Słuchawki HiFiMANa rzadko goszczą moje skromne podwoje. Dziś jednak dęki uprzejmości p. Przemysława, w niniejszej recenzji przyjrzeć się będziemy mieli okazję bardzo popularnemu i chwalonemu modelowi słuchawek, jakim są HiFiMAN Sundara. Będzie przy tym rzeczowo i konkretnie, zwłaszcza w zakresie porównania do innych słuchawek.
Dane techniczne
- impedancja: 37 Ohm
- skuteczność: 94 dB
- pasmo przenoszenia: 6 Hz – 75 kHz
- długość przewodu: 1,4 m
- waga bez kabla: 372 g
- cena: ok. 1540 zł (sprawdź najniższą cenę i dostępność w sklepach)
Jakość wykonania i konstrukcja
Być może zaskoczę, ale w zasadzie nie ma się tu do czego przyczepić. Słuchawki są należycie wykonane, co nawet może zaskakiwać patrząc na przestrzeni lat na różnego rodzaju niedoróbki tu czy tam opisywane na forach i dotyczące tego konkretnego producenta, czy ciągnącą się za nim bardzo niefortunną wypowiedź jej właściciela, mocno rozdmuchaną m.in. na head-fi. Cieszy to tym bardziej, że w tak budżetowym produkcie postarano się i zastosowano porządne materiały, jakby przecząc tym samym poprzednim twierdzeniom i idąc po rozum do głowy.
Konstrukcja słuchawek jest stosunkowo prosta. Muszle mamy metalowe, malowane, okrągłe z kratownicą metalową o dużej przepuszczalności i solidnych filtrach chroniących przetworniki magnetostatyczne przed zabrudzeniem z obu właściwie stron. Trudno jest je zepsuć inaczej, niż intencjonalnie.
Muszle przytwierdzone są do typowo „bajerowych” widełek z identycznym systemem regulacji wychodzącym z plastikowych (jako jedyny element w tych słuchawkach) obudów metalowego pałąka. Konstrukcja mimo, że metalowa, jest stosunkowo lekka. Zastosowanie pałąka metalowego skutkuje od startu zauważalnym dociskiem, ale nie jest to mocno uciążliwe. Słuchawki bardzo dobrze trzymają się przez to głowy.
Zastosowane pady to mieszanka materiału skóropodobnego na bokach oraz materiału na powierzchni kontaktowej. Bardzo często stosowane przez tego producenta i możliwe do dostania z Chin już za 15 USD.
Z kablem natomiast niestety nie zaszalano. W zestawie doszukałem się jedynie 1,4 m kabla z kątowym wtykiem jack, którego wadą (jako jedyną jaką odnotowałem w tych słuchawkach) jest niesamowite skręcanie się wokół własnej osi. Prawdopodobnie wynika to z faktu że w tym egzemplarzu przewodnik jest poskręcany w środku i powoduje tendencję takową na całym kablu, mimo że ten znajduje się w otulinie PVC. Na szczęście Sundary mają wymienne okablowanie, także nie ma problemu z późniejszą wymianą na cokolwiek innego. W zestawie jest też nasadka na duży jack 6,3 mm.
Niemniej testy wykonywałem przy użyciu okablowania fabrycznego, aby słuchawkom dać jak najbardziej bezstronne warunki do zaprezentowania się tak, jak u każdego użytkownika zaraz po zakupie i rozpakowaniu. Aplikowane jest ono bezpośrednio w słuchawki, przy czym gniazda nie są niczym osłonięte lub przyblokowane, toteż przy skrajnie niedbałym traktowaniu słuchawek możliwe jest ułamanie wtyku i pozostawienie jego części w gnieździe. Producent postanowił na szczęście umieścić je pod delikatnym kątem ku frontowi, co ułatwia użytkowanie, choć na wyżej wymienione ryzyko nie wpływa.
Jakość dźwięku
Przed recenzją jedyne, co było mi wiadome na temat Sundar, to że:
- są budżetowymi słuchawkami HiFiMANa,
- było kilka rewizji,
- starsze grały ciepło i powolnie, a nowsze są już ponoć lepsze i jaśniejsze.
I tyle. Generalnie są to jedynie ogólniki, toteż słuchawki miały pełne możliwości błyśnięcia lub odrzucenia mnie w pierwszym odsłuchu, spoczywające wyłącznie na ich barkach. Chyba trafiło jednak na tą drugą rewizję i tu faktycznie mogę potwierdzić, że w żadnym wypadku nie mamy styczności z ciepłymi bułami, mułkami czy czymkolwiek, co uznać można za aż nazbyt muzykalne. HD 580 czy K240 MKII zaprezentowały się wyraźnie cieplej, gdzie obie pary są de facto słuchawkami realnie ciepłymi.
Słuchawki mają w sobie wiele cech różnych słuchawek, nie tylko tego konkretnego producenta. Wykazują się ponadprzeciętną poprawnością i choć jeszcze im w paru miejscach brakuje, trudno przejść obok nich do porządku dziennego. A jeśli ktoś szukałby ulepszenia ponad HD 560 S, to właśnie znalazł i szukać dalej nie musi.
Bas jest po stronie bardziej umiarkowanej. Jest słyszalny, obecny, ale w żadnym wypadku nie jest dominujący. Bardzo mocno przypomina mi poziom natężenia z HD 800, co zresztą wykazały porównania bezpośrednie A-B. Wskazałbym go nawet jako bardziej dociążony, ale łączy się to z mniej rozbudowanym sopranem, który jest w Sennheiserach naturalnym stoperem co do wędrowania z gałką głośności wyżej i dalej. Łatwo jest się więc złapać na tym, że Sundary grają mocniej basem dlatego, że bezwiednie kręcimy je głośniej odsłuchowo.
W zasadzie nie mam się w czym do Sundar przyczepić na tym polu, choć na początku nie ukrywam, że brakowało mi nieco zejścia na dole. Wynika to jednak troszkę z mojego ostatniego przyzwyczajenia do ZAX’ów, którym na dole jest aż zbyt kolorowo. Na pomiarze znajduje to swoje potwierdzenie, ale w odsłuchach rzeczywistych absolutnie nie przeszkadza i nie zwraca na siebie uwagi. Zwłaszcza po spędzeniu z Sundarami nawet krótkiej chwili. Słuchawki bowiem bardzo szybko wtapiają się w słuch i gust słuchacza, a co też nie jest bez znaczenia dla dobrego pierwszego wrażenia.
Średnica jest prezentowana raczej z bliższej perspektywy, ale nie jednoznacznie bliskiej. Nie jest to całowanie się z wokalistą jak w K1000, ani też przestronny dystans jak w HD 800. Jest natomiast… normalnie, dokładnie tak jak powinno być. Ani wokaliści nie brzmią jakby śpiewali nam prosto w twarz, ani też nie musimy ich szukać z lupą w dłoni. Jest tu za to całkowita optymalność pozycji i barwy, choć z tym ostatnim często wydawać się może, że Sundary grają w stronę większej świeżości i szybkości głosu, jego ostrości, aniżeli dociążenia. Jest to szczególnie ciekawe w zestawieniu z basem nieco bardziej dociążonym niż w HD 800.
Finalnie w średnicy nie doszukuję się przyznam niczego negatywnego i jak na razie słuchawki zaliczają drugi obszar analizy brzmieniowej praktycznie śpiewająco, bez żadnego trudu.
Sopran to miejsce natomiast, w którym robi się nieco bardziej skomplikowana sytuacja. Na początku należy zaznaczyć, że Sundary są słuchawkami z gatunku neutralno-jasnawych, czyli podbarwionych na sopranie we wciąż rozsądnych proporcjach, które cały czas klasyfikują się w granicach de gustibus aniżeli wyraźnego odstępstwa od oczekiwań.
Góra ulokowała mi się generalnie tak, jak w niezmodyfikowanych LCD-XC. Jest jaśniej i z barwą bardziej nosową niż w zmodyfikowanych LCD-XC (wkładki tłumiące, okablowanie, kilka innych drobnych modyfikacji) oraz K1000, także nie jest to sopran w 100% naturalny, ale jest też lepiej w rejonie 6 kHz niż w HD 800. Te z kolei w bezpośrednim porównaniu wykazują o dziwo tylko różnicę we wspomnianych 6 kHz na minus, ale już w niższych i wyższych oktawach przyznałbym im plus. Tu Sundary niepotrzebnie moim zdaniem cisną sopran wyżej, powodując wrażenie, że o ile sopran jest w nich koherentny, przypomina troszkę sopran w DT1990, a więc szeroko podkreślony, obszarowy, aniżeli punktowy.
Bardzo ułatwia to synergię i korekcję tych słuchawek, ponieważ nie musimy skupiać się na pojedynczych punktach wykresu, a jedynie na obszarze ogólnym i nawet prosty korektor graficzny spowoduje, że z Sundarami wykonamy wszystkie zadania korekcyjne bez żadnego problemu. Jednocześnie cieplejszy tor może pomóc zamaskować jedyną tak naprawdę wadę, jakiej mogę się tu doszukać – delikatną chropowatość sopranu.
O ile ogólne strojenie jest w Sundarach bardzo dobre, a na kwotę 1500-1600 zł wręcz rewelacyjne, w kategoriach ogólnych czuć, że jednak brakuje tym słuchawkom nieco do droższych kolegów. Z drugiej strony owszem, to jednak wciąż wyraźnie niższa cena niż np. LCD-XC czy HD 800, bo te dwie pary byłyby moim zdaniem najbliżej z tego, czym dysponuje mój skromny warsztat, którego powodu rozbudowywać jednakże nie widzę. Niemniej Sundary w wersji dostarczonej na testy to moim zdaniem kapitalny punkt odniesienia w tej cenie i jedne z najlepszych słuchawek jakkolwiek bliskich referencji. Nie tak czyste i naturalne jak XC, nie tak audiofilskie jak HD 800, ale wciąż – dobre, praktyczne, świetnie wycenione, odbierające wg mnie palmę pierwszeństwa innym modelom tego producenta, wliczając w to stare HE-4.
Na sam koniec została się scena. I tu także jest zaskoczenie na plus. Sundary są w stanie wykreować bardzo fajną i sugestywną scenę dźwiękową. Choć będzie to elipsa, słuchawki posiadają ją wyraźnie rozbudowaną na boki, a także z należytą holografią, dającą przynajmniej dostatecznie dobre poczucie trójwymiarowości. Pod tym względem zmodyfikowane XC mają problem aby się jednoznacznie wybronić i robią to tylko, gdy kasuję im modyfikację tonalną, de facto je rozjaśniając i przywracając też szybkość w scenie. Ze wspomnianego przeze mnie duetu robią to jeszcze tylko HD 800, ale i tak mam wrażenie, że o ile ich scena jest bardziej kompleksowa i dokładna, efekt WOW jest między tymi parami porównywalny. Głównie wynika to z elementu psychologii ceny do możliwości scenicznych, bowiem choć w 800-tkach scena jest większa i bardziej rozbudowana, to sam koszt słuchawek (5000 zł gdy były produkowane) każe przechylać się podświadomości w stronę Sundar, które są trochę tylko gorsze, a kosztują tylko 1500 zł.
I być może to właśnie on odpowiada za pozytywny odbiór tych słuchawek oraz chwalenie ich mocno również w prasie zagranicznej. Są ku temu powody, ale najprościej będzie to zobrazować w przypadku szybkich porównań A-X z innymi modelami, które testowałem lub byłem w stanie wyciągnąć specjalnie na ten cel z własnych zasobów. Niemniej gdybym miał czegoś życzyć sobie w Sundarach, abstrahując kompletnie od ceny tych słuchawek, byłoby to wykończenie basu w zakresie kontroli na najniższych pułapach, ale przede wszystkim ich nieco nosowo-chropowaty charakter na sopranie. Ale znów: gdzieś trzeba było zaoszczędzić, a producent też przecież musi mieć atuty na rzecz droższych modeli w swojej ofercie.
Także od warstwy abstrakcji, jaką jest cena końcowa i wynikająca z niej szeroka dostępność, wspomniane ujmy są akceptowalne same przez się i wysoce niemądrym byłoby moim zdaniem, tudzież czepialskim, aby je za to punktować. Może więc nawet zaryzykuję stwierdzenie, które kołatało mi się w głowie podczas odsłuchów, że HiFiMAN dał użytkownikom chyba więcej nawet, niż planował. Ale może też planował celowo po to, aby przywrócić sobie gro atutów w niższych przedziałach cenowych w kontekście innych słuchawek konkurencyjnych, których też przecież tu czy tam obrodziło? Taką myśl urodziła lektura spostrzeżeń jakie poczyniłem z raptem kilkoma innymi modelami słuchawek…
Szybkie porównania
Użytkownikom osłuchanym przyda się zapewne informacja, że lawirują one między różnymi modelami. Podczas odsłuchów mogłem wskazać nawiązania do HD 800, LCD-XC, DT1990, HD 560 S, HD 600, HE-4, HE-4XX… Lista byłaby zresztą na pewno dłuższa, ale też starałem się ograniczyć tu do modeli tańszych i droższych nie bez powodu. Chociażby względem HE-4, HD 560 S oraz DT1990 moim zdaniem Sundary bronią się bardzo mocno i można uznać je za poprawiony model wszystkich wymienionych, nawiązując walkę kontaktową z pierwszym i ostatnim produktem. W zasadzie to z każdą mają coś wspólnego i jednocześnie coś diametralnie różnego.
HE-4 są trudniejsze w napędzeniu, jaśniejsze, bardziej wymagające co do toru. HE-4XX są z kolei nudniejsze od Sundar, bardziej neutralne, ale też mniej dopracowane na skrajach i z zauważalnie mniejszą sceną. Sundary uznaję tu za jednoznacznie lepszą iterację, troszkę jak w zestawieniu Arya vs Edition X. Żywiołowość również na pewno byłyby po stronie Sundar.
Z HD 600 trudno jest mi wykonać porównanie z głowy, zwłaszcza że testowałem jedynie najstarszą ich iterację, ale definitywnie między jedną a drugą parą stawiałbym na analogię w łatwości użytkowania w sensie przystępności dla słuchacza. Słuchawki są bardzo adaptacyjne, zakłada się je na głowę i w drogę. Zagrają wszystko, a o synergię też stosunkowo łatwo. Scenę stawiałbym finalnie po stronie Sundar, gdzie HD 600 znane są ze swoich ograniczeń wynikających z użytej technologii i leciwości konstrukcji (1997 rok, przypominam).
Z tego samego w sumie powodu widziałbym Sundary także ponad DT1990. O ile produkt Beyerdynamica podobał mi się w odsłuchach i ma z Sundarami wiele wspólnego, sopran HiFiMANa wydaje mi się łatwiejszy w okiełznaniu i bardziej przystępny. Plus kilkaset złotych zostaje się przy Sundarach w kieszeni. DT1990 mogą sprawiać natomiast wrażenie słuchawek poręczniejszych z racji mniejszej wagi oraz jednostronnego okablowania, którego koszt wymiany także będzie niższy.
HD 560 S w swojej fabrycznej postaci to jednoznaczna wygrana Sundar. Są po prostu lepsze: równiejsze, bardziej sceniczne, czystsze, wygodniejsze, a ich konstrukcja potencjalnie trwalsza z racji zastosowania metalu zamiast plastików mogących pęknąć przy upadku. Ciekawie robi się gdy Sennheisery mają niestandardowe pady z alcantary, ale finalnie jednak Sundara ze średniopółkowymi dynamikami sobie i tak poradzi klasowo, mimo że HD 560 S po modyfikacjach grają mocniejszym basem, większą muzykalnością i absolutnie angażującym klimatem. Sundary wydają się mimo wszystko bardziej kompleksowe brzmieniowo, aczkolwiek zmodowane 560-tki nadal mogą paść łupem zadowolonego użytkownika, któremu bliżej do cieplejszych klimatów z ciekawą sceną i mniejszym portfelem. Koszt 560-tek wraz z padami zamknie się bowiem poniżej 1000 zł, co daje przynajmniej 33% oszczędności.
Czas na wyciągnięcie mojej prywatnej kolekcji, w ramach której LCD-XC Music Creator (2018) w fabrycznej postaci to pierwszy poważny cios w twarz jeśli chodzi o zapędy Sundar. Obie konstrukcje to planary, ale nie da się nie zauważyć, że XC to para różniąca się od nich znacznie cenowo. Mam jednak wrażenie, że dystans ten pokrywa się w kwocie pieniężnej, bowiem gdy tylko przesiadłem się na XC, mimo ich wyraźnie większej wagi nie chciało mi się już ich zdejmować. Zauważalnie zwiększona czystość dźwięku (i to już na fabrycznym okablowaniu), wyraźnie większa naturalność sopranu (efekt pracy nad wyrównaniem akustyki muszli), większa intymność dźwięku i wokalistów (efekt bliższego środka sceny), porównywalna holografia, lepsza konstrukcja techniczna basu z lepszym zejściem… po prostu zderzenie z lepszą technicznie konstrukcją. Sundary mogą być wygodniejsze na dłuższą metę z racji wagi i otwartości, choć cisną w głowę mocniej, a sama scena wydaje się być przestronniejsza, ale o dziwo koherencja planów w XC jest tu rzeczą mocno do siebie przekonującą. Generalnie założenie XC po Sundarach na pierwszą chwilę zawsze powodowało zaobserwowanie różnicy w wadze, naturalności góry oraz czystości. Zawsze te trzy obszary jako pierwsze pojawiały mi się w głowie. I gdybym miał wymienić LCD-XC na Sundary, jednak finalnie bym się na taki krok nie zdecydował ze względu na wyraźne cofnięcie się jakością dźwięku do tyłu.
Wydaje mi się, że odpowiednikami klasowymi dla Sundar powinny być tu LCD-1 oraz LCD-2 Closed Back, ponieważ są bardziej zbliżone do nich tonalnie i z jakością sopranu gorszą od XC, znów więc jakby bliższą Sundarom. Nie da się jednak rozsądzić wyższości jednego modelu nad drugim czy trzecim bez testów łeb w łeb. Różnice spodziewałbym się usłyszeć bardzo małe, jak również trzeba doliczyć niekończące się ciche rewizje produktów Audeze.
Pozwolę sobie na zestawienie jeszcze z HD 800. Tutaj także – mimo wszystko – nie zdecydowałbym się na wymianę. Sundary nie są tak krzykliwe w 6 kHz, można ich słuchać dłużej i głośniej, mają mocniejszy bas i wyraźnie lepszą cenę. Radzą sobie świetnie w roli codziennego sprzętu grającego, którego nie szkoda odłożyć niedbale na stół – mimo że wciąż można tym spowodować na ich obudowie skazy. Nie stawiają też żadnych konkretnych wymagań torowi i nie trzeba przy nich odprawiać czarów jak przy Sennheiserach, aby zagrały adekwatnie do ceny. To już mają w standardzie zapewnione i jest to mocny punkt zaczepienia. 800-tki to z kolei bardziej rasowe granie, równiejsze i naturalniejsze po progu 6 kHz, z dokładniejszą i większą sceną, ale przede wszystkim wygodniejsze. Jeśli tylko zaaplikować im DSP lub punktowy EQ, słuchawki zmieniają się nie do poznania i prezentują finalnie klasę lepszą, niż equalizowane obszarowo Sundary. Tu jednak – z racji chociażby statusu EOL Sennheiserów – nie przywiązywałbym do tego porównania wagi większej, niż ciekawostki i subiektywnego opowiedzenia się z mojej strony za słuchawkami po prostu wygodniejszymi i z większym potencjałem, choć trudniejszymi w okiełznaniu. Wiadomo, nie ma róży bez kolców i dlatego jestem bardzo ostrożny w polecaniu modelu 800 poza konkretnymi scenariuszami lub po odrzuceniu potencjalnie łatwiejszych w podejściu alternatyw. Każdej innej osobie rekomendowałbym zaś wyjście najpierw od koncepcji Sundar, bo tak jest po prostu rozsądniej.
Dla czystej ciekawości porównałem sobie jeszcze Sundary do K1000, ale tutaj od praktycznie pierwszej sekundy grały mi lepiej AKG i jedynym, naprawdę jedynym, aspektem na plus dla HiFiMANów był niski bas, który w AKG ze względów konstrukcyjnych i faktu rozpraszania się fali w polu swobodnym kuleje i będzie kuleć. Dodatkowo swoje K1000 niedawno zmodyfikowałem na mniejszy docisk do głowy, zwiększając wyraźnie wygodę i tym samym być może odebrałem Sundarom potencjalny atut. K1000 poza tym serwują większą scenę, bliższy i wielokrotnie bardziej uwodzicielski wokal, zauważalnie lepszej jakości górę o większej naturalności. Ten opis także niech będzie ciekawostką, ponieważ są to słuchawki od lat nieprodukowane, a ich dzisiejsze użytkowanie nie byłoby pozbawione alternatyw takich jak MySphere, Raal czy wprost przejścia na technologię elektrostatyczną. Tudzież LCD-i4, jeśli szukać czegoś malutkiego. Niemniej fakt faktem, mimo ubytków na niskim basie, preferowałbym K1k i dlatego nadal uparcie z nich korzystam.
Podsumowanie
Jak się okazało, Sundary to połączenie rozsądnej proporcjonalnie równości tonalnej z cechami typowo użytkowymi, czyniącymi z nich sumarycznie świetne słuchawki dla osób szukających porządnej, stosunkowo równej pary z bardzo dobrymi właściwościami scenicznymi. Korzystanie z nich było przyjemnym doświadczeniem nie nastręczającym żadnych trudności – zarówno w wymiarze napędowym, jak i synergicznym. Lubią mieć coś mocniejszego pod ręką, pędząc się podobnie do HD 800, ale spokojnie moim zdaniem poradzą sobie np. z takiego Zen DACa bez specjalnego problemu, chyba że ktoś uwielbia słuchać bardzo głośno muzyki i nie dba w żadnym razie o swój słuch.
Czy Sundary mają jakieś wady? Jak zawsze i jak wszystko, ale są one do policzenia na palcach dosłownie jednej ręki. Będą to: fatalnie wykręcający się kabel fabryczny i nieco nosowo-chropowata charakterystyka sopranu. Aczkolwiek jedno i drugie jest trochę pochodną atrakcyjnej ceny. Trudno bowiem oczekiwać po takim producencie jak HiFiMAN, że jeden z ich tańszych produktów zagrałby tak jak np. HE1000. Z drugiej strony to, co oferują Sundary, moim zdaniem i tak uzasadnia ich budżet w tym konkretnym przypadku, toteż uwaga odnośnie sopranu wynika tu bardziej z porównań z droższymi i lepszymi słuchawkami, w kategoriach już bardziej obiektywnych niż subiektywnych.
Nie stwierdziłem też żadnych defektów jakościowych ani tendencji do takowych, a co w ramach sprzętu do „codziennego katowania” jest tym bardziej kluczowe. Nie ma tym samym żadnych przeciwwskazań za tym, aby Sundary polecić jako bardzo przystępne słuchawki o przeznaczeniu uniwersalnym i pod lekko ciepłe tory.
Słuchawki na dzień pisania recenzji można zakupić za ok. 1540 zł (sprawdź najniższą cenę i dostępność w sklepach)
Zalety:
- praktyczna konstrukcja o całkiem dobrej jakości wykonania
- miękkie pady hybrydowe ułatwiające cyrkulację powietrza
- pewne trzymanie się głowy
- wymienne okablowanie
- bardzo dobre jak na tą cenę brzmienie na planie „V”
- naprawdę porządna scena w każdym kierunku
- nie stwarzają zbyt wielu problemów natury synergicznej
- świetne do codziennego użytku
- odnajdą się w ogromnej ilości gatunków muzycznych bez specjalnego trudu
- duża opłacalność
Wady:
- metalowe muszle podatne na uszkodzenia
- samoczynnie skręcający się w środku kabel kwalifikujący niestety od razu na wymianę
- wykończenie techniczne niskiego basu, choć w wielu scenariuszach pomijalne
- delikatnie chropowata góra o nieco nosowym zabarwieniu, choć i tak broni się to ceną
Serdeczne podziękowania jeszcze raz dla p. Przemysława za użyczenie Audiofanatykowi sprzętu do testów
Sprzęt użyty podczas realizacji recenzji:
- Źródło analogowo-cyfrowe: Pathos Converto MKII + Pathos Aurium z lampami 6N23P-EW OC
- Transport cyfrowy: Xonar Essence ST via COAX (Native ASIO)
- Słuchawki: AKG K271 MKII, Audeze LCD-XC, KZ ZAX, Sennheiser HD 580, Sennheiser HD 800
- Okablowanie: interkonekty zbalansowane Fanatum Emmoni XLR, interkonekty niezbalansowane AF Signature One RCA, interkonekt cyfrowy AF Signature CX (COAX)
- Okablowanie słuchawkowe: kable słuchawkowe z serii Fanatum Emmoni Reference dla XC i HD 800, kabel Fanatum Synavlia dla HD 580, kabel AC2 MK2 dla K271 MKII, kabel Fanatum Eisodos LE dla KZ ZAX
- Stojaki słuchawkowe: Fanatum Statera EVO Jesion olejkowany, Fanatum Statera DUO Jesion naturalny
Dziękuję za kolejną recenzję na tej stronie. Cieszę się bardzo, że takie coś można przeczytać w Internecie za darmo.
Jako użytkownik Sundar od kilku lat, poczułem się jakby wywołany do tablicy żeby skomentować słuchawki. Najłatwiej komentuje się wady więc zacznę od nich. Za mało jest w nich niskiego basu. Jest on słyszalny, ale brakuje mu podbicia, kilka db. Jako punkt odniesienia mam AKG K702 z odblokowanym bass portem i kablem AC2, gdzie ogólnie basu jest nieco więcej, a ten najniższy ma więcej podkreślenia, ale bez przesady. Z drugiej strony mam wrażenie jeśli Hifiman wypuściłby te słuchawki bez tej wady to cena chyba by urosła o 1000 – 2000 pln. Druga wada, czyli sopran. Tutaj mogę się i zgodzić i nie. Słuchawki są jasne w odbiorze. Wrażenie się wzmacnia jeśli się zastosuje korygującą equalizację i po pewnym czasie wyłączy. Jednak miałem okazję porównywać Sundary z DT1990. Pamiętam wzmiankę o nosowości niemieckich nauszników z Pana recenzji, ale porównując mi wyszło że Sundary przy DT1990 są słuchawkami ciepłymi, zaś nosowość tych drugich zahacza moim zdaniem o karykaturalność przedstawiania muzyki przez zbyt jasne soprany i wokale. Przeciwieństwo audiofilii. Podkreślam, to moje zdanie. Wada trzecia, czyli docisk pałąka, który po czasie tylko nieco się rozwarł. Sam bym jeszcze życzył nieco większej sceny, bo tego oczekuję od słuchawek „drogich”, „audiofilskich”. Dźwięku poza głową. Co np. robią AKG . Swoją drogą dziwi mnie, że ludzie się jeszcze nie zorientowali jak genialne są te słuchawki do zwykłego zastosowania, czyli muzyka, gry, filmy, wrażenie sceny bez żadnych ulepszaczy software’owych. Po przyzwyczajeniu się głowy wygoda wynosi 11/10. Hifimany tak jak Pan napisał, niemal wszędzie potrafią się dobrze odnaleźć, ale ciężko wskazać gałąź gdzie one dominują, bo np. muzyka elektroniczna to AKG, wielkość sceny w muzyce i grach również. Ale jednak jest coś w Sundarach co delikatnie przyciąga, chyba to chęć pokazania muzyki, dźwięków w miarę jak najwierniej nie będąc jednocześnie produktem top of the top. Jeśli Hifiman zniwelowałby wady związane z basem i sopranem (i sceną nieco, jak dla mnie), to Sundara lądowałaby w innej kategorii cenowej. Na koniec mojego wywodu zostawię dwie prośby-życzenia do Pana. Pierwsza to sprawdzenie jak Sundary sprawują się w grach. Sam mam wrażenie, że mimo sceny potrafią one w dość precyzyjny sposób nakreślić gdzie znajduje się wróg w bliskiej odległości. Druga to zrecenzowanie Anand, bo jedne internetowe głosy mówią, że nie warto do nich dopłacać, a inne mówią że są ewolucją modelu Edition X v2.
Niestety sprawdzenie Sundar w grach nie wchodzi już w rachubę, ponieważ słuchawek nie ma ze mną od pewnego czasu i recenzja ukazała się kilka tygodni po ich odesłaniu do prawowitego właściciela. Pana wrażenia jednak pokrywają się z moimi, na tyle na ile udało mi się usłyszeć je chwilę w ROTR.
Do HiFiMANa jako takiego nie mam niestety dostępu, toteż jeśli Anandy nie zostaną przeze mnie kupione albo wypożyczone w ramach gestu od jakiegoś czytelnika, może być z tym problem. 😉
Z mojej strony najlepsze HiFiMANy jakie słyszałem do tej pory to HE1000.
A czy jest może szansa by trafiły do Ciebie słuchawki Hifiman Deva Pro?
Jeśli ktoś je podeśle na testy to tak. 🙂
Witam. Ciekawa recenzja choć jako świeży posiadacz Sundar mam niedosyt. Po pierwsze to z sekcji odnośnie sprzętu użytego do recenzji wynika, że Sundary na kablach fabrycznych konkurowały ze słuchawkami na kablach skonstruowanych specjalnie pod te modele (niektóre z nich chyba nawet na Pana kablach). Moim zdaniem bardzo to niesprawiedliwe. Po drugie, czytając niezliczone fora i grupy FB wnioskuję, że Sundary pokazują pełnię swoich możliwości dopiero na stosunkowo mocnych wzmacniaczach słuchawkowych, gdzie zazwyczaj wzmacniacze lampowe są bardzo niepolecane. Jako posiadacz jedynie Qudelixa (słuchawki grają na wyjściu niezbalansowanym) chętnie poczytałbym jak słuchawki sprawują się na różnych wzmacniaczach, począwszy od czegoś pokroju Qudelix, przez Topping Dx3 Pro, Schiit Magnius i wyżej. Wspomniał Pan, że spokojnie poradzi sobie Zen Dac ale fajnie było by usłyszeć jak poradzi sobie w stosunku do np. Topping A50s czy A90. Na forach często spotykam się z opinią, że w teorii nawet słabe źródło napędzi Sundary ale na dobrze grają jak się im dostarczy minimum 2W.
Sam poszukuję czegoś na zastępstwo Qudelixa i nie wiem gdzie jest ta realna granica rozsądku, gdzie dźwięk będzie wyraźnie lepszy.
Chętnie dowiedział bym się też jakie kable Pan do Sundar poleca. Sam poszukuję jakiegoś zbalansowanego kabla około 1,2m długości, który przede wszystkim pozwoli mi korzystać ze wzmacniaczy zbalansowanych a przy okazji fajnie było by choć trochę polepszyć jakość dźwięku (np. bardziej otworzyć scenę).
Pozdrawiam
Witam Panie Mariuszu,
Uspokajam, że słuchawki pracowały również na kablach fabrycznych, aczkolwiek jedynie z HD800 mam w tym względzie z reguły problem, bo fabryczny kabel przerywa mi na lewym kanale (uszkodzenie przewodnika, popularne w fabrycznym okablowaniu do tych modeli).
Co do napędu, również mogę uspokoić. Aurium jest hybrydą, więc lampy są tam tylko jedną częścią całościowego układu. Natomiast pomocniczym źródłem był budowany przeze mnie serwer ze wzmacniaczem dual-mono o mocy min. ok. 2 W dla 32 Ohm, czyli zgodnie z tym co się pisze na forach. Niemniej liczy się power handling słuchawek. Gdyby dostarczył Pan te 2 W przy 37 Ohmach, to oznacza, że słuchawki wyleciałyby w powietrze, a wraz z nimi Pana uszy od natężenia dźwięku. 😉
Co do Toppingów, niestety tutaj musiałbym je po prostu zakupić z własnej kieszeni, aby móc odpowiedzieć na Pana pytanie. Na tą chwilę obawiam się, że nie mam dostępu do tej marki. Same Sundary zaś pochodziły z rąk prywatnych w tym przypadku.
Trudno powiedzieć gdzie jest granica rozsądku, zwłaszcza że Sundary lubią się skalować.
Co do kabli, przede wszystkim musiałby Pan odkreślić dokładnie co rozumie przez „otworzyć scenę”. Sundary są dosyć otwarte same z siebie, ale może Pan z nimi pójść w kilku kierunkach:
– zwiększyć scenę na szerokość i nieco rozjaśnić oraz przybliżyć wokal, ale kosztem głębi sceny (AF AC3B),
– zwiększyć jeszcze mocniej głębię sceny i nadać im większej holografii, ale kosztem szerokości (Fanatum Skevoria lub może nowo powstający AF AC3B MK2),
– próbować zachować ich optymalne parametry i postawić na czyste zwiększenie jakości (Fanatum Emmoni Reference).
Każdy z tych kierunków to konkretny model kabla który mogę zaproponować. Oczywiście jeśli nie będzie Panu przeszkadzało, że będą to kable mojego autorstwa. Te natomiast wytwarzam samodzielnie, ponieważ mój poprzedni wykonawca okablowania kazał mi czekać po 5-6 miesięcy na realizację, zaś swoje własne słuchawki uwielbiam na tyle mocno, że staram się wyciągnąć z nich absolutne maksimum możliwości. I przy okazji czułości, co akurat przy HD 800 bardzo ułatwia testy na blogu. Niemniej z recenzenckiej uczciwości muszę je wymienić w recenzji jako sprzęt testowy, zgodnie ze stanem faktycznym w trakcie trwania testów. Jeśli którymkolwiek będzie Pan zainteresowany, zapraszam do kontaktu mailowego (dział kontakt jest w stopce), gdyż kable te można indywidualnie konfigurować na przeróżne sposoby i wymaga to konsultacji na spokojnie co i jak będzie potrzebne.
Pozdrawiam również,
Dziękuję Panie Jakubie za odpowiedź. „Otworzyć scenę” raczej na szerokość w stosunku do tego co mam obecnie w duecie Sundara + Qudelix-5K. Jeśli wierzyć na słowo uczestnikom licznych for internetowych to to powinno się już zadziać przy samym podłączeniu do mocniejszego wzmacniacza słuchawkowego. Z pewnością nie chciałbym oddalać wokalu w stosunku do tego co mam teraz, małe przybliżenie mogło by się zadziać, ewentualnie wokal może pozostać na swoim miejscu.
Nie chciałbym jednak przeznaczać na kable więcej niż 300 zł bo jeszcze do tego wzmacniacz muszę dokupić i być może DACka. Po researchu będę próbował z Topping A50s i iFi Zen Can / Zen Can Signature HFM.
Pozdrawiam
Proszę uprzejmie. Aczkolwiek niestety w tak małym budżecie nie jestem w stanie nic konkretnego zaoferować.
Pozwolę sobie wtrącić się do rozmowy. Słyszałem Sundary na AS w 2019 roku w duecie z NuPrime DAC-10H. Grało to FE-NO-ME-NAL-NIE. Nie mam pojęcia czy budżet na DAC-10H jest dla Ciebie wysoki czy nie, ale ja szukałbym do Sundar raczej czegoś grającego w ten sposób – dużym, ciepłym dźwiękiem.
Dla porównania kiedy przepiąłem je do mojego DragonFly RED cały czar zniknął, stały się techniczne i ostre na górze, jednak nadal grały super, po prostu z NuPrimem to była kompletnie inna liga.
Ooooo, ja tak samo! Słyszałem Sundary z tym nuprajmem i było po prostu genialnie!
Dziękuję za recenzję Panie Jakubie!
Mam pytanie, jak Pana zdaniem sprawuje się Sundara na Aune S6? Obecnie używam ten DAC z HE-400S i okablowaniem Forza Audioworks Claire Hybrid HPC (XLR) i ciekawi czy Zmiana na Sundarę ma sens? Oczywiście DAC jak i przewód byłby używany w Sundarze (ten sam rodzaj wtyku).
Dzień dobry, Panie Jakubie, mam pytanie odnośnie porównania testowanych słuchawek Hifiman Sundara oraz polecanych przez Pana Fostexów TH610 – jakie są między nimi największe różnice? Lub co mają jedne nauszniki, czego nie mają drugie?
Ponadto, które słuchawki by Pan wybrał uwzględniając koszt obu (obecna różnica w cenie jest dosyć istotna) oraz kiedy cena nie miałaby znaczenia?
Będą recenzje Monolithów M1070 i M1570? Te pierwsze miałem przez kilka dni i określiłbym je jako lekko dociążone i poprawione K712. Na drugie się czaję obecnie.
Jeśli któryś z czytelników zgłosi chęć ich użyczenia na testy, to owszem.
To zapytam w ten sposób: chciałbym być tą osobą, ale nigdy wcześniej nie miałem do czynienia z planarami. Szukam natomiast rozwiązania zapewniającego i kabel i połączenie Bluetooth, w słuchawkach otwartych o jak najwyższym poziomie wygody. Okulary dociskają mi i Shure Aonic 50, i B&W P7Wireless, i . Zwyczajnie mam ochotę dać uszom odetchnąć, bo od czasów Grado SR80 jakieś piętnaście lat nie miałem na uszach nic otwartego. Z kolei Anandy BT trochę mnie już przerastają cenowo. Do odsłuchu mam AIM SC808/Edifier S2000 MkIII, mobilnie Shanling M1/OnePlus 7T Pro, a z PC do nadawania BT jest ASUS PCE‑AX58BT. Nie mam dedykowanych DACów, preampów ani Dragonfly’ów. Czy Deva Pro z jej modułem BT to w tak zadanym pytaniu „na papierze” najlepszy kandydat? Zaznaczam, że jeśli tak – w podzięce za radę podeślę je po zakupie (ale niech to nie wpłynie na odpowiedź! ;)).
Niestety nie mam pojęcia w przypadku sprzętu, którego nie testowałem. HiFiMAN ma bardzo specyficzne podejście do swoich produktów i różnego rodzaju „wizje”, powodujące że każdy model gra niby podobnie, ale inaczej od poprzednika i co rusz pojawia się u nich modyfikacja określonej, wcześniej udokumentowanej sygnatury. Najprościej będzie po prostu zakupić interesujący Pana model z intencją ewentualnego zwrotu, a więc bardzo delikatne otwieranie produktu, nienaruszenie pudełka, sprawdzenie na spokojnie i jeśli okaże się że „to jest właśnie to”, pozostawienie go sobie na stałe. Posiadając SC808 i AX58BT ma Pan teoretycznie wszystko co potrzebne do dobrego napędzenia i obsługi Deva PRO i Anand BT.
Czy mógłby Pan porównać scenę Sundar z HE1000?
Niestety HE1000 słuchałem dawno temu, toteż musiałbym zrobić to samo co Pan i po prostu przeczytać obie własne recenzje jeszcze raz. 🙂
Aczkolwiek jeśli dobrze pamiętam scena powinna być bardzo podobna w obu modelach, z ewentualnym lekkim wskazaniem na HE1000.
Tutaj mnie Pan zaskoczył, bo po przeczytałem obie recenzję i obecnie mam Sundary.
W recenzji HE1000 porównywał Pan ich scenę z HD800, które z racji dostępności ciężko jest znaleźć na odsłuch, a uważane są one za słuchawki z najprawdopodobniej największa sceną.
Moim zdaniem Sundary mają dużą kulistą scenę, ale za to grają w głowie. Nawet jak źródłem jest Burson CV2+.
AKG K702 mają stanowczo większą scenę i potrafią grać nieco poza głową, a pytanie zadałem ponieważ szukam w prostej linii ulepszenia dla Sundar właśnie z większą sceną.
Rozumiem, że odwołuję się do Pańskiej pamięci, ale czy mógłby Pan rozwinąć myśl o tylko „lekkim wskazaniu” na korzyść HE1000?
K702 mają sztucznie generowaną mimo wszystko scenę, do tego efekt sceny w scenie. Bardziej realna jest w Sundarach, a przynajmniej była w sztuce którą testowałem. Problem z HiFiMANem jest też taki, że Sundary miały kilka rewizji i starsze modele grały właśnie ciepło i w głowie, a nowsze bardziej przestrzennie. Sztuka którą testowałem była od osoby prywatnej. HE1000 były z tego co pamiętam dokładniejsze i łatwiej było doszukać się źródeł pozornych. Jeśli szuka się lepszej sceny, to HE1000, ADX5000, HD800 (nie-S) powinny być na pierwszym miejscu. U AKG najbardziej sceniczne i przy tym poprawne były jedynie K1000. Nawet K812 są bardziej poprawne scenicznie od K702.
Dzień dobry.
Kolega użyczył mi Sundary do testów i jestem zachwycony, natomiast mam pytanie. Słuchawki mam podpięte pod zen dac v2 i jest ok ale nie mogę się oprzeć wrażeniu, że słuchawki mają dużo większy potencjał. Czy polecił by Pan inny wzmacniacz, który dał by wrażenie przeskoku jakościowego ?
Hej, Zen DAC nie jest wzmacniaczem, to przede wszystkim DAC.
Do zestawu brakuje Ci wzmacniacza – np Pasuje Zen Can (w wersji Signature V2 HFM jest specjalnie strojony pod m in. Sundare).
Zen DAC jest integrą Panie Łukaszu. Wzmacniacz słuchawkowy jest już tam wbudowany. Wprowadza Pan użytkownika w błąd.