Mateusz Waligóra przejechał już ponad 2000 km wokół Polski na rowerze elektrycznym. Cała planowana trasa to ponad 3500 km, które podróżnik powinien pokonać w ciągu 40 dni. Po czterech tygodniach na liczniku ma już ponad 2000 km. - Za mną góry, rzeki, pustynia i puszcze. Polska to niesamowity kraj. Szkoda tylko, że wszyscy się w nim szufladkujemy. Nawet w jeździe na rowerach - mówi Waligóra.
- Kiedy parę dni temu napisałem o swojej wyprawie na grupie dotyczącej szlaku R10, dano mi do zrozumienia, że z tym moim elektrykiem to wypad na grupy z hulajnogami albo motorowerami. I że albo jestem zbyt leniwy na zwykły rower, albo zbyt biedny na motocykl. Nie ma mnie już w tej grupie. Jest mi niedobrze, gdy pomyślę, że mijamy się na tych samych drogach i ścieżkach rowerowych. Łączy nas jedna pasja: dwa koła. Dzielą całe światy - mówi Waligóra.
Podróżnik, który ma na liczniku kilkadziesiąt tysięcy wypraw rowerowych z sakwami, zauważa, że fakt, iż tym razem korzysta z roweru elektrycznego budzi wiele emocji. - Dotąd myślałem, że kosa na drodze istnieje między kierowcami samochodów a rowerzystami. Ale teraz wydaje mi się, że każdy jeden uczestnik ruchu ma (swoje i jedyne słuszne) interesy. I są one sprzeczne z interesami innych - uważa Waligóra.
Opowiada taką historię: na ścieżce rowerowej złapał gumę, zsiadł z pojazdu i zaczął naprawę. Po 20 minutach wszystko było gotowe. - W tym czasie minęło mnie kilkunastu rowerzystów. Pełen przekrój: z kapeluszem wędkarskim na głowie i koszykiem na grzyby, ale też bikepackersi w obcisłych lajkrach znanej firmy. Nikt nie zapytał, czy mi pomóc. Kiedy tak myślałem nad tym brakiem reakcji i zbierałem sakwy, nadjechał jeszcze jeden, zadzwonił dzwonkiem, żebym się przesunął na bok, bo chce przejechać - mówi Waligóra.
I dodaje: - W dyskusji o elektromobilności, ze szczególnym uwzględnieniem rowerów, jako wzór wskazuje się Danię i Holandię - kraje posiadające wiele ścieżek rowerowych, ale moim zdaniem wcale nie chodzi o ścieżki tylko o kulturę rowerową, która funkcjonuje tam od pokoleń, a u nas nie jest jeszcze wykształcona.
Waligóra spędził weekend w Międzyzdrojach. Teraz przed nim długa droga na południe.
We wrześniu 2024 r. Waligóra po raz kolejny wyruszył w drogę, rozpoczynając projekt o charakterze edukacyjno-ekologicznym: #RE:CYCLING!. - Chcę zwrócić uwagę Polaków na problem związany elektroodpadami - deklaruje Waligóra.
Rozpoczął podróż 1 września w Kluczach na Pustyni Błędowskiej w trakcie wydarzenia Małopolska Tour. Następnie ruszył w stronę trójstyku granic Polski, Czech i S�owacji do miejsca, w którym w 2020 r. rozpoczynał marsz wzdłuż Wis�y. Potem droga poprowadziła go przez Podhale, Tatry, Pieniny i Beskidy, Bieszczady i Pogórze Przemyskie. I dalej - Podlasie, Suwalszczyznę, Mazury, a następnie wzdłuż wybrzeża Morza Bałtyckiego, gdzie poruszał się po trasie rowerowej R10.
To kolejna z jego podróży przez Polskę. W ciągu ostatnich czterech lat przebył pieszo ponad 3200 km wzdłuż Wisły, Odry i Bałtyku, a także wszystkimi szlakami Tatr. Nie zaprzestał też ekspedycji w miejsca trudno dostępne - zdobył biegun południowy oraz dotarł na szczyt Mount Everestu z poziomu morza.