Wikipedysta:Kicior99
Musiałem to napisać. Jeśli się ze mną nie zgadzasz albo chcesz podyskutować, zrób to w mojej dyskusji lub którymś z kanałów półprywatnych lub prywatnych (np. na Discordzie)
Postaram się wytłumaczyć, dlaczego Wikipedia jest już dla mnie projektem martwym i dlaczego po latach współpracy postanowiłem sobie dać z nią spokój. Dużo się zebrało, choć postaram się nie atakować poszczególnych osób, wskazując raczej na błędy systemu.
1. Założono, że edytujący Wikipedię będą robić swoje i siedzieć cicho. Niestety, w normalnym życiu to tak nie działa. Każdy, kto bierze udział w jakimś projekcie, oczekuje czegoś w zamian, choćby satysfakcji; w końcu projekt musi jakoś przyciągać do siebie nowych twórców i jakoś utrzymywać już istniejących. Mam wrażenie, że pod tym względem nie robi się praktycznie nic. Tzw. edytorzy z dorobkiem nie usłyszą nawet "dziękuję", zamiast tego stek pouczeń i połajanek. Tak, to w zamian za ich poświęcony czas, który mogliby spożytkować na coś innego. Możemy poszczycić się dziesiątkami wypłoszonych edytorów, którzy po latach zorientowali się, że tak naprawdę tu nic nie osiągną. Wikipedia także nie znalazła skutecznego sposobu na wypalonych edytorów, dla których wciąż jest jakaś nadzieja w projekcie. O tych ludziach się po prostu zapomina i tylko modli się, by siedzieli cicho.
2. Nikomu nic nie zazdrościłem, jestem dumny z tego, do czego doszedłem własną ciężką pracą i tylko do siebie mogę mieć pretensje, że w wieku 60 lat jestem w takim a nie innym punkcie. Jednak nie mogę przyjść do porządku dziennego nad tym, że "szewc zawinił a Cygana Roma powiesili". Kto inny wykonuje katorżniczą pracę, wkłada w to własny czas i nierzadko pieniądze, kto inny wyciąga ręce po zaszczyty i wyróżnienia. Nie będę tu podawał przykładów, by się nie narażać, ale takie sytuacje w wikiświecie istnieją wywołują u mnie poczucie ogromnej niesprawiedliwości, sprawiają również, że nieufność wzrasta, a przyjemność z bycia wikipedystą spada w tempie wykładniczym.
3. Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że w miarę rozwoju dochodzi do coraz większych wewnętrznych podziałów i niewiele się robi, by je zakopać, a wręcz przeciwnie, wprowadza się następne. Chodzi mi o te sabaty, które organizuje się jako"zlot administratorów" i podobnie działania, mające zapewnić administratorom dobre samopoczucie – kosztem innych uczestników projektu. Nie ma nad tym żadnej kontroli uczestników projektu, nie wiemy, co się tam dzieje, jakie decyzje zapadają. Świetlana idea "adminship is not a big deal" dawno została zarzucona. Dba się o głównie administratorów kosztem całości społeczności. Tymczasem gdyby nie edytorzy, to admini mogliby wyłącznie pilnować własnych gaci.
4. Nie chcę specjalnie pastwić się nad ostatnim werdyktem Komitetu Arbitrażowego, zrobiłem to w wielu miejscach i swojego zdania nie zmieniam. Martwi mnie postawa większości społeczności, która nie dostrzega elementarnych uchybień i sprzeniewierzenia się naczelnym zasadom Wikipedii i funkcjonowania ich organów. Śmiem wątpić, że je zna. To już nie jest społeczność, w której czuję się komfortowo i bezpiecznie. Tak, "zasada bezpiecznej przestrzeni" się kłania. Tu jej nie ma i zaczyna mi tto bardzo ciążyć. Zaczynam się bać, że pewnego pięknego dnia zrobię coś w zgodzie z duchem Wikipedii, ale wbrew widzimisię KA i skończę jak Józef K. w Procesie Kafki – patrząc na to, co się dzieje, wydaje mi się to coraz bardziej prawdopodobne.
5. Boleję również nad ogólną polityką uprawianą przez administrację, zwłaszcza zasadą "nie możemy go ruszyć, bo to dobry edytor". Zatem wolno łajać, obrażać itp. – wszystko dlatego, że jedzie się na opinii dobrego edytora. Powiedziałem, że nie będę podawać nicków i konsekwentnie trzymam się tego, ale mądrej głowie... To również mi nie odpowiada, myślałem dotychczas, że wszystkie zasady dotyczą nas w równym stopniu. Bardzo się rozczarowałem.
6. Jak to mawiają, senatores boni viri sed senatus mala bestia. Wielu wikipedystów lubię i szanuję, mam również tu osoby bardzo bliskie, z którymi utrzymuję więzy przyjaźni przede wszystkim poza projektem. Cenię również wkład i pracę wielu osób, z którymi znam się pobieżnie albo nie znam ich w ogóle. Nie chodzi o ludzi, chodzi o system, który przestał być przyjazny i jest mi w nim po prostu źle, czuję się zagrożony jako edytor. Nie znajduję również żadnego forum, na którym mógłbym poruszyć swoje wątpliwości i być wysłuchany.
Pozdrawiam, kicior99 =^^= 13:13, 28 wrz 2024 (CEST)
Dziękuję za żywy odzew na moją deklarację. Pytacie, co tak najbardziej powoduje moją frustrację (nie lubię tego słowa, ale niech wam będzie). Otóż fakt, że jestem praktycznie w tym samym miejscu na Wikipedii, w którym byłem w roku 2009. Pisać umiałem już wcześniej (byłem zawodowym dziennikarzem) a tu jedynie nauczyłem się wypełniać szablony źródeł. Wychodzi na to, że straciłem 17 lat. kicior99 =^^= 11:31, 29 wrz 2024 (CEST)