Daisy Ridley my�la�a, �e �le si� czuje przez stresuj�c� rol�. Teraz ujawni�a diagnoz�

Daisy Ridley niedawno �wi�towa�a premier� filmu "Dziewczyna i morze" i szykuje si� do powrotu do uniwersum Gwiezdnych wojen. Aktorka podzieli�a si� informacj�, �e zdiagnozowano u niej chorob� Gravesa-Basedowa.

Po nakręceniu thrillera "Magpie" w reżyserii Sama Yatesa, który także współprodukowała, Daisy Ridley  zaczęła odczuwać objawy przyspieszonego tętna, szybkiej utraty wagi, wyczerpania i drżenia rąk. - Pomyślałam: No cóż, właśnie zagrałam naprawdę stresującą rolę i prawdopodobnie dlatego źle się czuję - opowiada aktorka w rozmowie z "Women's Health". Później okazało się jednak, że zdiagnozowano u niej chorobę Gravesa-Basedowa.

Zobacz wideo Twórcy filmowi, którzy byli skrajnie wymagający podczas zdjęć

Daisy Ridley z chorobą autoimmunologiczną

To zaburzenie układu odpornościowego, które powoduje nadprodukcję hormonów w tarczycy. Typowe objawy to drżenie, wrażliwość na ciepło, utrata masy ciała i podrażnienie skóry. Ridley wspomina, że często czuła się zmęczona, ale w "dziwny" sposób, a także zirytowana - okazało się, że to oznaki choroby.

Jak czytamy w serwisie Medycyna Praktyczna, w przebiegu choroby Gravesa-Basedowa może też dojść do uszkodzenia narządu wzroku, co nazywane jest orbitopatią. Nie ma leczenia przyczynowego tej choroby, więc leczy się jej objawy - nadczynność tarczycy i orbitopatię.

Popłynęła, mimo że się bała

Zaledwie kilka tygodni temu w brytyjskich kinach, a także w Disney+ premierę miała inna wymagająca produkcja z jej udziałem. Ridley zagrała Gertrudę "Trudy" Ederle, która jako pierwsza kobieta przepłynęła kana� La Manche - dokonała tego w 1926 roku. Okazuje się, że kręciła sceny nie tylko w basenie, ale także na otwartym morzu, mimo że boi się pływać tam, gdzie nie widzi brzegu. W rozmowie z Gazeta.pl mówiła:

Po prostu bardzo chciałam zagrać tę rolę i umówiłam się ze sobą, że powalczę z psychicznymi ograniczeniami. Nie lubię pływać w miejscach, z których nie widzę brzegu, więc bywały momenty, gdy ta świadomość mnie trochę przytłaczała, ale mówiłam sobie, że to nie przeszkodzi mi w realizacji zdjęć.

- Kiedy wchodziłam na łódź, czekała na mnie bardzo wspierająca ekipa - fryzjerka, kostiumografka i trener pływania, z którymi mogłam odreagować stres i przygotować do ponownego wejścia do wody. Dlatego na planie udało mi się nie pokazać tego strachu, ale czasem, gdy kończyłam danego dnia pracę, rzeczywiście pytałam siebie: "W co ja się wpakowałam?". Odkąd skończyliśmy zdjęcia, oczywiście nie weszłam do morza, no, może zamoczyłam palce. Jestem jednak z siebie dumna, że udało mi się to na planie - wspominała pracę przy filmie "Dziewczyna i morze".

Wi�cej o: