Diuna 2 - recenzja. To przerażające widowisko, po którym zwątpiłem w ludzkość
Tak jak pierwsza Diuna Denisa Villeneuve’a była przydługim prologiem, tak druga jest emocjonującym spektaklem pokazującym, do czego prowadzi ślepe podążanie za religijnymi liderami.
Nie jestem miłośnikiem pierwszej części Diuny. Odniosłem wrażenie, że był to długi wstęp, który – kulejąc od strony wejścia w świat intryg i postaci – oferuje w zamian niesamowity rozmach i łagodnie zapoznaje widza ze szczegółami uniwersum stworzonego przez Franka Herberta. Diuna 2 sprawuje się lepiej – tempo akcji przyspiesza, bohaterowie prezentują różnego rodzaju szaleństwo, a całość stanowi zatrważający wizerunek ludzkości jako tej pogubionej, pełnej jednostek szukających idei, za którą można podążać. A najlepiej, żeby owa idea przybrała postać religijnego mesjasza.
Żywot Br... Żywot Paula
Fakt – szedłem może i ze specyficznym nastawieniem na seans, ostatnio natchniony refleksjami natury egzystencjalnej, ale i tak nie mogłem się spodziewać, że Diuna 2 wlezie mi pod skórę, wywołując rosnący niepokój. Mistycyzm ma tutaj upiorny charakter, wykorzystywany jako narzędzie do manipulowania tłumem, podsycania wojny czy przewidywania przyszłości, która musi przybrać dla naszego gatunku jak najkorzystniejszy bieg – długofalowo, bo to, ile po drodze będzie ofiar, jest mniej istotne.
Ta warstwa prezentuje się tym mroczniej, że już Herbert, pisząc swoje dzieło, nawiązywał do największych istniejących religii. W przekazie filmu znajdujemy wpływy chrześcijańskie i dużo islamskich, a czytelność połączona z subtelnością nawiązań uderza – z jednej strony nie możemy powiedzieć, że produkcja ta atakuje wyznania, z drugiej pokazuje, jak łatwo wznieść fundamenty pod pewne wierzenia i namaścić zwykłego człowieka na proroka lub mesjasza. Całe to zjawisko oglądamy od zarania – jak krok po kroku zmienia się postrzeganie znanej rzeczywistości i każde wydarzenie jest interpretowane w odpowiedni sposób dla celów propagandowych.
Diuna 2 staje się spektaklem ludzi podążających ścieżką upiornego przeznaczenia, wyrytego przez nasze własne ograniczenia. To tutaj wreszcie wybrzmiewa sens wielości postaci, z których każda porusza się w obszarze określonych motywacji. Dla Paula Atrydy (Timothée Chalamet) jest to chęć zemsty i rosnąca duma, dla lady Jessiki (Rebecca Ferguson) realizacja proroctwa, a w przypadku barona Vladimira Harkonnena (Stellan Skarsgard) – pragnienie władzy i dominacji. Buduje to obraz prawdziwej tragedii niczym z antycznych czasów, osadzonej w przyszłości, ale przecież z wieloma elementami natury i religii, zatem odnoszącej się do korzeni człowieka. Mamy tu nawet odwieczny konflikt światopoglądowy między nowym a starym, rywalizację pokoleniową uosabianą przez konserwatywnego Stilgara (Javier Bardem) i kierującą się bardziej przyziemnymi pobudkami, ulegającą miłosnym porywom Chani (Zendaya).
Definicja rozmachu
Tego brakowało mi w poprzedniej części – poczucia, że mam przed sobą ludzi, a nie jeszcze niedoprecyzowane postacie. I chociaż tak gigantyczna konstrukcja i rozmach wymagają niekiedy przyspieszenia wydarzeń czy wykonania pewnych skoków w czasie, najważniejsze składniki w tej potężnej miksturze odurzają wystarczająco, by seans uznać za niezmiernie udany. Wszechobecne intrygi, ogrom świata, który jest jednocześnie zepsuty, śmierć zadawana z zatrważającą lekkością, na ekranie będąca zaś niepotrzebną, bestialską przemocą, religijne zależności, wzbudzanie lęku perspektywą wojny (nuklearnej), proekologiczny przekaz oraz odrobina żartu na poprawę nastroju. Wszystko to ładnie splata się w całość o rozmachu niemal Gwiezdnych wojen.
Villeneuve najdalej w mrok zabrnął w wątku Harkonnenów. Przejście na czarno-białą kolorystykę jeszcze spotęgowało ponurość tego świata i dodało śmiercionośnej powagi zagrożeniu czyhającemu na Paula. Czerpiący przyjemność z zabijania Feyd-Rautha Harkonnen (Austin Butler) został bardzo wiarygodnie namaszczony na psychopatę, który nie liczy się ani z życiem, ani ze śmiercią. Kolejna obrzydliwość, która przydarzyła się ludzkości – jakże jednak mikra i w obliczu knutych spisków łatwo dająca się kontrolować marionetka.
Diuna 2 stała się dla mnie ostrzeżeniem przed manipulacją i ludzkimi słabościami. Jest to ostrzeżenie o wielkim rozmachu, piękne, pełne emocji i mające wymiar tragedii antycznej. Podziw nad realizacją widowiska miesza się we mnie z lękiem, bo ten film wystawia naszemu gatunkowi kiepskie świadectwo – na pustynnym, niegościnnym Arrakis, mającym swoje własne zwyczaje, na którego tle każdy wydaje się malutki, ten przekaz nabiera jeszcze większej mocy.
NASZA OCENA: 8,5/10
Czytaj więcej:Gdzie obejrzeć Diunę 1? Pierwsza część widowiska Denisa Villeneuve’a jest dostępna w streamingu
POWIĄZANE TEMATY: recenzje filmów i seriali dramaty (filmy/seriale) kino science fiction Warner Bros. nasze opinie publicystyka filmowa Diuna: Część druga
Krzysztof "Krzyslewy" Lewandowski
Studiował dziennikarstwo, filologię polską i psychologię realizowane na UKSW, UW i SWPS. Tam napisał m.in. pracę dyplomową poświęconą współczesnej roli czarno-białego kina. W GRYOnline.pl pracuje od sierpnia 2021 roku. Pisze artykuły oraz recenzje gier, filmów i seriali, a od lipca 2023 roku zajmuje stanowisko specjalisty ds. kreowania treści w dziale Paid Products. Jest autorem artykułu naukowego „Dynamika internetu a zachowania językowe" opublikowanego w książce „Relacje w cyberprzestrzeni”. Współtworzył słownik nazw miejscowych warszawskiej dzielnicy Wawer. Próbował sił z wierszami, ale w przyszłości wolałby napisać powieść. Pisanie w sieci zaczął na portalu GameExe.pl w wieku 14 lat. Najpierw recenzował książki, ale na tym nie poprzestał i na różnych portalach internetowych oceniał gry, filmy, seriale czy komiksy. Najbardziej podobają mu się motywy surrealistyczne i gry RPG.
Kiedy premiera Stranger Things 5? Nowe informacje o sezonie od Netflixa
Obcy: Romulus - czy będzie sequel? Studio ma dla fanów dzieła sci-fi dobre wieści
Najlepsze horrory i czarne komedie na Halloween na Netflixie w 2024 roku
Terminator Zero - czy będzie 2. sezon serialu Netflixa?
Civil War - gdzie obejrzeć w streamingu? Jest data premiery