Noc poślubna. Panna młoda zostaje zmuszona do udziału w przerażającej grze.
- Aktorzy: Samara Weaving, Adam Brody, Mark O'Brien, Henry Czerny, Andie MacDowell i 15 więcej
- Reżyserzy: Matt Bettinelli-Olpin, Tyler Gillett
- Scenarzyści: Guy Busick, Ryan Murphy
- Premiera kinowa: 11 października 2019
- Premiera światowa: 27 lipca 2019
- Ostatnia aktywność: 12 września
- Dodany: 1 września 2019
-
Niezwykle udany miks sarkastycznego humoru, kina grozy oraz groteski. Ta wybuchowa mieszanka sprawdza się głównie dzięki sprawdzonej obsadzie i nieoczekiwanemu zakończeniu. Fani horrorów nie powinni wyjść z seansu zawiedzeni.
-
Przewrotny ten film. Zabawny i krwawy, niekiedy zaskakujący, chwilami trzymający też w napięciu.
-
Dawka dobrej rozrywki, która nie obraża inteligencji widzą.
-
Choć podążanie za świetnie zagraną protagonistką daje niemałą frajdę, a wszelkie technikalia są dopięte na ostatni guzik, "Zabawa w pochowanego" to produkcja, która nie zapisze się na długo w mojej pamięci.
-
Idealna pozycja na październikowy wieczór w kinie i sprawdzi się jako substytut dla tanich, kiepskich straszaków, które zawsze pojawiają się przed zbliżającym się świętem Halloween. Pamiętajcie, żeby zabrać na seans swoich teściów.
-
Najmocniejszą stroną filmu jest jego wartość rozrywkowa. Nie wiem, czy ktoś się na nim szczególnie przestraszy, ale scenariusz przynajmniej stara się trzymać w napięciu. Dla mnie całkiem niezły.
-
Zabawa w pochowanego jest tym, czym być miała i czym być powinna. Niesamowicie stylowo zrealizowaną krwawą bajka dla dużych chłopców i dziewczynek, czarną komedią godną takich klasyków gatunku jak Śmiertelne zauroczenie.
-
Zarówno sytuacja dramaturgiczna, jak i przyjęta przez reżyserów strategia łączenia estetyki gore z humorem przywodzi na myśl głośne "Uciekaj" Jordana Peele'a. Z wiadomych przyczyn twórcy nie skupiają się na kwestii rasowej, wykorzystują jednak okazję, by stworzyć satyrę na klas wojnę klas. Wyszło im to zdecydowanie lepiej niż próba zrealizowania hardkorowej wersji "Dziecka Rosemary".
-
Miks horroru, satyry i czarnej komedii, który okazał się jednym z najlepszych straszaków nie tylko ostatniego roku, ale i lat. Dla fanów podobnych hybryd - obowiązkowo do nadrobienia.
-
Bardzo dobre, trzymające w napięciu kino grozy z ciekawymi twistami.
-
Pokazuje, że komediohorror ma się bardzo dobrze. I nawet jeśli satyra na wyższe sfery wydaje się już czymś ogranym, to pożenienie jej z czarną komedią/horrorem czyni ją świeżą. Dobra zabawa gwarantowana.
-
Choć przede wszystkim śmieszy, prawdopodobnie dość wiarygodnie oddaje to, jak mogłoby wyglądać prawdziwe polowanie niewyszkolonych w zabijaniu, zblazowanych bogaczy. To musiałoby być widowisko pełne chybionych wystrzałów, wypadków, niezgrabnych pościgów i przypadkowych ofiar. Przewrotnie więc choć fabuła jest niedorzeczna, zdaje się być całkiem realistyczna, a w dodatku delikatnie podszyta przesłaniem ideologicznym i piekielnie rozrywkowa.
-
Jeśli "To 2" was rozczarowało, a w streamingu nie możecie znaleźć żadnego dobrego horroru przed Halloween, to polecam waszej uwadze film "Zabawa w pochowanego".
-
Nie oczekujcie cudów, bo i też nie jest to film tego typu. Jak lubicie dziwne, bezkompromisowe kino niekoniecznie zorientowane co to polityczna poprawność, to śmiało Wam go polecam.
-
Pogrywają sobie twórcy z konwencjami kina grozy, a motyw final girl traktują jako inspirację - na jego kanwie budują scenariusz, który zaskakuje, żongluje schematami i trzyma w napięciu. Reżyseria Gilletta i Bettinelliego-Olpina jest dynamiczna, a miejscu akcji nadano hammerowski charakter.
-
Choć rachunki za przelaną sztuczną krew były spore, makabra w Zabawie w pochowanego jest na takim poziomie, by nie zniesmaczyć przysłowiowego statystycznego widza. Również z tego względu wydaje się, że właśnie taki widz będzie bawił się na tym filmie najlepiej.
-
Dokładnie na tym, naturalnym i całkowicie intencjonalnym wprawianiu odbiorcy w dobry humor, budują swój film Tyler Gillett i Matt Bettinelli-Olpin i wychodzą z tego z tarczą. "Zabawa w pochowanego" to nic więcej zatem niż porządnie zrealizowany, odpowiednio lekki horror, by zadowolił każdego fana niekoniecznie zmuszającej do kilkugodzinnych refleksji historii z dreszczykiem w weekendowy wieczór.
-
Specyficzny, ale całkiem udany komediowy horror, do którego należy podejść z dużym dystansem.
-
Nawet jeśli Zabawa w pochowanego nie ma raczej szans na stanie się obrazem kultowym, jest to wciąż kawał cholernie dobrej rozrywki. Film nie boi się przeplatać ze sobą grozy i humoru a w całym swoim szaleństwie okazuje się niezwykle szczery.
-
Sceny grozy mieszają się z tymi komicznymi. Ta produkcja nie udaje czegoś, czym nie jest. Bawi, momentami wywołuje ciary, ale najważniejsze, że widz chce ją oglądać.
-
Chory, krwawy i przezabawny finał wynagradza wcześniejsze wpadki.
-
Trup się ściele, a krew i czarny humor leją się z ekranu. Jak dla mnie stosunek makabry do ironii jest idealnie zrównoważony. Sama nie przepadam za okrucieństwem na ekranie i na szczęście pewnych granic ten film nie przekracza. Jakieś wady na pewno ma, jednak nie zamierzam się na nich skupiać, bo nie zepsuły mi one świetnej zabawy.
-
Na osłodę pozostaje kilka zabawnych scen śmierci oraz dostarczającą wrażeń swoją rolą Samarę Weaving.