- Nie zgadzamy się z polityką Erdogana w Turcji, Syrii i Iraku - powiedział CNN Flint Arthur, który wraz z grupą ok. 20 osób protestował we wtorek pod turecką ambasadą w Waszyngtonie. Kilka godzin wcześniej w budynku przebywał prezydent Turcji. Jego ochrona natychmiast zareagowała na demonstrację - brutalnie i bez ostrzeżenia atakując jej uczestników i raniąc dziewięć osób. Wszystko to zostało nagrane.
- W pewnym momencie po prostu zaczęli biec w naszym kierunku - relacjonowała w telewizji ABC Lucy Usoyan, która również przyszła pod ambasadę.- Ktoś bez przerwy bił mnie po głowie i jedyne, o czym myślałam, to: dlaczego dalej mnie bije, skoro już leżę na ziemi? - dodała.
Arthur ocenił, że ochroniarze próbowali ich traktować tak, jakby byli w Turcji i przemocą zakończyć demonstrację. Mężczyzna podkreślił, że im się to nie udało.
- Wydaje im się, że tutaj będą mogli w ten sam sposób ograniczać wolność słowa i nasze prawo do protestu, jak to robią w Turcji - mówił. - Udało im się nas zatrzymać na kilka minut... ale i tak zostaliśmy i kontynuowaliśmy protest przeciwko tyranii Erdogana - zaznaczył.
W wyniku zamieszek dziewięć osób trafiło do szpitala w Waszyngtonie. Donald Trump spotkał się tego dnia z Erdoganem, nie nawiązał jednak do tej sytuacji na konferencji prasowej w Biały Domu.