Zapomniane paso�yty, czyli jak pozby� si� wszy i owsik�w

Wywo�uj� zawstydzenie, niech�tnie si� o nich m�wi, ale s� w�r�d nas - wszy i owsiki. Eksperci ostrzegaj�: prawdziwa epidemia zara�e� tymi paso�ytami dopiero przed nami

Dołącz do nas na Facebooku!

Wszy w Warszawie, Poznaniu, Zielonej Górze i na Śląsku - takimi wieściami straszyły media w ostatnich tygodniach. Czy to coś dziwnego? Nie. Specjaliści są zgodni - wszy były, są i będą. Co więcej, musimy się przygotować na to, że sytuacja nie będzie się polepszać, ale pogarszać. Europa Zachodnia - Wielka Brytania, Francja, Holandia - od kilku lat zmaga się z coraz większą liczbą zarażeń wszami. Problem stał się na tyle poważny, że były one ważnym tematem ostatnich europejskich zjazdów poświęconych parazytologii (nauce zajmującej się paso�ytami).

U nas nie jest lepiej. Przez dekady o właściwą kontrolę głów dzieci dbały pracujące na stałe w przedszkolach i szkołach pielęgniarki. Dziś w przedszkolach pielęgniarek nie ma wcale. W szkołach są, ale tylko od czasu do czasu. Często nie chcą jednak przeprowadzać kontroli, argumentując, że nie mają do tego prawa. Powołują się na konwencję praw dziecka oraz zbiór "Standardy postępowania pielęgniarek szkolnych" opracowany przez Instytut Matki i Dziecka. Widnieje w nim zapis, że utrzymywanie przeglądów czystości ciała i odzieży "należy uznać za gwałcenie praw dziecka".

A wszy przybywa.

Wszyscy o tym wiedzą, wszyscy o tym milczą

Wpierw wyjaśnijmy kilka podstawowych kwestii. Człowieka atakują z reguły trzy gatunki wszy. Dwa z nich - wesz odzieżowa (Pediculus humanus) i wesz łonowa (Pthirus pubis) - nie stanowią dziś poważnego problemu epidemiologicznego. Kłopot sprawia trzeci gatunek - wesz głowowa (Pediculus capitis) - to właśnie o niej donoszą media.

Dlaczego ten pasożyt żywiący się ludzką krwią tak bardzo upodobał sobie włosy i głowy dzieci?

To może nie tyle kwestia upodobania, ile łatwości w znajdowaniu kolejnych żywicieli. Przedszkola i szkoły - a więc miejsca, w których przebywa duża liczba dzieciaków stykających się ze sobą, bawiących się wspólnie - są dla wszy wymarzonym środowiskiem życia. Mogą w nim znaleźć wielu nosicieli i przenosić się z jednego na drugiego.

Zdaniem wielu specjalistów największym problemem z wszami w Polsce jest wciąż obowiązująca "zmowa milczenia".

Dyrektorzy szkół czy przedszkoli w obawie o opinię swego ośrodka niechętnie przyznają, że mają z wszami kłopot. Również rodzice, w sytuacji gdy znajdą u swojego dziecka wszy, nie kwapią się do porozmawiania o tym z opiekunem czy wychowawcą. I problem, zamiast zostać rozwiązany, zostaje zamieciony pod dywan. Wszystko to wynika z faktu, że zarażenie wszami uważa się za coś bardzo wstydliwego. Temu z kolei winny jest pewien mit - tyleż powszechny, co nieprawdziwy.

- Wszy kojarzy się u nas z brudem i brakiem higieny. O dzieciach, które je mają, często się mówi, że pochodzą z zaniedbanych, być może patologicznych rodzin. Tymczasem to kompletne bzdury niemające nic wspólnego z rzeczywistością - tłumaczy "Gazecie" prof. Barbara Grytner-Zięcina, kierownik Zakładu Biologii Ogólnej i Parazytologii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. - Jest na odwrót. Wszy wręcz uwielbiają głowy zdrowych, czystych i dobrze odżywionych dzieci. Właśnie tam dostają najlepszy, najbardziej wartościowy pokarm. Tę lekcję odrobił już Zachód, kiedy wszy znajdywano w najbardziej elitarnych szkołach - dodaje prof. Grytner-Zięcina.

Rodzice - sprawdźcie głowy

Wszami zarazić się można przez cały rok, jednak występują dwa sezonowe szczyty. Pierwszy to wakacje i początek roku szkolnego, gdy dzieci wracają z kolonii i obozów. Podczas takich wyjazdów, na których duża grupa dzieci przebywa razem przez całą dobę, bawiąc się, korzystając z tych samych łazienek czy sypialni, wszy łatwo przenoszą się z jednej głowy na drugą. Podobnie ma się sprawa z początkiem jesieni, kiedy zaczyna się sezon na noszenie czapek i szalików. Te często przechowywane są we wspólnych szatniach, szafkach i przymierzane przez kolegów i koleżanki.

- Dawniej, gdy pielęgniarki raz na jakiś czas sprawdzały głowy całej klasy czy grupy przedszkolnej, wszawica była pod dość dobrą kontrolą. Teraz obowiązek ten powinni przejąć rodzice - mówi prof. Grytner-Zięcina. - Wystarczy, by matka czy ojciec raz na jakiś czas przyjrzeli się w�osom i głowie dziecka, szczególnie wtedy gdy zauważą, że np. wyjątkowo często się drapie.

Jak sprawdzić, czy nasza pociecha przypadkiem nie ma wszy? Najprościej - dokładnie obejrzeć całą skórę głowy i zobaczyć, czy nie biegają po niej szarobiałe 2-4-milimetrowe owady. Ich ulubionym miejscem jest skóra za uszami oraz potylica. Przyjrzeć się też trzeba samym włosom, do których mogą być przyczepione zarówno wszy, jak i ich jaja - gnidy.

Bardzo prostym sposobem na znalezienie wszy, a zarazem na ich usunięcie jest czesanie. - Włosy trzeba zmoczyć wodą, potem najlepiej nałożyć na nie jakąś odżywkę [dzięki temu staną się śliskie, co ułatwia usuwanie wszy i gnid] i dość energicznie wyczesać nad wanną czy umywalką gęstym grzebieniem - tłumaczy prof. Grytner-Zięcina. Czynność tę trzeba kilka razy w odstępie kilku dni powtórzyć, do czasu gdy wszy znikną.

Jeżeli te domowe sposoby zawiodą, można udać się do apteki i kupić któryś z dostępnych obecnie na rynku środków do zwalczania wszy. W przypadku intensywnej wszawicy włosy można też bardzo krótko obciąć.

Oczywiste jest, że gdy u dziecka znajdzie się wszy, włosy i głowy skontrolować powinna cała rodzina.

- Najważniejsze, by nie wstydzić się o tym mówić. Rodzic, który znajdzie u swojego dziecka wszy, powinien bezwzględnie pójść do szkoły czy przedszkola i porozmawiać o tym z wychowawcą czy opiekunem. Prawda jest taka, że gdy wszy ma jedno dziecko, niemal z pewnością zarażonych jest wielu jego kolegów i koleżanek - podsumowuje prof. Grytner-Zięcina.

Fakty i mity o wszach

Wszy najczęściej mają brudne dzieci z biednych i zaniedbanych rodzin.

Fałsz - jest dokładnie na odwrót - pasożyty te najchętniej gnieżdżą się na głowach dzieci zdrowych, zadbanych i dobrze odżywionych.

Wszami częściej zarażają się dziewczynki niż chłopcy.

Prawda - wynika to z tego, że dziewczynki częściej się obejmują, całują, nawzajem się czeszą, pożyczają sobie np. szczotki czy gumki do włosów.

Wszami można się zarazić od zwierząt domowych.

Fałsz - wesz ludzka, jak sama nazwa wskazuje, jest pasożytem wyłącznie człowieka.

Plecenie włosów w warkocze czy wiązanie ich w kucyki chroni przez zarażeniem.

Prawda - wszom trudniej przedostać się przez ciasno związane czy upięte włosy.

Wszy potrafią same przeskoczyć z głowy jednego dziecka na drugie.

Fałsz - do zarażenia się jest potrzebny bezpośredni kontakt - dzieci muszą się zetknąć głowami lub wymienić między sobą np. grzebień, gumkę do włosów, ręcznik.

Wszami rzadziej zarażają się osoby rasy czarnej.

Prawda - wynika to najprawdopodobniej z odmiennej struktury włosów u rasy czarnej - są krótsze, bardziej poskręcane, a ich przekrój ma kształt elipsy, co utrudnia wszom przyczepianie się do nich.

Wszy źle reagują na gorąco i nadmierne zimno.

Prawda - wszy najlepiej się czują w klimacie umiarkowanym i w normalnej temperaturze ludzkiego ciała. Lekarzom znany jest fakt, że wszy opuszczają swojego żywiciela, gdy ten np. zachoruje i ma wysoką gorączkę.

Owsik ludzki, czyli Enterobius vermicularis

Podobnie jak w przypadku wszy owsiki były, są i będą. W Polsce to zdecydowanie najczęstszy pasożyt wieku dziecięcego. Zarażonych nim jest 12 proc. siedmiolatków (ta grupa wiekowa jest w Polsce systematycznie badana), choć oczywiście pasożyt ten atakuje również młodsze dzieci.

Dlaczego zarażenie owsikiem jest takie częste? Sprzyja temu biologia tego robaka.

Owsiki żyją w jelicie grubym człowieka. W nocy [najczęściej w pierwszych godzinach snu] mierząca około centymetra samica wychodzi z jelita i w fałdach odbytu składa od 8 do 12 tys. jaj. Do rana z jaj wykluwają się larwy.

Nocnej wędrówce samic towarzyszy silne swędzenie - dziecko drapie się przez sen. W ten sposób jaja dostają się na ręce, a przez nie trafiają do ust i przewodu pokarmowego. Cały cykl zaczyna się od początku.

W związku z ciągłym samozarażaniem się owsica może utrzymywać się całymi latami.- To właśnie jest główny powód, dla którego walka z owsikami jest taka trudna. Praktycznie każdej nocy dziecko może zarazić się na nowo. Dorośli też oczywiście się zarażają, jednak im łatwiej jest się kontrolować. Maluchowi ciężko wytłumaczyć, że jak go bardzo swędzi, to nie może się podrapać - wyjaśnia prof. Grytner-Zięcina.

Owsikami najłatwiej się zarazić w zamkniętych pomieszczeniach takich jak żłobki czy przedszkola, w których przebywa większa liczba dzieci. Jaja pasożyta mogą się odrywać od skóry i wręcz fruwać razem z kurzem po całym pomieszczeniu. Sprzyja temu też np. trzepanie pościeli, w której sypiają małe dzieci. Ale na owsiki możemy natrafić także w innych miejscach.

- Podczas prowadzonych badań jaja owsików znajdywano na klamkach drzwi i poręczach urzędów, w tramwajach, a także na basenach miejskich. - Nie łudźmy się - ten pasożyt jest prawie wszędzie - mówi prof. Grytner-Zięcina.

Jak poznać, że dziecko ma owsiki:

- źle sypia w nocy - jest niespokojne, nerwowe, ma trudności ze skupieniem uwagi, przejawia niechęć do nauki,

- najbardziej charakterystycznym objawem owsicy jest częste drapanie się w okolicach odbytu w nocy lub rano - matka gołym okiem może zobaczyć u dziecka owsiki,

- owsiki mogą być też widoczne na powierzchni kału.

Jak walczyć z owsikami:

- bardzo rygorystycznie przestrzegać higieny,

- dziecko powinno spać w obcisłej piżamie czy majtkach, tak by nie mogło się drapać,

- dziecku należy bardzo krótko obcinać paznokcie,

- piżama i pościel powinna być codziennie prane i prasowane gorącym żelazkiem,

- nie powinno się trzepać pościeli,

- należy dbać o czystość łazienki, gdzie często przechowuje się brudną bieliznę czy pościel.

W wielu przypadkach powyższe metody wystarczają, by wyleczyć dziecko z owsicy. Gdy jednak rodzice nie są w stanie sami poradzić sobie z problemem, powinni udać się do lekarza. Ten, po pierwsze, zleci odpowiednie badania, a w przypadku potwierdzenia owsicy doradzi, jakie leki zastosować.

Czytaj także:

Enterobioza (Owsica)

Wi�cej o: