Ministerstwo Infrastruktury przygotowało kolejne zmiany dotyczące badań technicznych i stacji kontroli pojazdów, które mogą uderzyć po kieszeniach zapominalskich kierowców. Pomysłodawcy projektu chcą, aby kierowcy wykonujący badanie techniczne 30 dni po wyznaczonej dacie, płacili podwójną stawkę.
Ponadto resort infrastruktury chce nałożyć na stacje diagnostyczne nowy obowiązek. Diagności mają dokumentować fotograficznie obecności pojazdu na badaniach technicznych i przechowywania takie zdjęcia w stacji kontroli pojazdów przez pięć lat od dnia przeprowadzenia badania.
„Takie rozwiązanie pozwoli na identyfikację i weryfikację, czy dany pojazd faktycznie został poddany badaniu technicznemu"
- wyjaśniono w uzasadnieniu do projektu nowelizacji.
Ministerstwo infrastruktury proponuje też, żeby na starostów spadł obowiązek corocznej kontroli Stacji Kontroli Pojazdów (SKP) w zakresie zgodności z wymaganiami, jakie powinien spełniać przedsiębiorca prowadzący stację kontroli pojazdów, prawidłowości prowadzenia wymaganej dokumentacji oraz weryfikacji wykonania otrzymanych zaleceń pokontrolnych. Z kolei dyrektorowi Transportowego Dozoru Technicznego powierzono nadzór nad diagnostami.
W ocenie ustawodawców regulacja ma skończyć z częścią patologicznych zachowań, m.in. „podbijania" dowodów rejestracyjnych bez wizyty na stacji. Podział systemu nadzoru nad przedsiębiorcami prowadzącymi stacje kontroli pojazdów oraz nadzór nad diagnostami przeprowadzającymi badania techniczne pojazdów, według pomysłodawców, miałby wyeliminować z ruchu drogowego pojazdy w złym stanie technicznym.
Więcej informacji o zmianach w przepisach znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Jak czytamy w uzasadnieniu do projektu, proponowane zmiany to konsekwencja konieczności wprowadzenia do polskiego porządku prawnego unijnej dyrektywy 2014/45/UE, która określa minimalne wymagania niezbędne do wprowadzenia w zakresie badań technicznych pojazdów przez poszczególne państwa członkowskie UE.
Źródło: RCL, PAP