Czy chciałeś kiedyś być kierowcą autobusu? Jeździć sobie z jednego miasta do drugiego, przewozić zadowolonych pasażerów, podziwiać piękne widoczki? Bus Simulator: Ultimate ci to umożliwia, choć żeby delektować się grą, musisz zapłacić.
Na początku wszystko jest cacy. Instalujesz grę, dostajesz autobus, wybierasz kraj działalności i po chwili odblokowują się pierwsze miasta. W moim przypadku były do Katowice i Częstochowa, które dzieli jakieś osiemdziesiąt kilometrów. Ustaliłem jeszcze cenę biletów i już po chwili mogłem zasiąść za kółkiem. Zorientowałem się, gdzie jest gaz, a gdzie hamulec, jak działa kierownica, a także w jaki sposób zmienia się biegi. Całe dwa, przód i tył, nie licząc luzu.
Oczywiście biegi, nawet te maratońskie, to nie wszystko. Pierwsze wyzwanie w Bus Simulator: Ultimate to odebranie pasażerów. Trzeba podjechać na wyznaczone miejsce na parkingu autobusowym, zatrzymać pojazd w podświetlonym miejscu, otworzyć drzwi i luk bagażowy. Gdy już klienci załadują się do środka, można ruszyć w trasę. Przejazd owych osiemdziesięciu kilometrów zajmuje kilka minut i wymaga pokonania kilku rozwidleń. Gdy jakieś się przegapi, ląduje się na sztucznej zaporze. Jeszcze tylko parkowanie w miejscu docelowym i już można liczyć mamonę.
Zarobione pieniądze warto przeznaczyć na malowania autobusów, a z czasem również na nowe ich modele i rozmaite usprawnienia. Nie można natomiast dokupić w ten sposób nowych miast. Służą do tego złote monetki, które zbiera się niezwykle powoli. Autorzy Bus Simulator: Ultimate chcą, żebyś je kupił za realną kasę i odblokował kilka kolejnych miejscówek. To najbardziej boli, bo sama jazda jest przyjemna, trasy zróżnicowane, miasta dopracowane. Bez zapłacenia tych kilkudziesięciu złotych gra nie rozwija skrzydeł.
No ale cóż – programiści też muszą z czegoś żyć!
Fifi
Bus Simulator: Ultimate, Zuuks Games, Android, iOS
Polub nas na Facebooku, TikToku i Instagramie.