Horror w toru�skiej fundacji. "Spa�a po�r�d martwych zwierz�t"

Toru�skie Towarzystwo Ochrony Praw Zwierz�t interweniowa�o w siedzibie fundacji "Toru�ska Kocia Stra�". W budynkach organizacji odnaleziono 37 martwych zwierz�t. - Technik policyjny, co chwil� musia� wychodzi�, by nabra� powietrza. A ta dziewczyna tam spa�a - relacjonowa� zszokowany spraw� prezes TTOPZ Piotr Korpal.

Członkowie Towarzystwa Ochrony Praw Zwierząt w Toruniu przeprowadzili interwencję w pawilonikach przy ulicy Gagarina w Toruniu. Aktywiści chcieli odebrać zwierzęta przebywające w katastrofalnych warunkach w budynkach fundacji "Toruńska Kocia Straż". Z prezeską organizacji zdołał porozmawiać wyłącznie dziennikarz Polskiego Radia PiK. Kobieta przekazała, że zwierzęta mają zapewnione wszystko, co trzeba. Tłumaczyła, że rolą fundacji jest pomoc możliwie największej ich liczbie, nie była jednak w stanie podać dokładnej liczby "podopiecznych".

Zobacz wideo Katarzyna Topczewska o reagowaniu na przemoc wobec zwierząt: Zbierajmy dowody, nagrajmy film, róbmy zdjęcia, wezwijmy policję

Tragiczne warunki zwierząt w toruńskiej fundacji. Weterynarka: W mojej opinii nie ma zagrożenia

Prezes toruńskiego TOPZ Piotr Korpal próbował odebrać kobiecie zwierzęta już w poniedziałek (18 marca). Nie zgodziła się jednak na to policja. Całość zdarzenia relacjonowana była za pośrednictwem mediów społecznościowych. - Smród, jaki się stamtąd wydobywał, na wymioty się zbierało. Pies, który stąd wychodził wyglądał na strasznie poharatanego, po prostu zaniedbanego - mówi na nagraniu opublikowanym przez lokalnego dziennikarza jedna z mieszkanek Torunia.

Rzeczniczka policji w Toruniu poinformowała, że kontrola weterynarki z ramienia Powiatowego Inspektora Weterynarii nie wykazała żadnych nieprawidłowości, czy zagrożenia dla zdrowia i życia zwierząt. Wspomniana lekarka w trakcie prowadzonej interwencji pojawiła się pod budynkiem fundacji. Przekonywała wówczas dziennikarzy, że już w styczniu zwróciła uwagę na nieodpowiednie warunki, w jakich przebywają w tym miejscu zwierzęta. Podkreśliła jednak, że jest to miejsce wyłącznie tymczasowe, a kobieta prowadząca fundację ma się przenieść działalność do większego budynku z ogrodem na wsi. - Mają jedzenie, mają wodę. Przyznaję, wentylacja w budynku praktycznie nie działa, ale w moim przekonaniu nie ma bezpośredniego zagrożenia życia zwierząt - oceniła.

"Opieka zamienia się w znęcanie"

Według prezesa TOPZ opinia weterynarki tworzy błędne koło. Jak podkreślił Korpal, sytuacja powtarza się po raz trzeci, bo fundacja miała już dwie inne lokalizacje. - Za każdym razem jest to samo. Pani lekarz weterynarii działa emocjami i chce kolejny raz dać szansę tej pani - powiedział. - Gdy opieka zmienia się w znęcanie nad zwierzętami, ustawodawca daje przedstawicielowi takiej organizacji jak moja prawo wejścia na teren bez zgody w�a�ciciela. To chciałem zrobić i pierwszy raz w mojej karierze się zdarza, że policja odmówiła asysty - dodał. 

Następnego dnia, po bezskutecznie zakończonej o 1 w nocy interwencji tłumaczył, że przez cztery godziny próbował porozmawiać z funkcjonariuszką, która prowadziła akcj� policji. - Ją nie interesowało, co mam do powiedzenia, tylko postawiła kordon policji i tyle - mówił organizujący akcję Korpal cytowany przez Polskie Radio PiK. Ostatecznie decyzję o odebraniu zwierząt po interwencjach mieszkańców i mediów wydały władze miasta.

Ratownicy ujawnili w budynku fundacji 37 martwych zwierząt. Prezeska spała pośród ciał

Wbrew opinii weterynarki po wejściu do budynku we wtorek 19 marca odnaleziono 37 martwych zwierząt - 36 kotów i jednego psa. - Wiemy, że przed naszą interwencją wywożone były stąd zwierzęta. Niestety wczoraj nie udało się temu zapobiec. Udało się nam przetransportować dziewięć psów, w tym pięć szczeniaków i 12 kotów - mówił Piotr Korpal. Ratownicy przy pracy w magazynie potrzebowali masek i pomocy sanitarnej. - Nigdy czegoś takiego nie przeżyłem, na taką skalę. W pomieszczeniu, w którym spała pani Joanna była pościel, zabawki dziecięce. Kilka metrów dalej pierwsze zwłoki kota, odchody pokryte białym nalotem pleśni. I więcej martwych zwierząt: jeden duży kot, a reszta była tak ułożona, że nie byłem w stanie ich nawet zliczyć - relacjonował prezes toruńskiego TOPZ.

Po ujawnieniu tych informacji lekarka weterynarii przekazała, że w trakcie kontroli nie widziała żadnych zwłok. - Nie dało się tego nie zauważyć. 36 kotów i jeden pies było martwych. Technik policyjny, co chwilę dziś stamtąd wychodzić, by nabrać powietrza. A ta dziewczyna spała pośród tych martwych zwierząt - skontrował zszokowany Piotr Korpal, cytowany przez toruńską "Gazetę Wyborczą". Prezes TTOPZ poinformował, że składa w sprawie fundacji zawiadomienie do prokuratury. Prezeska "Toruńskiej Kociej Straży" w trakcie odbioru zwierząt została zabrana do szpitala. 

Wi�cej o: