Legia brutalnie obna�ona. Kibice nawet nie czekali do ko�ca meczu

Najbli�sze mecze dla Legii Warszawa b�d� tymi z gatunku trudnych lub bardzo trudnych, ale ju� w pierwszym takim spotkaniu zosta�a zweryfikowana. Rak�w Cz�stochowa nie da� si� zaskoczy�, nawet nie ukrywaj�c, �e gra w pi�k� nie by�a w niedziel� najwa�niejsza. Goncalo Feio przekonywa�, �e przegra� lepszy zesp�. Wida� zal��ki wizji Portugalczyka, ale nie mo�na si� opiera� tylko na przyzwoitych fragmentach. Po pora�ce 0:1 w Warszawie maj� nad czym my�le�.

Legia zaczęła serię piekielnie trudnych i wymagających mecz�w, starcia z najsilniejszymi w ekstraklasie zaczną się przeplatać z meczami w europejskich pucharach. Za kilka dni trzeba będzie zagrać z Pogonią Szczecin, a do czasu przerwy reprezentacyjnej na rozkładzie są jeszcze Górnik Zabrze, Betis i Jagiellonia Bia�ystok. Jeśli Goncalo Feio chce wyjść z tego okresu z tarczą, a nie na tarczy, to musi coś zmienić.

Zobacz wideo Robert Lewandowski i Sebastian Mila znów razem w akcji! Ależ sceneria

Legia została szybko zweryfikowana

Feio wielokrotnie podkreślał, że chce, by jego piłkarze grali ofensywnie, kreatywnie, nieustępliwie i wykazywali duże zaangażowanie. Ale ile czasu Legia ma się opierać jedynie na takim nastawieniu? Przy Rakowie, którego planem było przeszkadzanie za wszelką cenę, utrzymanie ustawienia w obronie i szukanie okazji do kontrataku, potrzeba było czegoś więcej. I nikt tego wśród "Wojskowych" nie był w stanie zapewnić.

Właściwie przez całe 90 minut nie było ani jednej akcji, w której mielibyśmy błysk kreatywności ze strony Luquinhasa czy Bartosza Kapustki. Obaj grali nudno, schematycznie, dostosowując się pod ustawienie Rakowa. Mieli spory problem ze znalezieniem przestrzeni na lepsze i bardziej zaskakujące zagranie. Duet napastników okazał się kompletna porażką. Można się uprzeć, że cały kwartet nie dał rady. Migouel Alfarela miał szczęście, że nie wyleciał z boiska. Jean-Pierre Nsame - bez żadnej konkretnej sytuacji. Zmiany Tomasa Pekharta i Marka Guala nie dały zbyt wiele. Hiszpan od ponad miesiąca jest bez formy.

Jeśli nie ma w ofensywie nikogo, kto mógłby wrzucić wyższy bieg, to nie ma co się dziwić, że Legia nie strzeliła częstochowianom choćby jednego gola. Raków gorzej broni przy stałych fragmentach gry, ale nawet tego nie udało się wykorzystać - choć tu można mówić, że zabrakło szczęścia.

Niedzielne spotkanie Legii z poprzednim mistrzem Polski uwidoczniło pewne braki w warsztacie Feio - kiedy mecz jest zamknięty i nieatrakcyjny, brakuje mu konkretnego planu "B". Co prawda Portugalczyk przekonywał, że "w niektórych momentach graliśmy innym systemem", ale widać, że przejścia z jednego ustawienia do drugiego, zależnie od wyniku meczu, nie są czymś naturalnym dla zawodników, jakby wdrażano za dużo rozwiązań taktycznych na raz.

- Kończyliśmy grę innym systemem, takim scenariuszem dość ryzykownym. To, że obniżamy grę w takich momentach, jak obniżamy, to nie jest tylko to. My codziennie dużo pracujemy nad różnymi rozwiązaniami - przekonywał Feio na pomeczowej konferencji prasowej.

Gra defensywy także pozostawiała nieco do życzenia. Tu problemy były widoczne gołym okiem i są potrzebne natychmiastowe działania naprawcze, by uniknąć tylu prostych błędów. Ale poprawa gry ofensywy w takich meczach jest również istotna.

Legia z syndromem bezlitosnego perfekcjonisty

Porażka na starcie maratonu szlagierów sprawiła, że legioniści już znaleźli się pod dużą presją ze strony kibic�w, którzy wymagają, by maszyna była perfekcyjnie naoliwiona na takie starcia jak z Rakowem. Momentami mogło się podobać, gdy w grze Legii pojawiała się dynamika. To jedna z podstaw filozofii Feio. Ale momenty na Łazienkowskiej to za mało, szczególnie w przypadku zespołu, który ma mistrzowskie aspiracje. Legia jeszcze nie pokazuje odpowiedniej jakości.

Legioniści do szatni schodzili przy głośnych gwizdach. I nie ma co się dziwić - jest głód trofeów, ogromna potrzeba bycia na szczycie, a nawet jedna porażka sprawia, że jest niepewność, że pojawia się zwątpienie, czy uda się to zrobić. Część kibiców nie dotrwała do końca meczu, wychodząc ze stadionu w doliczonym czasie, a nieliczni utracili wiarę w wyszarpanie punktu jeszcze przed 90. minutą.

Michał Żyro w rozmowie ze Sport.pl przed meczem zaznaczał, że piłkarzom trzeba dać czas. - Sam doświadczyłem w szatni kilku zawodników, którzy mieli jakość, ale zupełnie nie potrafili się dostosować do wymagań Legii. Byli też tacy, którzy potrzebowali chwili na aklimatyzację, a później byli gwiazdami ligi. Na początku nie potwierdzali swojej klasy, ale kiedy tylko zrozumieli specyfikę Legii, poczuli się pewniej, to od razu zostali liderami drużyny - zaznaczał.

Charakterystyka dzisiejszej Legii jest taka, że tutaj nie ma zbyt wiele czasu na aklimatyzowanie się, trzeba być jak najszybciej gotowym do walki o najwyższe cele, a nie wdrażać się w nieskończoność. Z jednej strony jest to zrozumiałe, z drugiej może to stanowić zagrożenie i problem. Jest ryzyko, że coś się nagle posypie, wypali. Być może coś musi się zmienić w podejściu.

Legia to perfekcjonizm, niekiedy bezlitosny, dlatego Feio ma przed sobą trudne zadanie - znaleźć złoty środek. Proponowanie kilkunastu rozwiązań taktycznych na raz na treningach i wymaganie, żeby wszyscy nauczyli się ich na pamięć w ciągu kilku tygodni nie jest dobrym rozwiązaniem. Z drugiej jest metoda małych kroków i nauka na błędach - ale te kroki nie mogą być zbyt małe, a nie można ciągle uczyć się na tych samych błędach.

Mecz z Pogonią Szczecin już 20 września, czyli czasu na poprawki jest stosunkowo niewiele. Ale znając podejście Feio, można się spodziewać, że na starcie z "Portowcami" zdoła coś wypracować.

Wi�cej o: