Cube Zero

Pierwszy Cube był oszałamiający. Zaskakujący, przemyślany i trzymający w napięciu. Nie bez powodu: bazował na banalnym, za to oryginalnym pomyśle, po który wcześniej kino nie sięgało. Oto grupka przypadkowych ludzi spotyka się we wnętrzu dziwacznej konstrukcji – wielkiego sześcianu złożonego z pomieszczeń najeżonych pułapkami. Każde z nich ma inne umiejętności i życiowe doświadczenia, żadne natomiast nie wie, jakim cudem i dlaczego znalazło się w sześcianie. Wspólnie mogą wydostać się na zewnątrz… o ile nauczą się ze sobą współpracować.

Cube pozostawił po sobie zagadkę. Niewiele wyjaśniał, o ile w ogóle cokolwiek. W Cube 2 twórcy na dobrą sprawę powtórzyli ten sam schemat, wzbogacając sześcian o dodatkowy wymiar, to znaczy czas. Postanowili też zdradzić kilka tajemnic tego niezwykłego miejsca, co wielu widzów uznało za rozczarowujące. Tym bardziej dziwi, że Cube Zero – prequel serii – stawia kawę na ławę. Odsłania zdecydowanie zbyt wiele sekretów konstrukcji, skutkiem czego nie jest ona nawet w połowie tak fascynująca jak w oryginale.

Zaczyna się konkretnie, jak w poprzednich odsłonach. Mężczyzna (Jasmin Geljo) próbuje wydostać się z sześcianu. Wpada jednak w pułapkę i zostaje polany kwasem, który błyskawicznie rozpuszcza jego ciało. Przygląda się temu… dwóch techników nadzorujących funkcjonowanie całej konstrukcji. Eric (Zachary Bennett Maudie) i Dodd (David Huband – Częstotliwość) spędzają czas na obserwowaniu monitorów i graniu w szachy. Dzięki swym analitycznym zdolnościom Eric bez trudu przewiduje ruchy przeciwnika.

Okazuje się, że osób uwięzionych w sześcianie jest więcej. Taka choćby Cassandra Rains (Stephanie Moore), Haskell (Martin Roach) czy Owen (Tony Munch) również próbują wydostać się z pułapki. Tajemniczy przełożeni Erica i Dodda co chwila dzwonią do nich z kolejnymi poleceniami, które mają utrudnić „obiektom” życie. Tylko czy technicy są całkowicie wiarygodni? Co, jeśli któryś z nich dojdzie do wniosku, że sześcian jest nieludzkim eksperymentem, którego uczestnicy wcale nie są ochotnikami? Czym jest procedura wyjścia i czy rzeczywiście można opuścić to miejsce?

Cube Zero ma mocne sceny, ale jako film rozczarowuje. Oryginał nie tłumaczył nic, ten film próbuje, ale robi to w sposób nie zawsze logiczny. Rozwiązanie rozczarowuje, niszczy mistyczny czar części pierwszej, irytuje brakiem napięcia i niespodzianek. W sumie nie bardzo wiadomo, komu tu kibicować i w jakim celu… To nie jest zwieńczenie serii, na które liczyli fani. Pachnie tandetą, której Cube nie miało.

Zobacz, jeśli:
– Kochasz Cube
– Słabsza odsłona nie zabije ci funu oryginału

Odpuść sobie, jeśli:
– Nie lubisz ponurych, brutalnych filmów
– Nie cierpisz nielogiczności

Michał Zacharzewski

Cube Zero, 2004, reż. Ernie Barbarash, wyst. Zachary Bennett, Stephanie Moore, David Huband, Martin Roach, Michael Riley, Mike ‚Nug’ Nahrgang, Joshua Peace, Jasmin Geljo, Tony Munch

Ocena: 4,5/10

Polub nas na Facebooku.
Spis naszych recenzji na serwisie Media Krytyk.

Jedna uwaga do wpisu “Cube Zero

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.