Na problem wskazuje Wojewódzki Inspektorat Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych w Opolu Kontrole wykazały, że handlarzom zdarza się oszukiwać klientów. Nieuczciwi sprzedawcy robią to na trzy sposoby.
WIJHARS wymienia, że handlarze, którzy nabierają klientów "na polskie truskawki", w taki sposób wprowadzają klientów w błąd:
Inspektorzy podkreślają, że "na etapie sprzedaży detalicznej, sprzedawca ma obowiązek umieścić w widocznym miejscu informacje o":
Na nieuczciwych sprzedawców organy IJHARS nakładają kary pieniężne. "Fakt" podaje przykład jednej z czytelniczek, która pod koniec kwietnia natknęła się na warszawskim bazarku na truskawki, "polskie", w cenie 26 zł za kg. "Poziomkowa, słodziusieńka, polska" - taki napis widniał na łubiankach. Sprzedawca przekonywał, że są z naszego kraju, hodowane tunelowo. Tymczasem Maciej Kmera z rynku hurtowego w Broniszach pod Warszawą wyjaśnia, że najprawdopodobniej były to truskawki z Grecji. - Nie wydaje mi się, by były to truskawki z polskich upraw. Nasze dopiero dojrzewają - tłumaczył. Ekspert dodaje, że owoce importowane z Grecji mają ciemny, wręcz bordowy kolor i charakterystyczną "bujną" zieloną szypułką. Polskie truskawki są wyraźnie mniejsze i bardziej okrągłe.
Kilka dni temu informowaliśmy, że aktualnie "zalewają nas" owoce z kilku krajów: właśnie z Grecji, a także Albanii czy Macedonii. Pod koniec kwietnia truskawki na warszawskim bazarku w Broniszach kosztowały 23-30 zł za kilogram. Z kolei na Giełdzie Kaliskiej były po 25 zł, a na rolno-spożywczym Rynku Hurtowym we Wrocławiu po 38 zł za kobiałkę.