie, którzy mogli go doświadczyć w oryginalnej wersji językowej. To cierpliwe czekanie Wam się po prostu opłaciło, bo jeśli faktycznie nie czuliście się na siłach, by zmierzyć się z filozoficzno-politycznymi dysputami estońskich artystów w formie miliona angielskich słów, teraz będzie Wam łatwiej. Choć nadal będzie to nieprosta literacka przebieżka – podejdźcie do Disco Elysium, jakbyście właśnie mieli wziąć się za grubą powieść na wiele wieczorów.

Co to oznacza dla całej polskiej branży growej – szczególnie tych gałęzi zajmujących się tłumaczeniem najróżniejszych wytworów cyfrowego medium? Uważam, że całkiem sporo. QLOC wykazał się tu bowiem nie tylko starannością i rzetelnością, czyli tym, co niezbędne przy jakiejkolwiek lokalizacji. Czasem bowiem natrafiał w materiale oryginalnym na spore wyzwania – dla wielu pewnie ściany nie do pokonania. Bo jak tu przetłumaczyć całą kaskadę pstrokatych neologizmów, związków frazeologicznych czy imion, będących swego rodzaju eksperymentem i artystyczną zabawą słowem pisanym? No trzeba wymyślić coś swojego, ale na tyle trafionego, by oddało charakter surrealistycznego świata Disco Elysium. Należało więc wykazać się nie lada kreatywnością, odwagą, ba, pewnym pazurem. I w pełni się to udało. Niechaj koledzy po fachu patrzą i się uczą.

Skoro tłumacze poradzili sobie z monologami Miarogłowego, można być pewnym, że udźwignęli całą resztę.

Uważam więc, że spolszczenia Disco Elysium nie można odebrać jedynie jako solidnie wykonanej pracy rzemieślniczej polegającej na suchej translacji kolejnych sentencji, linijka po linijce. QLOC sprawił bowiem, że pokochałem tę grę na nowo. I to jeszcze bardziej. Bo dotarło do mnie więcej treści – zarówno tej istniejącej od samego początku, której wcześniej nie rozumiałem, jak i tej nowej, będącej wytworem paru tłumaczeniowych wybryków. A to odbieram jako wartość dodaną. Do odpalenia Disco Elysium PL zachęcam więc absolutnie wszystkich. Bez wyjątku. Bo albo poznacie nowy niesamowity świat, albo też znane Wam uniwersum odkryjecie na nowo.

O AUTORZE

Jeśli miałbym wziąć ze sobą na bezludną wyspę jedną rzecz, byłby to komputer z zainstalowanym Disco Elysium. Mógłbym dyskutować o tej grze godzinami, a teraz nadarza się ku temu kolejna okazja. Polska wersja tego dzieła przypomniała mi o jego znamienitości i cieszę się, że więcej graczy będzie miało sposobność przeżyć najbardziej oczyszczającego kaca w historii popkultury.

TWOIM ZDANIEM

Co bardziej cenisz w grach RPG?

Zobacz inne ankiety