Trzydziestoparoletnia bohaterka filmu - Ingrid - niedawno straciła wzrok. Z każdym dniem izoluje się od świata zewnętrznego, który przestaje być dla niej przyjazny. Przesiaduje na rudym fotelu, słucha muzyki, popija herbatę. Boi się wychodzić z domu, bo przeraża ją obcy, niewidzialny świat. Siedzi więc całymi dniami w bezpiecznym mieszkaniu, próbując wypełnić jakoś czas podczas nieobecności męża, Mortena. Zaczyna pisać powieść.
- Aktorzy: Ellen Dorrit Petersen, Henrik Rafaelsen, Vera Vitali, Marius Kolbenstvedt, Stella Kvam Young i 14 więcej
- Reżyser: Eskil Vogt
- Scenarzysta: Eskil Vogt
- Premiera kinowa: 20 maja 2016
- Premiera światowa: 17 stycznia 2014
- Dodany: 19 lipca 2016
-
Znakomity debiut scenarzysty.
-
Dość ciekawy film z irytującą główną bohaterką, która jest niewidoma.
-
Zaskakuje, satysfakcjonuje - i nawet bawi! - swoimi kolejnymi meandrami.
-
Trzeba jednak oddać Vogtowi, że mimo wtórności formy udała mu się konstrukcja świata wywołującego lęk, a jednocześnie będącego ekwiwalentem rzeczywistości, którą wypełniają różnego rodzaju strachy.
-
W pełni satysfakcjonujące i nowatorskie w wymowie innuendo.
-
Autonomiczna, z pewnością zakochana w Greckiej Nowej Fali, hipnotyzująca produkcja stawiająca wyzwanie dla widza, nawet jeżeli chwilami jest zbyt natchniona własnym pomysłem.
-
Jest bardzo spokojnym, wyciszonym i niezwykle przygnębiającym studium godzenia się z pogłębiającym się stanem utraty wzroku.
-
Jest kolejnym dowodem na kunszt i pomysłowość Norwegów w realizowaniu mądrych, świeżych i pomysłowych scenariuszy.
-
Ponieważ główna bohaterka z racji utraty wzroku nie może być narratorem w pełni wiarygodnym, debiutujący reżyser i doświadczony scenarzysta Eskil Vogt ma duże pole do popisu. I korzysta z niego w stu procentach!
-
Szkoda tylko, że formalny kunszt i zmysłowe aktorstwo nie przekłada się na film o większym natężeniu emocji.
-
Zagmatwana narracja, piętrzące się absurdy i trudności z uporządkowaniem fabuły w prosty ciąg przyczynowo-skutkowy - chwilami może to irytować, ale wydaje się, że ten chaos akurat w przypadku "Ślepowidzenia" jest w pełni uzasadniony.
-
Świat rzeczywisty i wymyślony przenikają się wzajemnie. Eskil Vogt tak umiejętnie żongluje wątkami, że widz bardzo długo trzymany jest w niepewności, nie mając pewności, czy to, co widzi na ekranie, dzieje się naprawdę, czy jest wytworem umysłu Ingrid.
-
Śmiało można stwierdzić, że w swoim gatunku jest to film, któremu udało uniknąć się pułapki wtórności czy popadania w banał.