Łukasz Krajnik
Krytyk-
Tak naprawdę w serialu Cormoran Strike brakuje mi tylko jednej, jedynej rzeczy - oryginalności. Nie mam pojęcia, ile w tym winy J.K Rowling, a ile wkładu własnego autorów telewizyjnej ekranizacji, lecz końcowy efekt zbytnio przypomina dzieła, do których nawiązuje.
-
Mimo że argumentacja wokalisty formacji The Coup wyrażona została z subtelnością młota, wielowymiarowość towarzyszącej jej historii z góry odbija zarzuty o przedkładaniu publicystyki nad sztukę.
-
Jedna z najciekawszych kinowych premier tego roku. Odważna polemika z regułami dużego ekranu zapewnia niezapomniany seans, który jeśli nie wpłynie na zmiany światopoglądowe widowni, to na pewno sprowokuje choćby chwilę ważnej refleksji.
-
Oglądając takie dzieła, zaczynam bardziej wierzyć w renesans horroru. Biję więc brawo panu Asterowi i czekam na kolejne dokonania.
-
Takie dzieła jak Nić widmo udowadniają wyższość X Muzy nad innymi dziedzinami sztuki.
-
Sprawdza się głównie jako pokaz technicznej kompetencji jednego z najważniejszych nazwisk współczesnej kinematografii. Cieszy fakt, że tak popularny reżyser próbuje dekonstrukcji ogranych klisz, ale martwi niedbała realizacja ambitnych planów.
-
Nie tylko spełnia oczekiwania żądnej mocnych wrażeń widowni, ale także karmi ją przebłyskami artystycznego kunsztu. Reżyserowi udała się ekstremalnie trudna sztuka - zanurzył się po uszy w hollywoodzkim bajorze i wypłynął na brzeg, czysty jak łza.
-
Finalny produkt składa się więc z szeregu niepasujących do siebie puzzli, tworzących konstrukcję o wyjątkowo niestabilnych fundamentach. Aż trudno uwierzyć, że rodak Sokurova i Zvyaginsteva wydał na świat tak niedopracowany twór.
-
Filmowa propozycja dla nikogo. Fanom trzymających w napięciu dreszczowców grozi ryzyko drzemki, zaś nieobytych z tą tematyką widzów może odrzucić niski poziom produkcji, skutecznie zniechęcający do zapoznawania się z innymi pozycjami reprezentującymi ten konkretny rodzaj thrillera.
-
Próba stworzenia kina akcji pokazującego historyczne wydarzenia. Niestety niekompetencja aktorów oraz twórców psuje całkiem ciekawy koncept i zostawia widza z poczuciem niesmaku po nieudanym seansie. Może kiedyś powstanie dobry film steampunkowy, ale to jeszcze nie ten moment.
-
Intrygujące, małe arcydzieło, które wykorzystuje elementarz kina grozy po to, by efektownie zniszczyć okładkę i pozamieniać kolejność stron. W efekcie powstał oniryczny kolaż, będący postmodernistycznym Frankensteinem skutecznie spędzającym sen z powiek.
-