Mamma Mia: Here We Go Again!

Przyznam szczerze: nie jestem fanem pierwszej części. Siłą rzeczy druga też mi się nie spodobała. Przede wszystkim dlatego, że Mamma Mia: Here We Go Again! to najprościej mówiąc dwugodzinny teledysk prezentujący największe hity zespołu ABBA w pięknych, greckich plenerach. Na teatralnej scenie taki pomysł pewnie by się sprawdził. Ale to jest film: chciałbym więc posłuchać jakiejś historii, poznać lepiej bohaterów. Niestety, na to nie mogę liczyć. Fabuła jest szczątkowa i płyciutka jak Balaton podczas wyjątkowo suchego lata.

W Mamma Mia w przededniu swojego ślubu Sophie starała się poznać swojego ojca. Niewiele o nim wiedziała, gdyż jej matka trzymała jego tożsamość w tajemnicy. Nie bez powodu. Donna nie miała pojęcia, z którym z trzech kawalerów zaszła w ciążę, a że wszyscy ją opuścili, postanowiła przy pomocy dwóch wiernych przyjaciółek wychować dziewczynę. W części drugiej Donna już nie żyje. Sophie w międzyczasie zdołała wyremontować jej rozpadający się hotelik i właśnie przygotowuje się do jego otwarcia. Zaprasza na nie, kogo się da. Ale nie wszyscy tatusiowie są w stanie obiecać swoją obecność…

Wątków jest jeszcze kilka, każdy potraktowany równie pobieżnie. Niektóre istnieją zresztą tylko po to, by uzasadnić pojawienie się kolejnej piosenki. Tych jest naprawdę dużo. Czasami jedna przechodzi w drugą bez chwili wytchnienia. Nowe postacie – chociażby osławiona babcia Sophie, wyglądająca zresztą znacznie młodziej od jej matki – pojawiają się też tylko po to, by zatańczyć i zaśpiewać. Osoby kochające ten typ rozrywki pewnie będą usatysfakcjonowane, o ile przymkną oko na fakt, że nie wszyscy aktorzy potrafią dobrze śpiewać.

Jasne, są w Mamma Mia: Here We Go Again! sceny wzruszające, są też zabawnie napisane dialogi czy efektowne układy choreograficzne. Czuć klimat wakacji, beztroski, zabawy. Cóż z tego, skoro czuć też, że to wszystko zrobione jest na siłę. Drugi wątek czasowy, rozgrywający się w młodości Donny, powstał tylko po to, by dodać do repertuaru kilka piosenek o miłości. Bez nich byłoby smutno. Zresztą Mamma Mia: Here We Go Again! jest nieco smutnym filmem. Opowiada bowiem o poważnych rzeczach. Tylko że w bardzo pobieżny sposób.

Zobacz, jeśli:
– Kochasz część pierwszą
– Lubisz ABBĘ

Odpuść sobie, jeśli:
– Nie trawisz musicali
– Ani trywialnych historyjek

Michał Zacharzewski

Mamma Mia: Here We Go Again!, 2017, reż. Ol Parker, wyst. Lily James, Amanda Seyfried, Pierce Brosnan, Colin Firth, Stellan Skarsgard, Meryl Streep, Alexa Davies, Julie Waters, Jessica Keenan Wynn, Christine Baranski, Cher, Dominic Cooper, Andy Garcia, Josh Dylan, Jeremy Irvine

Ocena: 5/10

Polub nas na Facebooku!

5 uwag do wpisu “Mamma Mia: Here We Go Again!

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.