Po nieudanej ekspedycji Mark zostaje sam na Marsie. Mimo znikomych zapasów oraz zerwanej łączności z dowództwem mężczyzna stara się przetrwać w trudnych warunkach.
- Aktorzy: Matt Damon, Jessica Chastain, Kristen Wiig, Jeff Daniels, Michael Peña i 15 więcej
- Reżyser: Ridley Scott
- Scenarzysta: Drew Goddard
- Premiera kinowa: 2 października 2015
- Premiera DVD: 19 lutego 2016
- Premiera światowa: 11 września 2015
- Ostatnia aktywność: 18 września
- Dodany: 28 grudnia 2017
-
Piękna kosmiczna baśń dla dorosłych, przypominająca nam, że ludzki optymizm i determinacja mogą przesuwać góry. Wystarczy tylko w krytycznych momentach zachować zimną krew.
-
Ambitna rozrywka podszyta solidnym wątkiem science fiction i ekranowym survivalem. Czegóż chcieć więcej?
-
Bez wątpienia jesteśmy w stanie uwierzyć w obecność Watneya na Marsie. A co za tym idzie porwać się na 2 godzinną misję w nieznane.
-
7.531 stycznia 2018
- 1
- Skomentuj
-
-
Dzięki Ridley za tę rozrywkę. Obyś był w takiej formie, gdy zabierzesz się za kontynuację "Prometeusza".
-
Bez wątpienia stanowi doskonały przykład kina rozrywkowego i chociaż podskórnie przewidujemy jak skończy się ta historia, to śledzimy ją z przyjemnością, wciągnięci przez zaprezentowany świat. Realizm i lekkość czynią ten film doskonałą propozycją dla każdego miłośnika gwiezdnych wojaży, ale i tych ceniących sobie rozrywkę na odpowiednim poziomie.
-
Polecam z czystym sercem i choć zdaję sobie sprawę, że moja miłość do niezbadanego bezkresu kosmosu miała wpływ na ogromne wrażenie jakie zrobił na mnie Marsjanin, to zapewniam Was, że nie potrzebujecie jej, by dobrze się bawić.
-
Najgorszy w tym wszystkim jest fakt, że w najnowszym filmie Scotta ciężko się właściwie czepiać samej realizacji, efekty też są niczego sobie - tak samo rola Matta Damona. Cóż jednak z tego, kiedy na próżno szukać tutaj jakichś głębszych przemyśleń o istocie człowieczeństwa czy walce z samotnością na obcej planecie.
-
Bardzo dobrze zrealizowane kino w starym stylu. Bez głupot, które serwuje współczesne Hollywood.
-
Scott stworzył swój najlepszy film od lat, a wielka w tym zasługa scenariusza, Matta Damona i efektów wizualnych.
-
Ridley Scott wrócił w wielkim stylu. Czyżby jego ostatnie produkcje doprawdy były pomyłką wielkiego mistrza? Jego najnowsze widowisko sci-fi to niezwykła kosmiczna karuzela, która z powodzeniem wykorzystuje naukę i matematykę jako wyjaśnienie. Na wspomnienie zasługuje lżejsze podejście do tematu.
-
Bezpretensjonalna pochwała ludzkiej solidarności, woli walki, nauki i poczucia humoru. To również, jakkolwiek paradoksalnie by to nie brzmiało, blockbuster wychwalający prostotę, uderzający widza w samo serce, a przy tym pompujący mu adrenalinę z prędkością, za którą tak kochamy przygodowe historie.
-
Trudno bowiem nie cieszyć się z historii, w której tak jednoznacznie została pokazana wiara w człowieka. Nie tylko w jego wiedzę, ale też niezłomność i nade wszystko solidarność.
-
Nie wiem, czy "Marsjanin" zostanie najlepszą produkcją tej jesieni, ale jestem przekonana, że wysoko ustawił poprzeczkę.
-
Choć jak napisałem Marsjaninowi mam trochę do zarzucenia, to stanowi solidną rozrywkę, spełnia funkcję rozluźniającą, więc realizuje swoją rolę. Ridley Scott postawił na inną kartę niż Nolan, czy Cuarón i nie wyszedł na niej źle.
-
Blisko dwie i pół godziny seansu mijają, jak z bicza strzelił. Całość bawi i uczy, jest pięknie zobrazowana, dobrze zagrana, opatrzona odpowiednią warstwą muzyczną, a mimo to pozostawia lekki niedosyt.
-
Świetne kino rozrywkowe, zrealizowane na wysokim poziomie artystycznym i technicznym.
-
Mimo wad i narzekań, "Marsjanin" jest dobry krokiem wykonanym przez Scotta. Bardzo kameralne, niepozbawione dowcipu, solidnie zagrane i technicznie bez zarzutu, w końcu to Scott.
-
To przede wszystkim teatr jednego aktora. Damon hodujący ziemniaki w rytmie disco - widok bezcenny.
-
Historię Marka można było przedstawić lepiej, ale osobiście doceniam fakt, że nie zepsuto jej nadmiernie. Scott umiejętnie użył swojego doświadczenia, aby zrobić film poprawnie - nazwijmy to - politycznie i poglądowo, jednocześnie dość wiernie przedstawiając historię i przekaz powieści.
-
W Marsjaninie nie ma ani "fiction", ani tym bardziej "science". Kolejna przereklamowana amerykańska papka, która wcale nie musiała taką być. I to jest największy mój zarzut wobec tego filmu.
-
Jest jednym z tych filmów, który nie zawodzi w żadnym aspekcie.
-
"Marsjanin" "Odyseją Kosmiczną 2001" nie jest - i nawet nie próbuje być. I dobrze, bo mogłoby się to źle skończyć. Wprawdzie ktoś napisał, że Scott tym filmem wynosi gatunek sci-fi na wyższe poziomy, to jednak dla mnie jest to bardziej taki skok w bok: niezwykle udana próba połączenia motywu survivalowego z humorem w ciągle rozpoznawalnej formule kina sci-fi.
-
Trudno w tym filmie znaleźć jedną fałszywą nutę, wszystko jest tak i tam, gdzie trzeba. Nawet dopisany do powieści epilog tak naprawdę zastępuje to, co trzeba było z niej wyciąć, a prezentacja aktorów w końcowych napisach to sama przyjemność.
-
W historii kina mieliśmy wiele produkcji o samotności w obcym miejscu, jak chociażby "Cast Away" czy "Grawitacja", ale jeszcze nigdy nie było to opowiedziane w tak luźny sposób, bez zbędnego wnikania w psychologię postaci czy nadmiernego patosu. I właśnie w tym tkwi największa siła "Marsjanina".
-
Ten film ma wszystko: ciekawą historię, akcję i humor, który rozładuje ewentualny patos.
-
Z jednej strony kino totalne, wielka pochwała poświęcenia, niezłomności ludzkiego ducha, afirmacji życia, wiary i rozumu, z drugiej strony zwyczajnie udany blockbuster, lekkostrawny, mimo natłoku dramatycznych obrazków, podnoszący na duchu - mimo licznych chwil zwątpienia.
-
Jeżeli pominąć słabo rozpisane postacie drugoplanowe, to scenariusz jest pierwszorzędnie napisany. Drzemie w nim energia, orzeźwiająca wiara w naukę i technologię oraz wartość dodatnią wynikającą z poszerzania wiedzy, pokrzepia - nieco naiwnym - świadectwem ludzkiej solidarności w obliczu sytuacji kryzysowej, no i przypomina o harcie ludzkiego ducha.
-
Zielone ludziki twórca włożył między bajki, egzystencjalne rozważania zastąpił walką o zaspokojenie najprostszych potrzeb, a wystawność produkcji ograniczył do scen dziejących się na statku kosmicznym. "Marsjanin" to kino wręcz antygatunkowe.
-
Marsjański Robinson Cruzoe - solidne kino rozrywkowe od Ridleya Scotta.
-
Zgadzam się z tym, że był to zwykły hollywoodzki blockbuster, ale mnie, w przeciwieństwie do kolegów, bawił i dostarczył solidną porcję rozrywki kinowej. Była to frajda na poziomie Avengers, a nie ambitnego kina, mimo wszystko jednak z seansu wyszedłem zadowolony.
-
Szczerze mówiąc, to nie wyobrażam sobie, żeby komuś ten film mógł się nie spodobać. To świetne kino niedalekiego science-fiction, bardzo pozytywne, otwarte praktycznie na wszystkie grupy wiekowe, dobrze napisane, nakręcone i zagrane.
-
Zajmująca, błyskotliwa historia o przezwyciężaniu największych problemów. Ridley Scott jest w świetnej formie!
-
Najlepszy film sf tego roku. Może śmiało konkurować z "Interstellarem" i "Grawitacją".
-
Wybierając się do kina na "Marsjanina", trzeba pamiętać o tym, że to film pozbawiony jakiejkolwiek grawitacji i przytłaczającej siły kosmosu. To wysokobudżetowa, technicznie solidna produkcja przystosowana do masowego widza. Lekka i zabawna. Czasem aż za bardzo.
-
Zwykły hollywooddzki blockbuster, który niestety nie niesie ze sobą żadnego przekazu, nie skłania do przemyśleń a warstwa rozrywkowa miast bawić, bardzo szybko irytuje i drażni, głównie za sprawą jednego z najgorzej wykreowanych bohaterów w historii kina i literatury.
-
Dostarcza dobrą rozrywkę, śmieszne momenty i niezapomniane wizualnie krajobrazy czerwonej planety.