Zakopane jest jednym z najpopularniejszych punktów na mapie Polski. Turystów z całego świata przyciąga tutaj przede wszystkim rozpościerający nad miastem górski krajobraz czy bliskość najczęściej uczęszczanych szlaków. W samej miejscowości także jest na czym oko zawiesić. Jest też mnóstwo miejsc, które zachęcają do wydawania pieni�dzy, bo na Krupówkach aż roi się od stoisk. Kupić tam można dosłownie wszystko. Chociaż, jak się okazuje, dla przyjezdnych z zagranicy największą atrakcją są nasze kulinarne specjały. Niektórzy na smakołyki znad Wisły są w stanie wydać krocie. Przekonał się o tym jeden ze sprzedawców, kiedy przed jego straganem stanął szejk z Dubaju z żonami. Poprosił o jedno: paczkę krówek dla każdej z kobiet. Góral do dziś przeciera oczy ze zdumienia.
W polskiej kuchni nie brakuje potraw i przekąsek, których nie dostanie się nigdzie indziej. Jednocześnie stają się one coraz bardziej popularne na świecie, nawet w dalekich jego zakątkach. Na przykład nasze krówki skradły serca (i podniebienia) szejka z Dubaju. Kiedy przechadzał się po zakopiańskim deptaku, od razu wpadły mu w oko. Postanowił sprawić tę przyjemność nie tylko sobie, ale i towarzyszącym mu żonom. Co prawda za taką atrakcję musiał słono zapłacić, ale nie robiło to na nim wrażenia. Zrobiło natomiast na sprzedawcy, który nie mógł uwierzyć w zarobioną sumę.
Pewnego dnia przyszedł do nas szejk z żonami, było ich kilka. Kupił krówki za 2,5 tysiąca złotych. Poprosił o zapakowanie cukierków do oddzielnych torebek i każdej z żon wręczył jedną - wspomina właściciel stoiska, pan Arek, w rozmowie z Interią.
Wraz z końcem sezonu wakacyjnego właściciele obiektów turystycznych w Zakopanem podsumowują tegoroczne zyski i straty. Według ich relacji w tym roku Polacy rzadziej niż wcześniej wybierali się w Tatry. Nie brakowało natomiast przyjezdnych zza granicy. "Przyjeżdżają turyści z Afryki, z Izraela, z Niemiec, Francji, Węgier, Słowacji, Czech" - wyznał w rozmowie z "Faktem" pan Łukasz, który na Krupówkach pozuje przebrany za Harnasia. Dodał też, że potrafią sprawiać problemy - nie chcą płacić za zdjęcia.
Do podobnych wniosków doszedł pan Marek, który spaceruje po deptaku w stroju misia i zachęca do wsp�lnych zdjęć na tle Giewontu. "Sporo jest gości z zagranicy, są panny z Dubaju, ale oni ze mną zdjęć nie robią. Chyba jest inna kultura. Czasem myślę, że musiałbym się przebrać za wielbłąda, żeby ze mną chcieli się sfotografować" - powiedział.