Według ekologów budowa wieży jest prowadzona w sposób, który narusza wydane decyzje środowiskowe i umowy o udzieleniu dotacji, a także niszczy przyrodę na Śnieżniku. Ich zdaniem inwestor realizujący budowę wykorzystuje ciężki sprzęt, zagrażający górskiej przyrodzie. Tymczasem powinien transportować ciężkie materiały budowlane śmigłowcem na szczyt Śnieżnika.
W połowie sierpnia bieżącego roku czeskie ministerstwo środowiska przekazało zgłaszane przez organizacje ekologiczne uwagi Komisji Europejskiej. Zwróciło się też o analizę postępowania strony polskiej pod kątem zgodności z prawem unijnym.
W czwartek prace rozpoczęła polsko-czeska komisja, którą powołano w celu rozwiązania sporu. W spotkaniu zorganizowanym w Ołomuńcu wzięli udział przedstawiciele wykonawcy, a także samorządów, ministerstw oraz organów do spraw ochrony środowiska z obu państw. Rozmowy miały niejawny charakter.
Ministerstwo rozwoju regionalnego przyznało na ten kontrowersyjny projekt ogromną dotację, jest to około 77 milionów koron. To w zasadzie dotacja przewrotna, bo środki publiczne płacą za szkody wyrządzone przyrodzie, co jest skandaliczne. Wzywamy ministerstwo środowiska i ministerstwo rozwoju lokalnego w celu wstrzymania dotacji i renegocjacji całego projektu oraz właściwej oceny wpływu budowy na przyrodę
- powiedział cytowany przez "Czeske Noviny" Ondrej Bacík, członek Towarzystwa Przyjaciół Jesioników, który w czwartek zorganizował wiec protestacyjny.
Wieża powstaje po polskiej stronie granicy, na miejscu poprzedniej, wyburzonej w 1973 roku. Ta pierwsza powstała w 1899 roku, ponad 70 lat później wysadzono ją w powietrze, bo groziła zawaleniem. Nowa ma mieć 34 metry wysokości, na 30. metrze ma powstać platforma widokowa. To wspólny, polsko-czeski projekt, na który UE przyznała dofinansowanie.
Pomysł wyszedł z polskiej strony, od trzech śnieżnickich gmin: Bystrzycy Kłodzkiej, Stronia Śląskiego i Międzylesia, już w 2012 roku. Wartość inwestycji szacuje się na około 19 milionów złotych.