AC: Mirage zawdzięczamy graczom, których wymęczyła Valhalla
A było za co docenić? Ta gra praktycznie nie ma zalet pomijając może lubiany setting wikingów (xd) i to, że ładnie rysuje daleki krajobraz. Bo nawet ta grafika już z bliska wygląda brzydko, animacje są drewniane, detali jest strasznie mało (bo jak się idzie na ilość a nie jakość to już nikomu się nie chce dbać o wypełnienie dróg dodatkami), wszystko jakieś za biedne... Postaci i fabuła - tragedia, jedna nuda i nic się nie trzyma kupy, widać że to pisało kilka osób i żadna nie była dobra, walka - tragedia, gorsze od poprzednika i była jakaś beka z przyciskami z użyciem podwójnej broni tylko nie pamiętam jaka, widać że nikt nie zaimplementował tego systemu porządnie i z pomysłem tylko dowalono kilka godzin pracy na szczątkach poprzednika. Świat ogromny i kompletnie nieróżnorodny, wszystko identyczne. Znaczniki - jeden syf, strasznie nudne. No fajnie że dodali coś więcej tym razem niż tylko otwieranie skrzyń, ale jak to miao być układanie kamieni to ja dziękuję... Ta gra była tak dramatycznie słaba, że czasem wyłączałem ją po kilkunastu minutach bo samo patrzenie na te pozbawione ciekawej fabuły śmieciowe znaczniki czy sztywne mordy drewnianych postaci gadających bzdury. Ale tak, gra 8/10 czy ile tam daliście XD
A było za co docenić? Ta gra praktycznie nie ma zalet pomijając może lubiany setting wikingów (xd) i to, że ładnie rysuje daleki krajobraz. Bo nawet ta grafika już z bliska wygląda brzydko, animacje są drewniane, detali jest strasznie mało (bo jak się idzie na ilość a nie jakość to już nikomu się nie chce dbać o wypełnienie dróg dodatkami), wszystko jakieś za biedne... Postaci i fabuła - tragedia, jedna nuda i nic się nie trzyma kupy, widać że to pisało kilka osób i żadna nie była dobra, walka - tragedia, gorsze od poprzednika i była jakaś beka z przyciskami z użyciem podwójnej broni tylko nie pamiętam jaka, widać że nikt nie zaimplementował tego systemu porządnie i z pomysłem tylko dowalono kilka godzin pracy na szczątkach poprzednika. Świat ogromny i kompletnie nieróżnorodny, wszystko identyczne. Znaczniki - jeden syf, strasznie nudne. No fajnie że dodali coś więcej tym razem niż tylko otwieranie skrzyń, ale jak to miao być układanie kamieni to ja dziękuję... Ta gra była tak dramatycznie słaba, że czasem wyłączałem ją po kilkunastu minutach bo samo patrzenie na te pozbawione ciekawej fabuły śmieciowe znaczniki czy sztywne mordy drewnianych postaci gadających bzdury. Ale tak, gra 8/10 czy ile tam daliście XD
Valhalla jest idealnym przykładem Ubitasiemca, gdzie każdy następny jest gorszy od poprzedniego. Origins broniło się szczególnie settingiem i grafiką, miało sporo drobnych detali. Animacje nie powalały, jak w każdej grze Ubi ale były okej. Z każdą kolejną grą wszystko to było gorsze. Valhalla pokazała dobitnie, że Ubi robiło cięcia gdzie tylko się dało.
Origins było naprawdę dobre, angażująca fabuła,przyjemna walka oraz mega klimat. Odyssey już wszystko schrzaniło,gąbki na dmg,nijaka fabuła, cięcia w porównaniu z Origins. Jedyne dobre postacie w Odyssey to te historyczne xD. A valhalla to takie drugie Odyssey. Tak jak napisałeś,typowy UbiTasiemiec
Mów za siebie, dla mnie origins to największe padło, najgorsza historia i najgorsze misje
Odyseja była już lepsza, Valhalla jest najlepsza z całej trojcy
Tak było, bo z każdym kolejnym Asasynem z tych ostatnich (Origins, Odyssey, Valhalla) szli mocniej w ilość zamiast jakość. Bardzo potrafią człowieka wymęczyć Odyssey i Valhalla. Początkowe zauroczenie szybko zamienia się w nieudaną randkę, gdzie piękna dziewczyna okazuje się pusta w środku więc czar pryska i mówimy papa. Takie wrażenie mam co do Odyssey i Valhalla.
Wiedźmin 3 i Red Dead Redemption 2 dały drogowskaz jak należy to zrobić tak, by było ciekawie przez większość długiej przygody, ale UBI nie potrafi.
No niestety to nie prawda, bo Valhalla chociazby miala znacznie lepsze misje poboczne.
Origins to była w sumie singlowa gra MMO, Odyseja za pomocą paru usprawnien sprawiła, ze gameplay stał się przyjemniejszy, a Valhalla rozbudowała chociazby wlasnie misje poboczne, ma zdecydowanie lepszą fabułę od Origins i Odyseji (wrecz bym powiedział, ze w tych grach nie bylo fabuły, a dialogi to byl istny cringe) i co najwazniejsze nie ma AZ TAKIEJ ilosci gridnowania co w dwóch poprzedniczych czesciach. Tak skrótowo wiec,
Origins - MMO Singielplayer
Odyssey - MMO Singielplayer, lepsza mechanika
Valhalla - tutaj starano się zrobic gre singlowa stawiająca na historie na szkielecie tego co bylo wczesniej
Generalnie polecam przeczytac recenzje UV, Valhalli - w pełni się z nią zgadzam
PLUSY:
najlepsza oprawa muzyczna w historii serii;
fenomenalny klimat;
bardzo dobra fabuła, jak na standardy tego cyklu;
mnóstwo zawartości;
większość dialogów na poziomie;
liczne wtręty do uniwersum, niektóre akcje to przysłowiowe ciary na plecach;
Zakon Starożytnych i wszystko, co z nimi związane;
ogromny, zróżnicowany świat: aż trzy regiony – jeden duży, dwa mniejsze;
wioska jako sympatyczna oaza spokoju;
o dziwo, całkiem niezłe aktywności poboczne;
ukryte ostrze wreszcie działa tak, jak powinno.
MINUSY:
potworna liczba błędów;
walki, których fani skrytobójstwa toczyć nie chcą, a muszą.
Ja mam wrazenie, ze ludzie rzucili Valhalle po jakichs 2-3 h i na tym opierają swoją opinie
O to chodzi, że przez pierwsze kilkanaście godzin robią całkiem dobre wrażenie Odyssey i Valhalla, ale te gry są zbyt długie i rozwleczone, gdzie ta jakość później mocno siada i przejście ich na 90-95% to męka. Rozmieniają się na drobne.
W Origins jest lepszy balans questów głównych (lepszych) do pobocznych (słabszych) niż w Odyssey, gdzie zostaliśmy zalani toną generycznych zadań, a trzeba je wykonywać i grindować, bo mamy level scalling i nasza postać ciągle jest słaba, by pchać ciekawszy wątek główny dalej, który zostaje przyćmiony przez przeciętną zawartość dodatkową. Valhalla jest jeszcze bardziej rozwleczona na siłę niepotrzebnie co po pewnym czasie nudzi.
, gdzie zostaliśmy zalani toną generycznych zadań, a trzeba je wykonywać i grindować, bo mamy level scalling i nasza postać ciągle jest słaba, by pchać ciekawszy wątek główny dalej, który zostaje przyćmiony przez przeciętną zawartość dodatkową
Wlasnie opisales mi Origins
W Origins byl wlasnie najwiekszy grind i tam nawet pierwsze wrazenie nie bylo dobre
Mam podobnie jak
Valhalla jest bardzo nijaka. W sumie nie ma żadnego elementu, o którym można stanowczo powiedzieć "to się świetnie udało". Z kolei złe to też nie jest. Dosyć przyjemnie było odpalić raz na jakiś czas. Jest na każdym polu przeciętnie. Grafika, fabuła, mechanika to wszystko takie 6/10 moim zdaniem. Grałem przez dobry rok z doskoku, niedawno skończyłem fabułę, a na liczniku 180h. Dodatków nie ruszyłem. Rozmiar tej gry to gruba przesada moim zdaniem, ale jeśli ktoś lubi rozlazłe gry, w które można cisnąć 300h, to Valhalla jest pozycją obowiązkową. Nie ma drugiego takiego sandboxa AAA.
Ogólnie Valhalla była znośna do grania takie ledwo 6-7/10 (fabuła była taka sobie,misie poboczne powtarzalne, ale przynajmniej nie trzeba było grindować setki nudnych questów)
natomiast Origins 5/10 i Odysey 3/10 były pieknymi gniotami z turbo grindem więc jak dla mnie nie grywalne zupełnie. (odysej to dno dna bo próbował oszukiwać że jest rpgiem wprowadzając rozmowę..... i pseudo wybory)
Chyba nie tylko Valhalla, a ogólnie kierunek w jakim poszła seria od czasu Origins. Narzekanie w internetach jednak coś daje :D
Czekam na tego AC, bo dla mnie jako fana serii od lat nie wyszła żadna odsłona
A wcześniej też było narzekanie, jak Origins wyszedł to zbierał same pochwały że w końcu nowa jakość w serii, oraz że w końcu zmienili system walki który był tylko kontra, kontra.
Do tych narzekających na animacje - jeśli seria assassin's creed ma złe animacje, to wskażcie grę która ma dobre...
Np the last of us 2
Oczywiście że RDR2 bije na głowę wszystkie gry ubi i nie tylko. Niestety myślałem że ukończe valhale. Ale niestety wymęczyła już swoją topornością, drewniana strasznie.
Niestety, przed Rockstar games, zbrzydły mi strasznie inne gry. Nawet do wiedzmina już chyba nie wrócę....
Jak wyżej - RDR2 gasi ACV jak peta w popielniczce.
"wskażcie grę która ma dobre.." Jakby, serio? Od wczoraj w gry grasz, że w taki sposób to przedstawiasz? Przecież nie brakuje gier z lepszymi animacjami. BTW RDR2 to jest już kopanie leżącego ;p
Grałem w rdr2, i kilka ostatnich gier assassin's creed, I powiedziałbym że rdr2 ma tylko nieznacznie lepsze animacje, a w cutscenkach pod względem animacji jest remis.
Ok, skoro już tak uważasz to nie przeszkadzało Ci się ze są do bólu powtarzalne?
Nie zauważyłem nic takiego, przynajmniej nie bardziej powtarzalne niż te z rdr2. A Ty?
Jak dla mnie najlepiej wykonaną grą z otwartym światem jest właśnie RDR 2. Tak samo RDR2 jest chyba najlepszą piaskownicą pod względem mechanik, bo tutaj nie raz byłem naprawdę pozytywnie zaskoczony.
Natomiast jak do tej pory to najlepszą grą z otwartym światem pod względem fabuły był dla mnie Wiedźmin 3.
Jeśli kiedyś komuś uda się połączyć świetne historie z wiedźmina oraz mechaniki z RDR2, to według mnie dostaniemy grę praktycznie idealną.
valhalla
Dla jednych jej rozmiar to wada a dla innych zaleta.
Zaleta pod tym względem że za cene typowego AAA dostaje sie gre która starczy na dużo dłużej niż 2-3 wieczory.
A wada, no to już wszyscy dobrze wiecie czemu to wada.
Mi rozmiar valhalli nie przeszkadzał, bardziej mi przeszkadzało na przykład konieczność przerwania rozgrywki by zmienić język z polskiego na angielski przed każdą bitw�� na rymy by móc logicznie dobrać odpowiedzi.
Ale zalet można wymienić sporo, świat, grafika, przecudowne muzyka która jest jedną z lepszych w serii, system walki będący usprawnieniem tego z odyssey i origins.
Mimo wszystko słyszałem że już odsłon z tak długą fabułą nie będzie, projekt red ma być podobnej wielkości co valhalla tyle że fabuła główna będzie krótsza w zamian za więcej contentu dodatkowego.
Mi tam się każda część AC podobała ale i tak najlepsza Trylogia Ezio była bo od Origins mapy już serio trochę za duże są , chociaż obojętnie jaki by Mirage nie był to i tak ogram
Pamiętam jak swego czasu (może ze dwa lata temu?) Ubi udostępniło ankietę dotyczącą swoich gier. Nie pamiętam tylko, czy dotyczyła całego ich portfolio z ostatnich kilku lat czy tylko samych asasynów. W każdym razie były tam pytania dotyczące preferowanego czasu potrzebnego do przejścia gry. Dało się też własnymi słowami napisać, co najchętniej byś zmienił w nadchodzących grach. Podejrzewam, że sporo osób dało wyraz niezadowolenia z przerostu formy nad treścią (co też sam zrobiłem) i może wyciągneli z tego jakieś wnioski. Jak dla mnie asasyny nie powinny trwać dłużej niż 20-30 godzin bo cierpi na tym zarówno fabuła jak i rozgrywka.
Mnie Valhalla zamordowała nudą ju�� po 10 godzinach, kiedy Origins i Odyssey (i 8 wcześniejszych assasynow) ukończyłem bez większego zmęczenia (w Origins miałem dość tego farmienia surowców na konwojach).
Faktycznie mniejszy Assasyn taki jak 4 pierwsze części Assasyna i Rogue były najlepsze, bez tracenia ileś tam minut na dotarcie do zadania, więcej dachów niż pół i własne nogi, a nie koń.
Ten Mirage ma szansę być dobrym Asasynem o ile sandboxowosc odpadnie, ale w zamian będzie lepsza fabuła na wzór dwójki i revelation, które bardzo miło wspominam.
Naprawdę wolę 10-15 godzin gry, ale miodnych, bez powtarzalności nadmiernej i grindu niż 50-100 grindu, kurierki i powtarzalności (zdobywanie obozow/rajdy) co jest dla mnie zwykłym marnotrastwem życia.
Wzorowo robiły to ostatnie trzy Tomb Raidery, pół otwarty świat + dobrowolne grobowce dla tych, którzy chcą więcej czasu z gra spędzić i mieć wyzwanie, ale tam każdy grobowiec był ręcznie robiony i świetnie przemyslane.
Ubosoft niech odejdzie od tych sandboxow. Dla mnie mapa może być 10x mniejsza, ale wypakowana ciekawa zawartością jak w Elders Scrollsach, gdzie co chwilę spotykałem ciekawa jaskinie, miejsce czy NPC, no i mogłeś się teleportować do wszystkiego co odkryłeś więc kurierka odpadała.
Chyba Ci się gatunki gier pomyliły. Otwarty świat z eksploracją i kraftingiem i rozwojem postaci na 15 godzin?! Tyle trwają korytarzówki od Sony (w sumie pewnie wszystkie razem wzięte są krótsze od Valhalli).
180 h to może przesada ale 50 h to takie minimum.
Gralem we wszystkie asasyny od AC1 z pominieciem tej czesci w Londynie, zakonczylem na Origins, ktore wymęczyłem jakims cudem do konca watku glownego, kolejne czesci juz odpuscilem, nuda, nuda, nuda.
Valhalla wygląda ładnie, ale ma koszmarnie nudną fabułę. Odyseja miała dobrze napisaną fabułę, natomiast Valhalla była potwornie nudna.
Ostatni dobry Asasyn to Syndicate, to fakt nie opinia. To co wyszło potem to najlepiej zakopać i zapomnieć. Te bieda klony Wiedźmina 3 to w zasadzie pod każdym względem był regres w stosunku do poprzednich odsłon: fabuła gorsza, postaci gorsze, zadania gorsze, gameplay (walka i parkour) gorsze. Nawet grafika i animacje gorsze. Te gry były bardziej drewniane niż Elex czy pierwszy Wiedźmin. Jedynie może klimat i setting te gry miały bardzo ok, no ale jeżeli ktoś nie jest fanem Egiptu, Grecji czy Wikingów to to też było gorsze.
dobry Asasyn to Syndicate, to fakt nie opinia.
--->
Ostatni dobry Asasyn to Syndicate, to fakt nie opinia.
Fakt autentyczny nawet. Bez dwóch zdań.
Wiele można zarzucić Valhalli, ale nie powiedziałbym że fabularnie była słaba. Przecież połączyła tak wiele elementów dodanych w poprzednich grach z trylogii Layli w zgrywającą się całość z resztą serii. Poza tym sporo fajnych nawiązań do chociażby Desmonda. Jedyne co mi się fabularnie nie podobało to niektóre linie fabularne w regionach, które czasami były trochę nudne. Ale nawet takie pierdoły do zrobienia 100% jak te kamienne kręgi coś dodawały do lore i wracały do konceptu mędrców i Aity. Z drugiej strony większość z tego jest praktycznie niczym dla osób, które nie siedzą w lore więc może dlatego tak wiele negatywnych opinii na stronę fabularną tej gry...
Jeśli gra będzie przypominać jedynkę, to może nawet być kusząco na tle ostatnich kilku części.
Przestałem grać w tę serię, bo nie spotykało mnie w nich już nic nowego, za to łażenia po mapie, bezcelowych czynności i generycznych treści było co raz więcej.
Fabuła zaś i to jak ogólnie wyreżyserowane są te gry... to taki Mc Donald - wszyscy wiedzą, że to niska jakość, mało wyrazisty smak a i tak klientów nie brakuje.
Ogólnie te historie można streścić do:
"Zabili mu chrzestnego , ale zanim się zemści musi zrobić z buta 1000 kilometrów"
Ubisoft jak zwykle chłopaczek do bicia, wydaje to samo to hur dur jak tak można... tymczasem inni wydają to samo i "po co zmieniać to co dobre, GoTY"... Ja tam dobrze bawiłem się w Valhali, czy Origins (tu mnie tylko nerf ostrza wkurzał), naprawdę fajnie wyszło im przebudowanie serii...
W poprzednim roku postanowiłem pograć w Assasin Creed, seria bardzo popularna, a jakoś nigdy nie grałem.
Wybrałem sobie trzy historyczne 'settingi', które najbardziej mi podchodzą i padło na AS III, Unity oraz Origins.
Odtworzenie światów, miast, duża ilość NPC, super.
Gameplay, walka, poruszanie się ok. Nie porwało, ale daje radę.
Sam koncept grania asasynem, trochę akcji, trochę skradania, przemykanie po dachach brzmi świetnie.
I to z plusów. Te gry są tak rozlazłe fabularnie, niby coś tam się dzieje, porwania, walki, ucieczki, motywy zemsty...ale w praniu to wygląda tak, że biegam od znacznika do znacznika i mam gdzieś co oni tam gadają.
Ten interfejs, gdzie mamy wszędzie naćkane znaczników, ten koncept animusa, widzenie przez ściany, jakieś rozmycia - bo program się kończy, te wszystkie oczojebnne świecidełka.
Drażni i wybija mnie to z immersji, nie dość, że fabuła jest nijaka, to jeszcze gra wszędzie wali po oczach i przypomina mi, że to tylko symulacja, gierka więc się nie wczuwaj za bardzo.
A szkoda, bo światy jak już wspomniałem są pięknie wykonane.
Masa dennych czynności pobocznych. Nijaki rozwój postaci i ulepszania wyposażenia (przynajmniej w III i Unity, Origins mało pograłem).
Są fajne rzeczy w tych grach, ale całość jest tak rozlazła.... Dość powiedzieć, że Unity gdzieś za połową, pozostawiłem ( a rzadko mi się zdarza nie kończyć gier), za dwa dni już nie pamiętałem o co tam w tej fabule chodziło, a za tydzień zapomniałem o grze.
Po prostu nie zrozumiałeś paru rzeczy. Na chybił trafił wybrałeś sobie te 3 gry. I nawet nie wiesz o co chodziło z widzeniem przez ścian itd. "rozwój postaci" Bo to nie było głównym elementem tych 2 asasynów. "ulepszania wyposażenia" Nie przypominam sobie tego w grach, w unity już słabo pamiętam, ale w III czegoś takiego nie ma. Jest tylko craftowanie lepszych broni i tyle.
Poza tym, to zepsułeś sobie bardzo tym sposobem, akurat III to koniec czegoś. I to był początek tego, a w III coś tam się skończyło. Z wszystkich gier wybrałeś akurat III jako pierwsze, co za pech, bo poprzednie były przyzwoite, aczkolwiek I było nieco przeciętne, bo powtarzalne, ale z niezłą fabułą, dość ważną i wpływającą na II i III, a II było naprawdę świetną grą.
To świecenie to po prostu cecha animusa i tyle. Od razu widać, że kompletnie nie zrozumiałeś tej koncepcji.
Ty nie sterowałeś postacią tylko patrzyłeś na poczynania postaci, którymi sterowałeś jako bóg dla zabawy, ale jako użytkownik animusa ty tak naprawdę tylko obserwujesz.
A co do fabuły, to gdybyś zaczął od I, potem skończył II, to byś zrozumiał o co chodziło i skąd nijaka fabuła, wiedziałbyś, że w terażniejszym świecie rozgrywała się terażniejszość i tam postacie swoje ruchy wykonywali na podstawie wiedzy zgromadzonej w czasie obserwacji minionych wydarzeń i tylko to się liczyło bardzo. Wiedziałbyś, że jako asasyn miałeś mieć jedynie zwyczajne życie asasyna z mnóstwem tropów dla postaci z terażniejszości. Jego życie nie tylko jako asasyn, ale także jako człowiek gdy nie zabija. Dosłownie ich życia były tylko ciekawostką urozmaicającą rozgrywkę, no a bo jakie miały być? Po prostu obserwowałeś jak żyją.
Aczkolwiek w I było trochę inaczej, tam było bardzo ważne wydarzenie w czasach. Tam altair wpłynął w dalekosiężny sposób na przyszłość, to od niego zaczęło się wszystko. Wszystko co dotyczyło jego było bardzo ważne dla ludzi z przyszłości. W dwójce już życie bohatera jest mniej ważne, ale ciągle się liczyło w niemałym stopniu. Bohater nie wiedział(tak ogólnie, chodziło o altaira i konsekwencjach zachodzących w terażniejszości tego bohatera), ale w końcu znalazł odpowiedż, której nie w pełni zrozumiał i, której poszukiwali również ludzie z przyszłości.
To w świecie terażniejszym głównie była fabuła, a przynajmniej ta ważniejsza. Kompletnie nie zrozumiałeś tych paru elementów, tylko sobie zepsułeś.
O większości tego co napisałeś, wiem. I zdaję sobie sprawę, że cały koncept opiera się na odgrywaniu wspomnień w animusie. Tyle, że mi się ten cały pomysł nie podoba i wybija mnie z klimatu.
Fabuła przeciętna, słabe dialogi nie pomagają.
Z jednej strony jestem do tej pory wściekły na Valhalle - pod koniec dosłownie przewijałem dialogi. Nigdy nie spotkałem tak źle i nieciekawie napisanej historii i postaci, coś niesamowitego, że uszło im to płazem. Z drugiej Odessey mnie bardzo zauroczył, miał w sobie przyjemną lekkość i z przyjemnością to przechodziłem, mimo powtarzalności. Dlatego nie wiem co myśleć o Mirage, w gruncie rzeczy latanie po mieście i mordowanie celów wydaję mi się... nudne. Jakby wzięli jeden z questów z nowych odsłon i pomnożyli razy X. Obawiam się, że Ubisoft myśli, że samo skompresowanie tej gry coś da - nie da, bez mocnych postaci i historii, to bedzie nuda, nuda bez jeżdżenia konno w te i we wte.
Koniec końców i tak najważniejszy jest setting. Nawet czytając komentarze odnoszące się tylko do trzech ostatnich odsłon AC widać, że każda z nich potrafi być dla ludzi "tą najlepszą", choć gameplay'owo są przecież bardzo podobne. Decydujące starcie rozgrywa się więc nie na poziomie Origins vs Odyssey vs Valhalla, tylko raczej Egipt vs Grecja vs Wikingowie.
Ponad 160h w Valhalli, zdobyta platyna, dodatków do dzisiaj nie umiem ruszyć bo mam przesyt...
Cieszę się że pomogłem i nie ma za co. Sam chętnie zagram w mniejszego asasyna MIrage :D
Jakieś 300h mam w Valhalli. Ostatnio w grudniu zagrałem po raz ostatni i poszła z dysku. Skończyłem ten Last Chapter i dodatek Ragnarok, który z tej całej 3 był najlepszy, ale wcale nie był jakiś super. Do dodatków do Odyssey to mu daleko. Bawiłem się w Valhalli wyśmienicie ale jest to dość męcząca gra przez swoją budowę odwiedzenia wszystkich regionów aby popchnąć fabułę do przodu. Jest po prostu za duża. Jakby Valhalla ograniczała się do terenów Norwegii oraz Vinlandii to byłaby top. Idealna wielkość, a tak no jest to gra na raz. Nie zamierzam do niej wracać chyba, że tylko do początkowego etapu z Norwegią bo jest idealnie skondensowany.
Kurcze a mi się Valhalla właśnie podobała mimo że nie było tam nic z assasyna to bawiłem się bardzo dobrze.