Andy Murray nigdy nie był w stanie zbliżyć się do Rafaela Nadala, Rogera Federera i Novaka Djokovicia jeżeli chodzi o zdobyte tytuły wielkoszlemowe. Jeśli jednak chodzi o osiągnięcia na igrzyskach olimpijskich, to oni nie dorównują jemu. Szkot to dwukrotny mistrz olimpijski w grze pojedynczej, a zarazem jedyny tenisista w historii, który zdobył złoto dwa razy z rzędu (Londyn 2012 oraz Rio 2016). Igrzyska w Paryżu były więc znakomitą okazją na pożegnanie się z karierą i tak właśnie zaplanował Murray.
Brytyjczyk pierwotnie miał wystąpić zarówno w singlu jak i w deblu. Niestety dla jego fanów, rzeczywistość zweryfikowała te plany. Jak poinformował angielski dziennikarz James Gray, a potem potwierdziło BBC Sports, dwukrotny mistrz olimpijski zrezygnował z rywalizacji singlowej. Jaki jest tego powód? - Podjąłem decyzję o rezygnacji z gry pojedynczej, by móc w pełni skoncentrować się na deblu. Nie mogę się doczekać reprezentowania Wielkiej Brytanii jeszcze jeden raz - powiedział Murray. Dołączył on tym samym m.in. do lidera rankingu ATP Jannika Sinnera, który również musiał się wycofać.
Rezygnacja z gry pojedynczej w rywalizacji w Paryżu oznacza, że Szkot nie zagra już więcej singlowego meczu w profesjonalnej karierze. Tym samym jego ostatnim takim meczem pozostaje porażka z Australijczykiem Jordanem Thompsonem w 1/8 finału turnieju ATP 500 w Queens. Szkot wycofał się wówczas z gry przy wyniku 1:4 w pierwszym secie z uwagi na ból pleców uniemożliwiający skuteczną grę.
Przed trzykrotnym mistrzem wielkoszlemowym już wyłącznie rywalizacja w deblu, w którym jego partnerem będzie 59. zawodnik rankingu ATP Daniel Evans. Panowie grali już ze sobą w parze podczas Roland Garros, ale przegrali już w pierwszej rundzie z brazylijsko-argentyńską parą Thiago Seyboth Wild - Sebastian Baez (6:7(8), 6:7(3)).