„Dawniej otrzymywałeś nagrodę za sprzedaż 50 lub 100 tys. egzemplarzy. Teraz to koniec kariery”. Odzyskanie kolekcji pamiątek z Fallouta i Baldur's Gate skłoniło weterana RPG do ciekawych przemyśleń
Teraz liczą się tylko słupki w Excelu i oczekiwania niekończących się wzrostów, najlepiej o 100% względem poprzednika. Gry to zwykła komercja robiona tylko i wyłącznie dla pieniędzy, a nie z pasji. Te trofea są warte więcej, niż wszystkie dzisiejsze gry razem wzięte.
"Dawniej otrzymywałeś nagrodę za sprzedaż 50 lub 100 tys. egzemplarzy. Teraz to koniec kariery"
Ja to zawsze przywołuję, gdy ktoś próbuje twierdzić, że dziś gry muszą kosztować więcej i trzeba wpychać dodatkową monetyzację, gdzie się da, bo przecież tak ogromnie wzrosły koszty.
Niby prawda, ale wraz ze wzrostem kosztów ogromnie urosła baza klientów. Dziś prawie każdy jest graczem (nawet jeśli większość tylko od czasu do czasu w coś tam "popyka", ale nie urodziła się z myszą przyrośniętą do jednej dłoni i padem do drugiej) i sukcesy sprzedażowe kiedyś, dziś będą uznane za sromotną porażkę.
Dawniej otrzymywałeś bonus za 50 newsów, teraz jak nie napiszesz 10 artykułów z reflinkami i nie przyniosą 15k zysku to koniec kariery
Nie wiem po co porównuje facet sukces sprzedażowy Battle Chess w 1988 roku (100 tys.) do tego co w 2024 roku jest uznawane za dobrą sprzedaż. Przez te 36 lat liczba potencjalnych odbiorców gier urosła niesamowicie. Swoją drogą Battle Chess po niecałych 5 latach od premiery w 1993 roku rozeszła się w 250 tys. sprzedanych egzemplarzy więc x2,5 do tego co było w roku premierowym. Dobrze wspominam grę z C-64 i Amiga zarówno z grania we dwóch i przeciw komputerowi, gdzie z tego co pamiętam było 10 poziomów trudności. Fajny pomysł, że w grze w szachy podziwialiśmy efektowne walki figur na szachownicy.
Nostalgia to potęga - kiedyś faktycznie 100k sprzedanych sztuk to był wielki sukces, ale od tamtej pory zmieniło się praktycznie wszystko, od nośników, przez technologie, po bazę graczy.
Po prostu gry AAA od wielkich wydawców mocno odleciały i podbiły te wyniki. 100k to dalej sporo dla małego producenta.
Koleś nieźle odleciał. Przeciętne gry czy to na PS czy NESA w ich latach obecności na rynku kosztowały w granicach 50 dolców, więc porównanie 100tys sprzedaży, która dała 5mln w tamtych latach, do dziś, to niezły odlot.
Pamiętam jak Baldurek leżał wyeksponowany na stoisku w sklepie, kusił i kusił, ale rodzice nie chcieli kupić... To są prawdziwe ludzkie dramaty...