Stosunki Novaka Djokovicia (1. ATP) z turniejem ATP Masters 1000 w Monte Carlo są co najmniej trudne. Choć w przeszłości Serb dwukrotnie wygrywał zawody na lazurowym wybrzeżu, w ostatnich dwóch latach nie udawało mu się dojść nawet do ćwierćfinału. Przed rokiem w drugiej rundzie lepszy od lidera światowego rankingu okazał się Hiszpan Alejandro Davidovich Fokina (24. ATP), a dwa lata temu w trzeciej rundzie z Serbem wygrał Brytyjczyk Daniel Evans (28. ATP).
Świadomy swoich problemów w Monte Carlo Djoković był też przed rozpoczynającym się tegorocznym turniejem. 22-krotny zwycięzca turniejów wielkoszlemowych na konferencji prasowej przyznał, że w ostatnich latach ciężko grało mu się w pierwszym turnieju na kortach ziemnych.
- W ostatnich dwóch latach byłem bardzo daleki od odniesienia sukcesu w Monte Carlo. Nie grałem tu dobrze i mam nadzieję, że tym razem karta się odwróci i będę mógł ponownie powalczyć o zwycięstwo, szybko dochodząc do najwyższej formy - mówił Djoković.
Podobnie jak w innych turniejach rangi Masters, najlepsi zawodnicy w Monte Carlo rozpoczęli rywalizację od drugiej rundy. Przeciwnikiem Djokovicia był Rosjanin Iwan Gachow (198. ATP), dla którego było to jedno z najważniejszych spotkań w karierze.
Od samego początku spotkania stało się jasne, że przed liderem rankingu ATP trudne zadanie. Przy stanie 2:2 i serwisie Serba, niżej notowany Rosjanin miał dwie piłki na przełamanie, lecz wówczas jeden z najlepszych tenisist�w w historii zdołał się obronić.
Kilka minut później nie było już tak kolorowo. W kolejnym gemie serwisowym niespełna 36-letniego zawodnika Gachow wykorzystał pierwszą nadarzającą się okazję, przełamując swojego rywala i obejmując prowadzenie 4:3. Sensacja w pierwszym secie wisiała zatem w powietrzu. Radość Rosjanina nie trwała jednak długo. W kolejnym gemie Djoković poważnie się spiął i odrobił straty, wykorzystując drugi break point.
O wyniku pierwszego seta zadecydował tie-break, w którym doświadczenie serbskiego tenisisty wzięło górę. Lider światowego rankingu wygrał 7:5, wykorzystując jednak dopiero czwartą piłkę setową.
W drugim secie sytuacja wyglądała już zdecydowanie inaczej. Choć w pierwszej części rywalizacji Gachow utrzymywał tempo rywala, od stanu 2:2 sytuacja zaczęła się poważnie zmieniać. Wówczas Djoković na dobre doszedł do głosu.
W kolejnych czterech gemach doświadczony Serb pokazał swojemu rywalowi, co znaczy tenis na najwyższym poziomie. Doskonały zawodnik z Bałkanów nie tylko dwukrotnie utrzymał swoje podanie (choć miał z tym momentami drobne problemy), ale i dwa razy przełamał swojego rywala, wygrywając całego seta 6:2 i awansując do trzeciej rundy.
Kolejnym przeciwnikiem Djokovicia będzie zwycięzca meczu między Włochami: Lucą Nardim (159. ATP) i Lorenzo Musettim (21. ATP). Potencjalnie więc Serba czeka zdecydowanie trudniejsze zadanie niż we wtorkowe popołudnie.