Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Game of Thrones: A Telltale Games Series - Season One Recenzja gry

Recenzja gry 3 grudnia 2014, 14:00

autor: Luc

Recenzja gry Game of Thrones: Iron From Ice – twórcy The Walking Dead kują żelazo póki gorące

Wiadomość o tym, iż Telltale Games planuje stworzyć kolejną ze swoich interaktywnych produkcji w oparciu o bijącą rekordy popularności serię książek oraz serial, zaskoczyła chyba wszystkich. Jak poradzili sobie z tak rozpoznawalną marką?

Recenzja powstała na bazie wersji PC. Dotyczy również wersji PS4, XONE, X360, PS3

Podobnie jak w przypadku The Walking Dead oraz The Wolf Among Us – poprzednich produkcji studia Telltale Games – postanowiliśmy wystawić ocenę przygodom rodu Forresterów dopiero po publikacji ostatniego, piątego epizodu gry, ale nasze spostrzeżenia będziemy publikować na bieżąco – po premierze każdego odcinka.

Przyznaję – przed serialową Grą o tron wzbraniałem się szalenie długo. Kilka miesięcy temu, czy to z nudów czy ze zwykłego zapotrzebowania na zorganizowanie sobie jakiejkolwiek rozrywki, mój upór pękł i chcąc nie chcąc odpaliłem pierwszą część serialu. No i zaczęło się. W ciągu dwóch tygodni przerobiłem wszystkie sezony od deski do deski. Na wycofywanie się ze świata intryg było już za późno. Oczekiwania związane z pierwszym epizodem grywalnego Game of Thrones miałem więc ogromne i muszę przyznać, że się nie zawiodłem, choć do ideału jest bardzo daleko.

Między dworem a Murem

Już na wstępie wypada zaznaczyć, iż bez znajomości świata, postaci oraz wydarzeń widzianych w serialu, gracz będzie miał doprawdy ciężką przeprawę. Oczywiście wszystko da się ukończyć będąc totalnie nieświadomym tego kim są Starkowie, ani jak wygląda król Joffrey, ale gra jest upchana po brzegi mniej lub bardziej subtelnymi odniesieniami, bez których nie można zrozumieć kontekstu poszczególnych sytuacji. Widać to już na samym początku rozgrywki. Wcielamy się wówczas w niejakiego Gareda – giermka Lorda Forrestera, głowy rodu odgrywającego kluczową rolę w tejże produkcji. Znajdując się w obozie nieopodal Bliźniaków, odpoczywamy z resztą wojaków, stacjonujących poza zamkiem, w którym odbywa się właśnie uroczystość, która przeszła później do historii jako Krwawe Gody tudzież Czerwone Wesele. W samych wydarzeniach, które ujrzeliśmy w serialu lub na kartach książki wprawdzie nie bierzemy udziału, doświadczamy jednak tego, co działo się „na około”. A z tym wiążą się oczywiście już wybory równie dramatyczne co w poprzednich produkcjach Telltale Games.

Nawiązań do serialowego konfliktu jest mnóstwo – i to już od samego początku. - 2014-12-03
Nawiązań do serialowego konfliktu jest mnóstwo – i to już od samego początku.

Game of Thrones: Iron From Ice zaczyna się więc od stosunkowo mocnego uderzenia, w którym na szali kładziemy los jednostki oraz większej grupy i motyw ten przewija się zresztą niemalże przez całą dwugodzinną rozgrywkę. Bez względu na to czy sterujemy właśnie wspomnianym Garedem, lordem Ethanem czy też służką Mirą bardzo często jesteśmy zmuszani do lawirowania pomiędzy słowami, spośród których jedno nieostrożne, może kosztować życie wielu niewinnych ludzi. Samych konsekwencji wprawdzie w pierwszym odcinku nie ujrzymy, ale gra dosyć wyraźnie daje nam do zrozumienia, iż poszczególne decyzje dotyczące oszczędzenia lub „wydania wyroku śmierci” być może wrócą do nas w kolejnych odsłonach.

Ma to niestety swoje dosyć znaczące dla pierwszego epizodu konsekwencje – praktycznie każda decyzja jaką podejmiemy nie ma większego znaczenia. Czego byśmy nie wybierali, historia ciągnie się jak po sznurku i oferuje pozorne zróżnicowanie tylko i wyłącznie po to, aby skończyć się zawsze w identyczny sposób. Rozegrałem zakończenie na trzy różne sposoby i za każdym razem otrzymałem ten sam finał, z niemal identycznym epilogiem i zapowiedzią części drugiej. Celowo przetestowałem także inne fragmenty i wnioski są niestety podobne. Nawet decyzja dotycząca obsadzania danej osoby na kluczowym dla naszych włości stanowisku (z przebiegu gry wynika, iż to szalenie istotny wybór) nie wpływa w żaden sposób na to jak toczy się fabuła. A szkoda, choć z drugiej strony nie sposób zaprzeczyć, iż zwieńczenie pierwszego epizodu szokuje dosyć mocno i nie powstydziliby się go scenarzyści serialu czy też sam George R.R. Martin.

Decyzja bywają dramatyczne, ale rzadko kiedy odczuwamy między nimi różnicę. - 2014-12-03
Decyzja bywają dramatyczne, ale rzadko kiedy odczuwamy między nimi różnicę.

Słowa ranią najbardziej

Momentów rzucających na kolana w Game of Thrones: Iron From Ice nie uświadczymy jednak przesadnie wiele. Zaryzykowałbym wręcz stwierdzenie, iż końcówka z udziałem rodziny Forresterów to jedyna chwila w grze, w której autentycznie byłem zaskoczony. Reszta rozgrywki utrzymana jest w stosunkowo spokojnym i zrównoważonym charakterze – sekwencje akcji lub swobodnego chodzenia można policzyć na palcach jednej ręki, a większość czasu spędzimy na rozmowach na królewskim dworze, w zamku w Ironrath lub też ciemnym lesie. Nie ma w tym oczywiście niczego złego, same dialogi się bowiem napisane całkiem sensownie, ale trudno oprzeć się wrażeniu, że mamy tutaj chyba najwięcej rozmów spośród wszystkich dotychczasowych produkcji Telltale.

Biorąc pod uwagę fakt, że przez większość czasu kierujemy albo lordem albo służką na królewskim dworze, nacisk na rozmowę zamiast siekanie mieczem i eksplorowanie nie powinien zresztą dziwić. Trudno wyobrazić sobie Grę o tron bez solidnej dawki intryg i kulisowych zagrywek. Te oczywiście mamy, a to głównie za sprawą postaci znanych z oryginału, które choć pojawiają się sporadycznie, wywierają spory wpływ na to, co widzimy na ekranie. Oprócz Tyriona czy też Cersei, spotkamy także Margaery Tyrell (to jej służką jest Mira) oraz bękarta Ramsay’a Snowa, który odgrywa kluczową rolę w zakończeniu całej historii. I choć od początku wiadomo, że każdy z nich knuje i próbuje (jak zawsze) ugrać coś dla siebie, pierwszy epizod stanowi jedynie zapowiedź tego, jak zawiła stać może się prezentowana fabuła. Obecnie wszyscy rzucają jedynie tajemniczymi frazesami, dają pewne sygnały, ale to jak wszystko się rozwinie zobaczymy zapewne dopiero o wiele później.

Mimo zamiłowania do intryg, Tyrion także i tutaj pokazuje, że ma dobre serce. - 2014-12-03
Mimo zamiłowania do intryg, Tyrion także i tutaj pokazuje, że ma dobre serce.

Wyraziście i kanciaście

Obecności znanych z serialu postaci z pewnością pomaga za to fakt, iż głosu użyczyli im ci sami aktorzy, których słyszymy z ekranu telewizora lub monitora. Peter Dinklage może nie brzmi równie charyzmatycznie co zawsze, ale wciąż wykonuje kawał dobrej roboty, zaś do pozostałych nie sposób w najmniejszy sposób się przyczepić. Brzmią przekonująco, mówią z tymi samymi manierami i są po prostu jednym z mocniejszych elementów pierwszego epizodu, podobnie jak oprawa dźwiękowa, która nam towarzyszy.

Margaery Tyrell to jedna z lepiej prezentujących się postaci, choć animacja jej twarzy woła chwilami o pomstę do nieba. - 2014-12-03
Margaery Tyrell to jedna z lepiej prezentujących się postaci, choć animacja jej twarzy woła chwilami o pomstę do nieba.

Trochę gorzej prezentują się niestety ich postacie. Lekko przestarzały silnik graficzny daje o sobie znać i o ile przechodziło to jakoś przy produkcjach tworzonych na podstawie mniej znanych serii, w tym przypadku kulejące animacje i słaba jakość tekstur może się twórcom odbić czkawką. Mając konkretne wyobrażenie o tym jak wygląda Ramsay lub Tyrion w serialu i porównując do tego jak prezentują się w grze, ciężko nie zauważyć, że mamy do czynienia bardziej z kanciastymi karykaturami niż próbą ich odwzorowania. Część postaci wygląda wprawdzie przyzwoicie, ale zdecydowana większość - niczym wyciosana wyjątkowo tępym dłutem. Oczywiście można to zrzucić na karby stylu artystycznego, ale widząc na okrągło pikselozę i drewniane animacje byłoby to oszukiwanie samego siebie. Niemniej, grafika w grach Telltale zawsze pełniła trzeciorzędną rolę.

Na to, kto zasiądzie na Żelaznym Tronie niestety nie wpłyniemy – historia rodu Forresterów toczy się obok głównego, serialowego wątku, sporadycznie się z nim przeplatając. - 2014-12-03
Na to, kto zasiądzie na Żelaznym Tronie niestety nie wpłyniemy – historia rodu Forresterów toczy się obok głównego, serialowego wątku, sporadycznie się z nim przeplatając.

Tu zaczyna się nasza podróż

To co widzimy na ekranie, ani przez chwilę nie pozostawia nam żadnych wątpliwości co do tego, w jakim świecie się znaleźliśmy. Jest brutalnie i bezwzględnie i tak jak w serialowej i książkowej Grze o tron, droga na szczyt usiana zostanie niezliczonymi trupami. Niestety, choć Game of Thrones: Iron From Ice miewa przebłyski, to chwilę później wraca do stosunkowo bezpiecznego prowadzenia fabuły, sugerując iż „wszystko rozkręci się później”. Owszem, pierwsze epizody rządzą się swoimi prawami, ale Telltale Games udowodniło nie raz, że potrafi startować z nowymi sezonami z wysokiego C, jak to miało miejsce z wydanymi niedawno Tales from the Borderlands. Tym razem miejscami wypadali z odpowiedniego rytmu, ale to wciąż całkiem intrygująca zapowiedź mającej dopiero zabrzmieć pieśni. Czy będzie ona pełna zarówno lodu jak i ognia – okaże się zapewne dopiero po finalnym, szóstym epizodzie.

Oceny redaktorów, ekspertów oraz czytelników VIP ?

GeneticsDDC Ekspert 12 sierpnia 2016

(PS4) Recenzja Games of Thrones: Season One.

8.5
Recenzja gry Game of Thrones - Telltale zna zasady gry o tron
Recenzja gry Game of Thrones - Telltale zna zasady gry o tron

Recenzja gry

Twórcy The Walking Dead i Tales from the Borderlands nie wychodzą poza bezpieczne ramy wypracowanej przed laty formuły, w ramach której dostarczają wciągający interaktywny film ze wszystkimi charakterystycznymi wadami i zaletami tego typu gier.

Recenzja gry Life is Strange: Double Exposure - pokochałem Max na nowo, choć po latach straciła coś ważnego
Recenzja gry Life is Strange: Double Exposure - pokochałem Max na nowo, choć po latach straciła coś ważnego

Recenzja gry

Oto Life is Strange, na które czekałem prawie 10 lat. Mało istnieje bohaterek, do których przywiązałem się tak jak do Max, i jestem przeszczęśliwy, że mogłem poznać jej dalsze losy… acz Double Exposure nie trafiło mnie w serce tak celnie jak pierwszy LiS.

Recenzja gry Emio The Smiling Man: Famicom Detective Club - kiedy wrogiem gracza jest bezmyślny główny bohater
Recenzja gry Emio The Smiling Man: Famicom Detective Club - kiedy wrogiem gracza jest bezmyślny główny bohater

Recenzja gry

Emio The Smiling Man: Famicom Detective Club to nowa odsłona ponad trzydziestoletniej serii kryminalnych gier visual novel. Tym razem badamy sprawę morderstw powiązanych ze zbrodniami sprzed lat – i z lokalną miejską legendą.