No muszę się tym podzielić, bo foto udało się chyba dość dobrze ;) "Szklana pułapka".
Na 90% szerszeń, wlatujący z niewiadomego powodu do mieszkania na 9 piętrze dawno po zmroku.
Ładna franca.
...ale ja w sumie nie tym, bo zasadniczo to chciałam zapytać, czy macie wyrzuty sumienia po ubiciu muchy/mola/szerszenia/mrówki?
Czy to ja jestem niemoralną bestią? ;)
Via Tenor
czy macie wyrzuty sumienia po ubiciu muchy/mola/szerszenia/mrówki?
Wprost przeciwnie.
Czuję zadowolenie ze spełnienia obowiązku ochrony stada.
A mrówki to czemu się tu niby znalazły? Reszta to zakazane ryje i powinno się je tępić ogniem. Ale mrówki? Co te mrówki Ci zrobiły Megara?!
No ale spokojnie, ja tutaj nie robię selekcji pod kątem "ważności", tylko "wielkości" ;)
Mucha też przecież krzywdy nie robi, bzyczy co najwyżej i jest zwyczajnie upierdliwa. Mrówki mi absolutnie nie przeszkadzają.
..tymczasem dowiedziałam się z innych źródeł, takich zawodowo-prozwierzęcych, że trzeba było dać temu szerszeniu papu, piciu i bezpiecznie wypuścić na wolność ;) Ponieważ nie mieści się to w moim pojmowaniu rzeczywistości, sprawdzam GOLa.
Mucha też przecież krzywdy nie robi, bzyczy co najwyżej i jest zwyczajnie upierdliwa.
Muchy, obrzydliwe kuposiady, przenoszą całą plejadę choróbsk. Wyspecjalizowałam się w ich ręcznym wyłapywaniu i nie chcę się chwalić, ale mam statsy lepsze od kota ;)
Btw. Mam pytanie: czy muchy dolatują na 9. piętro?
Aberracja
Muchy? Dolatują, ale baaardzo rzadko, to chyba tylko takie osobniki hiper-super-duper. I nawet jak jakaś doleci, to nie obrzydza mnie to i nie czuję potrzeby robienia armageddonu ;)
Zupełnie inaczej mam z szerszeniami i ćmami...
Nie bardzo. Nie raz pożałowałem owada to potem ten mnie dziabną i tak potem zginą.
zajebalem ostatnio jednego, szkoda mi bylo, ale co poradzic, corka sie boi
no i z racji tego, ze teraz mieszkam w dolinie pradnika to takie rzeczy nie robia na mnie wrazenia, ostatnio gralem w ping-pong a nietoperzem
o-o-o, a czym dokonałeś tego morderstwa, Bullziu? Kapciem zwykłym?
No bo muszę przyznać, że sięgnęłam do mniej humanitarnych metod.
... czyli sumarycznie - płakałeś nad owadem, ale dobro córki ważniejsze. Cieszę się że nadal masz zdrowy kręgosłup moralny :)
wiem, bo szerszen nie przynosi zadnych korzysci, dlatego pytanie jest glupie
to zwykly pasozyt zerujacy na owocach, drzewach i pozytecznych owadach pokroju pszczol
chcesz wiedziec cos jeszcze?
a to "sorka, misiu", źle zrozumiałam
(choć nadal nie uważam, że powoływanie się na moją domniemaną głupotę jest sensowne)
pisałam totalnie poważnie. zabicie szerszenia w moim mniemaniu jest, i było, pozbywaniem się pasożyta/ryzyka, we własnym środowisku zostałam za to skrytykowana, aż zaczęłam wątpić.
chcesz wiedziec cos jeszcze?
Tak.
Dlaczego wilk tak wyje w księżycową noc?
uwierz mi, ze mam z tymi chujami do czynienia co roku na gospodarstwie i juz probowalem wszystkiego, usuwalem gniazda, ale zawsze wracaja i powoduja zniszczenie
nie chcialem cie urazic, raczej powolywalem sie, jesli juz, to na glupote tych zawodowych prozwierzecych osob, ktore ubzduraly sobie ze zycie pasozyta jest wazniejsze niz wyrzadzane przez nan szkody
Dlaczego wilk tak wyje w księżycową noc?
tego nie wiem, ale czy to nie jest tak ze wilki wyja w czasie lowow, ktore zwykle przypadaja wlasnie na noc? wydaje mi sie ze z ksiezycem to mit, ale jesli jest inaczej to chetnie sie dowiem
dmx
Luźno :)
No chyba nikt na nikogo się nie gniewa ostatecznie :)
Dziwne trochę, że rozmawiamy akurat w temacie o jakimś szerszeniu, którego ostatecznie utopiłam, no ale lepsze to, niż nic. :) Miło, i dziękuję, że napisałeś co myślisz bez gryzienia po kostkach.
moglem lagodniej, ale pozwol mi to zwalic na buzujace emocje wynikajace z polaczenia wczorajszej gali sportow walki i kapki alkoholu ;)
nastepnym razem postaram sie grzeczniej, bo zaraz wyjde na gbura z przerosnietym ego
Ja bardzo nie lubię robaków, moim zdaniem ociera się to o lekką fobię. Więc generalnie toleruję to, co zabija robaki - pająki, szerszenie itd. Chociaż pająków kątników nie lubię, zabijam, bo mnie przerażają swoim tempem i rozmiarem, ale bez przyjemności, no bo jednak jest to odebranie życia, może pochopne.
Z szerszeniami raczej nigdy nie miałem większych przygód, chociaż raczej bym takiego eliminowal, gdyby bezpośredni zagrażał, no bo jednak jest to podobno spory ból, dla niektórych ryzyko alergiczne + mam kota. Pamiętam, że kilka lat temu wleciał mi do domu szerszeń, poleciał na lampki ledowe w szafie (nie wiem jak tam się wcisnął), chyba usiadł na jednej, lampka chwile migała, było słychać jakby odgłosy smażenia, po czym nigdy więcej go nie widziałem. Zakładam więc, że problem sam się rozwiązał.
Ale co to są "robaki"? :) To przecież może być wszystko małe. Tasiemiec, pchła, wesz (i inne które można wyhodować na własnym organizmie) - pluskwy (ooo to już są gnidy totalne), karaluchy, mole - muchy, osy, kątniki.. na koniec motyle i ćmy ;P
No, i w sumie to dobrze podsumowałeś, Loonciu - bardziej mi zależało na tym, by nie zostać użądloną/by pies nie złapał i nie połknął, niż by płakać nad losem smutnego szerszenia.
Jedyne czego mi nie żal to komary. Całą resztę staram się wypuszczać lub łapać i wypuszczać. Największy problem mam z pająkami, wciąż się ich brzydzę ale już się ich nie boje. Póki nie są w sypialni to staram się je ignorować i dać im szanse odpuszczenia walki o terytorium ze mną, ale jak są bliżej niż 3m od łózka to niestety leci kapeć :D Potężny krok w arachnofobii na przód uczyniłem biorąc pająka pod skórę, tusz niby żadna metoda ale podziałało :)
A, no chyba że chodzi o jakieś pełzające ścierwo to też tłukę od razu, a potem wypalam powierzchnię, a potem się przeprowadzam do innego miasta.
wlatujący z niewiadomego powodu do mieszkania na 9 piętrze dawno po zmroku
Chciał Ciebie zapłodnić, a Ty go zabiłaś. Klasyczna baba...
Kiedyś zostałem z lubą w domu teściów, oni mieszkają dość blisko lasu, rzeki, ogólnie sytuacja robakowa jest ciężka.
Szykujemy się do spania, wychodzę na golasa po prysznicu (jest coś magicznego w łażeniu bez majtów po cudzym domu, polecam), przechodzę przy salonie, patrzę - urwa co jest, coś lezie po ścianie. Na tych wszystkich robakach i innych takich to się znam tak, że lepiej nie mówić, ale potem doczytałem że to był kątnik większy, choć ten był zdecydowanie "największy" - uberskurw%ysyn - normalnie pieprzona tarantula.
No i nie ukrywam, że jestem w temacie bezbronny jak Loon przy robakach, po prostu wszystkie procesy mózgowe mi się wyłączają w jednym momencie i dowództwo przejmuje paniczne poszukiwanie klapka i nakur$wianie nim po wszystkim co się rusza. Tutaj było o tyle trudno, że doszło do pewnego spięcia w mózgownicy, no bo co jak go nie trafię i jeszcze mi gdzieś "przeskoczy"? Także jedna działająca komórka mózgowa kazała mi na zmiany szukać klapka i gaci, gdy już wreszcie byłem gotowy na konfrontację i jebsłem skuij$syna to ten w tempie niespotkanym dla mnie do tej pory wśród pająków - zwiał!
Ogólnie nadgarstek bolał mnie po tej historii tydzień a teściu malował pokój, bo czarny klapens zostawił piękne ślady na całej białej ścianie. Waliłem w nią chyba z 30 razy. A zmiażdżonego pająka nawet nie usuwałem ze ściany, bo posłużył mi jako wytłumaczenie całej sytuacji. Teściu jako wielki fan pająków nie był zachwycony, ponieważ okazało się, że on tego skuhwysynya niejako "hodował". Także zabiłem mu zwierzaka, ale do tej pory nie żałuję XD
A co do szerszeni to zawsze się ich obawiałem, ale czasami jeżdżę sobie do znajomych, mają domek we Włoszech, no i zalęgły nam się tam szerszenie w kiblu. Koniec świata, wiecie, brak prądu, zasięgu, do najbliższego sklepu z 30 km a i tak będzie otwarty dopiero za 3 dni. No i rodzina latała po lesie a ja się naczytałem, że szerszenie są dość spokojne jak im się nie robi koło dupy, więc zacisnąłem zęby i przez prawie 3 dni siedziałem na sedesie patrząc na to jak szerszenie budują gniazdo 50 cm od mojej twarzy (pic rel). Nawet mi było później smutno jak matula je wszystkie wymordowała, na szczęście gniazdo było bardzo świeże i poza królową rodzina liczyła może z 8 sztuk. Byłem w szoku jak wytrzymałe na uderzenia są szerszenie, coś niesamowitego, mam nadzieję, że nigdy nie będę musiał się mierzyć z takim pająkiem, bo klapek zdecydowanie nie wystarczy a teść będzie musiał szpachlować.
PS. Nie jest może ze mną tak źle, bo to zazwyczaj ja byłem oddelegowany do morodwania robactwa (czy to przez brata czy przez małżonkę, szwagierkę, na koloniach itd.), ale jak gdzieś mi mignie w necie fotka pająka czy węża to automatycznie mi się stopy z podłogi podnoszą. Srsly, nie mam nad tym kontroli, zawsze mnie to trochę bawiło a trochę przerażało :D
TL;DR mrówek mi szkoda, szerszeni też jeśli się lepiej z nimi poznałem, a muchy, mole i komary lać w ryj ile wlezie i się nie szczypać.
Co za bezczel, nie dość że zabił zwierzątko to jeszcze sam ściany nie naprawił...
b, dobrze że jesteś, chłopie. Kocham cię bardzo (wiadomo, platonicznie!), masz dar opowiadania lepszy niż Grochola /;)/, śmieję się sama do siebie, dziękuję, będę spać dzisiaj w niemartwieniu się o szerszenie i pająki.
PS. Ale serio potrzebowałeś gaci, żeby ubić pająka? To było jakieś konieczne sprzężenie? :D
Nie no, ja tez bym na kątnika na waleta się nie porwał, to jest naturalny odruch ochronny. Coś jak ludzie zatykający nos przed skokiem do wody.
Te kątniki to moja trauma, miałem kiedyś dziewczynę z Łodzi, która mieszkała w domku jednorodzinnym w wybitnie pajęczej okolicy, kot dziennie łapał po 5 kleszczy, a te kątniki właziły do domu w takich mniej więcej proporcjach, ze już nie kwalifikowało się ich indywidualnie, tylko jak w Heroes III: grupa, dużo, wataha, horda itd.
Były ogromne. Internet tego trochę nie oddaje, one na filmikach pojebów łapiących to sobie na łąkach do domów nie są aż tak duże, ale bydlaki potrafiły mieć rozmiar pieści i tempo poruszania się zwinnego chomika. Jeden raz na mnie zeskoczył ze ściany (ale się odsunąłem). Dziewczyna ogólnie przyzwyczajona i miała na nie wywalone, a ja przecież nie mogłem dać po sobie znać jak bardzo jestem przerażony, ale byłem potwornie.
Takie mniejsze pajączki typu krzyżak itd. to nawet lubię i hoduje na balkonach itd., ale te kątniki to nie wiem czy by i na południowej półkuli ludzi nie przestraszyły czasami. One chyba są rzadko spotykane w Polsce, wiec pare osób może się zdziwić przy pierwszym kontakcie
Tak sobie myślę że jak kiedy ufo do nas przyleci to też będziemy dla nich takimi robakami. Pac klapką i nawet się nie wzruszy że kogo klapną.
To ja mam inaczej niż kolega wyżej, pająków nie kocham, ale nawet te wielkie w grach :) nie robią na mnie specjalnie wrażenia, a jakieś kątniki z wykałaczek czy inne krzyżaki ogrodowe? Phi... czego tu się bać? Może jakaś tarantula albo australijskie bydle wielkości zegara ściennego zrobiłoby na mnie wrażenie, to nie przeczę...
Za to wszelkiego latającego i skaczącego k....a, poza biedronkami, mrówkami i muchami (bo wiadomo, pospolite gównojady i od dziecka człowiek jakoś przywykł) boję się naprawdę mocno.
Co prawda raz, gdy byłem w liceum na wycieczce Kraków-Wieliczka-Wadowice, osa usiadła mi na kremówce, a że dokoła płeć piękna itp. to z kamienną twarzą dałem k...e się najeść, poleciała i nie wróciła (bałem się odganiać, żeby mnie nie uje...a, ale ciiii). Ale tak w samotności to możliwe, że bym małpiego rozumu dostał. :P
A szerszeń żądlić by mnie nawet nie musiał, rozległy zawał załatwiłby sprawę pierwszy.
Także odpowiadając na właściwe pytanie - wytrułbym wszelkie latające, pełzające, skaczące, bzyczące, cykające plugastwo, a rośliny zapylał rojami dronów.
Ale pszczółki są słodkie, ostatnio jedna wpadła mi do beczki z wodą na działce. Wyjąłem i położyłem na ręczniku papierowym aby wilgoć z niej wyciągnąć. Po kilku minutach była jak nowa i poleciała dalej pracować.
Z wykałaczek to chyba kosarz, który nawet nie jest pająkiem. Kątnik wyglada jak na zdjęciu
A co do biedronek, to odkąd zobaczyłem jak wyglądają od spodu, to brzydzę się mocno
Via Tenor
Nie cierpię komarów i much. Lubię wszystko co je ubija i zjada. Wobec moli jestem obojętny ale one wobec mnie nie za bardzo, wobec czego klapek sprawiedliwości je dosięga. Mrówek jest mi autentycznie żal się pozbywać a pszczoły, osy, szerszenie, trzmiele itp. łapię i wypuszczam na wolność.
Niedawno zabiłem pszczołę i miałem wyrzuty sumienia bo w sumie pszczółka większego zagrożenia nie stanowiła. Po zabiciu muchy czy innego podobnego robactwa nie czuje żadnych wyrzutów sumienia.
W miarę możliwości staram się wszystko wyrzucać na zewnątrz za wyjątkiem much i komarów, które na bieżąco eliminuję, z czym czasem pomaga mi mój kot.
To tak jak ignorowanie głupich wątków na forum.
Czuję ulgę, że nie muszę już tego widzieć.
Nie lubię robactwa, w domu zabijam wszystko co się pojawi. Nie ma co się rozczulać.
W Niemczech za zabicie szerszenia: grzywna do 50 tysięcy euro.
taaak? to ja przez 10lat jak tu jestem nabilem juz kilka milionow dlugu
a tak na powaznie - to prawda, ale tylko pod warunkiem ze szerszen nie zagraza zdrowiu - to samo tyczy sie gniazd
takze te mandaty to sa takie patykiem po wodzie pisane, maja za zadanie zastraszyc i to z reguly obcokrajowcow poniewaz niemcy maja bardzo specyficzne podejscie do owadow i czesto ich nawet nie przeganiaja
ja legalnie zazadalem juz usuniecia trzech gniazd z gospodarstwa poniewaz mam sad i powodowaly mi szkody obzerajac owoce
Chat GPT mówi w temacie:
Nie jestem świadomy żadnej sytuacji, w której Niemcy nakładają mandaty za zabicie szerszenia. Prawo karne różni się w zależności od kraju, ale w większości przypadków samobójstwo szerszenia lub przypadkowe zabicie owada nie jest traktowane jako przestępstwo ani nie podlega karze grzywny. W Niemczech, podobnie jak w wielu innych krajach, istnieje prawo ochrony przyrody, które zakazuje niszczenia zagrożonych gatunków owadów, ale zazwyczaj dotyczy to bardziej rzadkich lub chronionych gatunków, a nie szerszeni.
Także w sumie to przepraszam za zamieszanie, przecież jest oczywiste, że nocny szerszeń pomyślał sobie "żegnaj, świecie" i wleciał mi do mieszkania z misją samobójczą ;)
-1, Loon, jestem (mieszkam)W ZAGŁĘBIU :P
(a pochodzę prawie spod Łodzi jak twoja była dziewczyna, może to uwarunkowania geograficzno-genetyczne, że takie mamy parcie na owady ;P)
a to przepraszam, jak jesteś ze Sosnowca to polecam Amir Kebab przy Ul. Braci Mieroszewskich A9, znakomity
wlasciwie to chat gpt ma prawie calkowita racje
prawie, bo zazwyczaj dotyczy to bardziej rzadkich lub chronionych gatunków, a nie szerszeni. jest akurat nieprawda - dotyczy to rowniez szerszeni ktore na terenie niemiec sa wlasnie gatunkiem chronionym, tak samo jak pszczoly i osy
ale tak jak wyzej - to jest zwykly straszak i elastycznosc tego przepisu niemalze niweluje szanse na mandat
ed. swoja droga to tez pokazuje absurd tego prawa i ogolnie niemieckiej mentalnosci - nie mozna zabijac pszczol, ktore sa pozyteczne i szerszeni, ktore pasozytuja, ale nikt nie widzi problemu w tym ze szerszenie same zjadaja pszczoly
Loon
Teraz już nie wiem, czy serio piszesz, czy wpuszczasz mnie w maliny!
Na szczęście mam ludzi, którzy są w stanie to sprawdzić. Ale jak kebab okaże się niezjadliwy i skonczy się sraczko-rzygaczką, to czekaj na pozew ;D ;)
A to wg. Chata GPT szerszeń europejski (Vespa crabro) nie jest chroniony w Niemczech? Interesujące..
Moje źródła:
https://www.gesetze-im-internet.de/bartschv_2005/BJNR025810005.html
https://www.bussgeldkatalog.org/tierschutz-hornisse/
w większości przypadków samobójstwo szerszenia (…) nie jest traktowane jako przestępstwo ani nie podlega karze grzywny.
Samobójstwo szerszenia ;D
…
Btw. wiecie w jaki sposób pszczoły zabijają szerszenie? ;)
dmx
W Niemczech i wielu innych krajach szerszenie, podobnie jak wiele innych gatunków owadów, mogą być chronione ze względu na ich ekologiczną rolę oraz jako część ogólnych wysiłków w zakresie ochrony przyrody i różnorodności biologicznej. Oto kilka powodów, dla których szerszenie są chronione lub uważane za istotne dla ekosystemów:
Kontrola populacji szkodników: Szerszenie są drapieżnikami i żywią się innymi owadami, w tym owadami szkodnikami, takimi jak muchy owocówki czy osy, które mogą uszkadzać rośliny uprawne. Dlatego chronienie szerszeni pomaga w naturalnej kontroli populacji szkodników w rolnictwie.
Rola w ekosystemach: Szerszenie odgrywają ważną rolę w ekosystemach leśnych i ekosystemach naturalnych. Pomagają w rozkładzie martwych roślin i zwierząt, przyczyniając się do recyklingu materii organicznej w przyrodzie.
Zapylacze: Szerszenie również przyczyniają się do zapylania niektórych roślin. Chociaż nie są tak skuteczni w zapylaniu jak pszczoły czy motyle, wciąż odgrywają pewną rolę w procesie rozmnażania niektórych gatunków roślin.
Ochrona gatunków: W niektórych przypadkach, szczególnie jeśli chodzi o gatunki zagrożone lub rzadkie, szerszenie mogą być chronione w celu zachowania ich populacji.
Ochrona szerszeni ma na celu zachowanie równowagi ekosystemów i wspieranie różnorodności biologicznej. Warto jednak zaznaczyć, że nie wszystkie gatunki szerszeni są objęte ochroną prawną, a zasady ochrony mogą się różnić w zależności od lokalnych przepisów i regulacji. Dlatego zawsze warto sprawdzić konkretne przepisy dotyczące ochrony przyrody w danym regionie.
... także ten, bardziej mi szkoda twoich jabłek/śliwek/czereśni/cokolwiek masz, niż jednego dziadowskiego owada.
W sumie to jestem dumna, bo być może moje wczorajsze zabicie gnidy uchroniło życie jakiejś pszczółki. Pszczółki są na propsie.
Szerszenie i Osy to sa drapiezniki, one nie zapylaja kwiatuszkow jak pszczoly tylko napierdalja sie z innymi owadami.
Szerszenie bardzo czesto atakuja pszczoly i zjadaja zywcem cale ule.
Aberracja
temperatura? ;)
Ja ciągle pamiętam "Pszczółkę Maję", która dogadywała się z pajęczycą, konikiem polnym, ogólnie wszystkimi, ale na hasło szerszeń cały ul panikował.
Szerszenie dla pszczół to były takie Buki dla Muminków. Skądś się to musiało wziąć ;)
I tak, też zryło mi beret stwierdzenie "samobójstwo szerszenia" ;)
Szerszenie i Osy to sa drapiezniki, one nie zapylaja kwiatuszkow jak pszczoly tylko napierdalja sie z innymi owadami.
Szerszenie zjadają też inny owady, który są uznawane za szkodniki. W związku z tym ich rola w ekosystemie nie jest jednoznaczna.
Megera - si! Tylko scena spółkujących ślimaków w „Mikrokosmosie” zrobiła na mnie większe wrażenie ->> https://youtu.be/UNroEwFxh6I?feature=shared
Z tymi szerszeniami to jakas masakra, juz 3 mi wlecial w nocy w ciagu miesiaca a mieszkam w bloku w miescie :/
A taki halas i zamieszanie powoduja ze mozna ze strachu sie zesrac.
Dlatego juz wole spac w zaduchu niz otwierac okna na noc.
Muszą gdzieś nieopodal gniazdować. Innego wytłumaczenia nie widzę, na pewno nie jest normalne, że fruną do mieszkań w blokach, miastach, po ciemku.
Kup sobie siatkę przeciw owadom na okno. Kilkanaście złotych w markecie i masz święty spokój.
Ja już stosuję od dawna, bo masakrycznie brzydzę się ćmami i teraz sobie spokojnie śpię przy otwartym oknie.
Myślałam o moskitierach, ale to się średnio sprawdzi - ten szerszeń wleciał mi przez drzwi balkonowe. Mieszkamy na 9 piętrze, w letnim okresie nie dajemy rady żyć inaczej, jak wentylator+balkon otwarty. Nawet dziś, są przyjemne 23 stopnie, warunki idealne, nie za ciepło, nie za zimno - ale na 9 piętrze to już jest parówka.
Wychodzę z założenia, że wszystko chce żyć. Jak nie muszę, nie zabijam owadów. Komary i inne gryzące popierdółki jednak nie mają u mnie taryfy ulgowej.
Jak mnie jakiś wkurza (bo chce ugryźć albo jest naprawdę natrętny) to go nie żałuję.
Ale wynoszenie różnych owadów z domu na dwór to u mnie norma.
Szerszeni nie zabijam też z praktycznego powodu - często sprzątania po tym jest więcej niż gdy go po prostu złapię. A są dość łatwe do złapania.
Pająków czy rybików w ogóle nie ruszam w domu. Te pierwsze to jak się nawiną w pajęczynach podczas sprzątania, to mogą mieć pecha.