Podczas pogrzebu brytyjskiego premiera Londyn zostaje zaatakowany przez terrorystów. Mike Banning oraz agentka MI6 muszą opanować sytuację, zanim dojdzie do masakry.
- Aktorzy: Gerard Butler, Aaron Eckhart, Morgan Freeman, Radha Mitchell, Angela Bassett i 15 więcej
- Reżyser: Babak Najafi
- Scenarzyści: Katrin Benedikt, Creighton Rothenberger, Christian Gudegast, Chad St. John
- Premiera kinowa: 4 marca 2016
- Premiera światowa: 1 marca 2016
- Ostatnia aktywność: 7 lipca
- Dodany: 18 lipca 2016
-
Typowe kino akcji dla dorosłych: rozrywkowe, niewymagające i dobrze zapełniające czas.
-
Widowiskowy, trzyma w napięciu do samego końca, a i nie można przejść obojętnie obok gwiazd tam się pojawiających nawet jeśli mają do powiedzenia symboliczną kwestię.
-
Skala absurdu, patosu i pseudo-wizjonerskiego rozdmuchiwania wszystkiego co możliwe do niebotycznych rozmiarów przechodzi w "Londynie w ogniu" wszelkie granice.
-
Rzetelne sensacyjne kino akcji z naciskiem na efekty specjalne, brawurowe akcje, strzelaniny i walki wręcz, nie brakuje też scen wzniosłych i wzruszających.
-
Jedna źle wyreżyserowana scena goni drugą, jeden suchy dialog towarzyszy kolejnemu. Papierowe postacie, mało wyraziści przeciwnicy, brak sensownego szwarccharakteru to kolejne wady tej produkcji. Niektóre sceny wręcz śmieszą swą nieudolnością.
-
Godnych zapamiętania scen w tym filmie brak. Jeżeli już jakaś wydaje się konkurować o to miano, nie wytrzymuje napięcia i budzi w widzach uczucie zażenowania. Przecież mogło być tak pięknie, ale niestety nie jest.
-
Prosty akcyjniak będący dokładnie tym, czym chciał być - narodowym pornosem ze spluwami, ku pokrzepieniu serc w czasach szalejącego terroryzmu.
-
Do połowy jest to przedruk komputerowej gry strategicznej, a od połowy - kopia strzelanki. Otóż wolę grać i jakoś tam poruszać tymi żołnierzykami na ekranie niż tylko siedzieć i się gapić.
-
Radośnie głupiutki, ale za to pełen testosteronu, wybuchów i samczych żarcików. Jak za dawnych dobrych czasów.
-
Kino akcji w starym dobrym stylu, któremu zabrakło ponadprzeciętnego reżysera.
-
Piramidalna bzdura z multum klisz, nieprawdopodobieństw i kretyńskich zachowań bohaterów. Kino płytkie jak kałuża, tak sobie zrealizowane, a przy tym całkowicie na serio.
-
Jest więc głośno, jest efektownie, jest dynamicznie, jest w odpowiednich momentach śmiesznie, a nawet po amerykańsku patetycznie, przez co czas płynie przyjemnie i emocjonująco.
-
Strasznie nierówny: dostarczy trochę rozrywki, ale też wiele razy zirytuje. I tak samo jak w przypadku pierwszej części, o wszystkim zapomni się chwilę po wyjściu z kina.
-
Największą wadą "Londynu w ogniu" jest jednak nuda, która po wybuchach ciąży nad filmem niemiłosiernie.
-
Zrealizowane w imponującym stylu i nieco staroświeckie kino akcji.
-
Babak Najafi wykonał kawał solidnej roboty.
-
Okazał się o wiele lepszy niż jego poprzednik - bardziej przemyślany i choć trudno mówić w przypadku tego tupu filmów o realizmie, widzowi nie przeszkadza wielkie uproszczenie i zrobienie z protagonisty człowieka nie do zabicia. Wystarczy, że film trzyma w napięciu do ostatniej minuty.
-
Przeciętniak, film zły na wielu poziomach, ale zarazem zaskakująco przyjemny w kontakcie, sprawiający dużo radości i broniący się bezpretensjonalnym podejściem do scen akcji oraz głównych bohaterów.
-
Cofa nas do złotej ery akcyjniaków na kasetach wideo, które musiały zawierać przynajmniej jednego charyzmatycznego twardziela, jeden intrygujący czarny charakter oraz jedną godną zapamiętania scenę.
-
Z jednej strony to mocny kandydat do częstych powtórek w telewizji. Z drugiej, to sympatyczna, prosta jak drut nawalanka z fajnym Butlerem.
-
Film akcji średniej kategorii, który dzięki nawet zabawnym sucharom, rzucanym przez głównego bohatera, nie jest kompletną stratą czasu.
-
Jest filmem zwyczajnie nijakim, z którego wynieść można dwa błyskotliwe gagi... i w zasadzie nic więcej.
-
Niestety to średniak. I to ten z niższej półki.
-
Całkiem przyjemne, nieangażujące kino rozrywkowe.
-
Nie ma w tym za grosz oryginalności, finezji, jest za to sztampa, dużo drętwych dialogów i przewidywalnych zwrotów akcji. Jedyne, co koi ból oglądania tego marnego widowiska, to fantastyczne wybuchy i niekiedy aż nazbyt fantazyjne sposoby zabicia kilku ważnych europejskich dygnitarzy.
-
Trudno mówić tu o napięciu, gdyż wszystko jest tu tak schematyczne i przewidywalne, że siedzi się spokojnie w fotelu czekając na oczywisty finał. Podstawowych emocji więc brakuje, za to nie brakuje niewiarygodnie idiotycznych pomysłów, kiepskich efektów specjalnych, prostackich dialogów i groteskowego, pseudopatriotycznego patosu.