Obituary – Dying of Everything

Obituary to jedna z największych gwiazd death metalu. Zespół powstał w 1984 roku na Florydzie i przez pewien czas występował jako Executioner bądź Xecutioner. W 1988 przyjął obecną nazwę i od tego momentu gra, aż miło. Mrocznie, mocno, niepokojąco, dynamicznie i efektownie. Regularnie odwiedza też Polskę, gdzie ma wierne grono fanów.

Dying of Everything to udana płyta. Mocna, wyrazista, efektowna. Zaczyna się od dynamicznego numeru zatytułowanego Barely Alive, który uosabia to, co charakterystyczne dla Obituary. A więc dynamiczną perkusję i szybką muzykę, parę fajnych solówek, dopasowany wokal. Równie fajnie brzmi kolejny utwór, The Wrong Time, okrzyczany jednym z najmocniejszych w historii zespołu. W ucho wpadł mi też Without a Conscience, kompozycja dość klasyczna, przypominająca wczesne dokonania kapeli.

A potem? Potem mamy więcej tego samego. Torn Apart z niezłym riffem, Weaponize the Hate z mocnym przekazem, najdłuższy, ponadpięciominutowy My Will to Live. Muzyka jest mocna, gitary hałasują, perkusja pracuje w sposób regularny, ale ciekawy, nie tak mechaniczny jak w black metalu. Jeśli coś zarzucić kompozycjom, to brak przebojowości. Obituary nigdy jednak nie podążało drogą, którą pędziła Metallica.

Dying of Everything z pewnością zasługuje na uwagę. To udany album, z jednej strony zanurzony w dorobku zespołu i trzymający się korzeni, z drugiej próbujący zaoferować słuchaczom nieco nowego. Efekt jest ciekawy, a przede wszystkim przyjemny. Dobrze się tej płyty słucha.

Fifi

Obituary, Dying of Everything

Polub nas na FacebookuTikToku i Instagramie.

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.