Nowy wróg publiczny w Ameryce? Chińskie samochody. Politycy przestrzegają przed zagrożeniem bezpieczeństwa narodowego (pojawiły się nawet zarzuty o ryzyko szpiegowania), a amerykańscy przemysłowcy zwiastują ponurą przyszłość i upadek krajowego przemysłu motoryzacyjnego. Znamienne, że w przypadku produkcji chińskich aut w USA nikt już tak mocno nie protestuje. BYD od ponad dziesięciu lat wytwarza w zakładach w Lancaster (hrabstwo Los Angeles) autobusy elektryczne i zatrudnia kilkaset osób z lokalnej społeczności. Swoje produkty wysyła do klientów w kilkunastu stanach USA i kanadyjskich prowincjach.
Fabryka autobusów to dopiero początek. Chińczycy zamierzają produkować za oceanem także samochody osobowe. A to już Amerykanom niezbyt się podoba. BYD zdecydował, że nową fabrykę postawi w Meksyku co spotkało się z szybką reakcją USA. Według Reutersa meksykański rząd znalazł się pod dużą presją ze strony władz USA. Amerykanie żądali zniesienia wszelkich ulg podatkowych czy zachęt w postaci tanich gruntów pod budowę fabryki. Nie wszystko jednak im się udało. Okazało się, że obecnie w Meksyku trwa rywalizacja lokalnych władz stanowych o przyciągnięcie chińskiej inwestycji. Na liście kandydatów obecnie znajdują się już tylko trzy stany.
Jest o co się bić. Chińczycy planują fabrykę (a nie montownię) o sporych mocach produkcyjnych. W pierwszym etapie przyjęto zdolności do 150 tys. samochod�w rocznie. W ramach drugiego etapu zakłady powinny zwiększyć produkcję nawet do pół miliona samochodów w skali roku. Znamienne, że BYD zastrzega, że cała produkcja zostanie przeznaczona na rynek krajowy.
Chińczycy zawsze jednak mogą zmienić zdanie co do rynku amerykańskiego tłumacząc to choćby nadwyżkami w produkcji samochodów. Nie jest przy tym tajemnicą, że BYD szykuje się do debiutu na rynek kanadyjski, na którym od początku sierpnia 2024 r. szuka kandydatów na dealerów. A skoro meksykańskie wrota do USA mogą zostać przymknięte zawsze można spróbować z drugiej strony.