Coco Gauff (6. WTA) nie miała zbyt trudnej drogi do ćwierćfina�u turnieju WTA 1000 w Pekinie. W pierwszej rundzie miała wolny los, a w trzech kolejnych rozegrała łącznie sześć setów - nawet gdy wydawało się, że może ją postraszyć Naomi Osaka (73. WTA), to przy stanie 1-1 w setach Japonka skreczowała. Jednak Amerykanka nie mogła zlekceważyć rewelacyjnej kwalifikantki Julii Starodubcewej (115. WTA), która wyeliminowała m.in. Annę Kalinską (14. WTA).
Amerykanka już w pierwszym secie dostała bardzo poważny sygnał ostrzegawczy. Po pięciu gemach przegrywała 1:4 (a w jedynym wygranym gemie serwisowym broniła aż czterech break pointów), Nawet gdy zmniejszyła stratę o jedno przełamanie, to po chwili przegrała serwis, a niedługo później całą partię 2:6.
Niektóre statystyki Gauff były wręcz zatrważające. Jej skuteczność pierwszego serwisu wynosiła zaledwie 43 proc., poza tym popełniła aż siedem podwójnych błędów serwisowych (Ukrainka żadnego) i 17 niewymuszonych błędów (rywalka sześć). Nie zagrała też żadnego winnera (Starodubcewa miała ich 10).
W dodatku na początku drugiego seta 20-latka dwukrotnie musiała bronić się przed stratą podania. Udało jej się i od tego momentu coś w jej grze drgnęło. Po raz pierwszy przełamała przeciwniczkę, a po kolejnych obronionych break pointach prowadziła już 4:1. Natomiast w ósmym gemie przełamała Starodubcewą, co oznaczało trzecią partię.
W niej Gauff wrzuciła wyższy bieg i gładko wygrała trzy pierwsze gemy. Przy prowadzeniu 5:2 mogła zakończyć spotkanie i to jej się udało. Wykorzystała pierwszą piłkę meczową, dzięki czemu awansowała do pierwszego p�fina�u turnieju WTA od czasu Roland Garros. Spotkanie trwało 113 minut.