Pamiętacie taki film „Człowiek z księżyca” Milosa Formana? Produkcja to zrobiła piorunujące wrażenie na widzach, których nie było zbyt wielu. Ale film inne oblicze Jima Carreya, będącego na wielkim szczycie. I o pracy tego aktora nad tym filmem opowiada ten dokument od Netflixa.
A przyczynkiem do realizacji tego filmu były udostępnione po 20 latach materiały osób filmujących pracę Carreya nad filmem. To w połączeniu z rozmową między Carreyem, a nową ekipą daje bardzo interesujący i nieszablonowy portret tego aktora. Owszem, jest to coś w rodzaju pomnika, ale jednocześnie pokazuje jak bardzo jedna kreacja może wywrócić całe życie do góry nogami. Carrey wybrał dość ryzykowną metodę pracy, czyli ciągłe bycie graną przez siebie postacią. Często w tych okolicznościach powtarzało się stwierdzenie: „To dziwaczne”, bo ta metoda dla wszystkich była dość problematyczna, włącznie z reżyserem. Ale kiedy Carrey zmieniał się w Tony’ego Cliftona, wszystko stawało na głowie. Bywał czasem zdrowo kopnięty (próba wejścia do biura… Stevena Spielberga, wizyta w rezydencji Hugh Hefnera), a osoby takie jak wrestler Jerry Lander miały z nim iście krzyż pański. Był ciągle prowokowany, atakowany i opluwany, chociaż jego relacja z Kaufmanem były jak najbardziej serdeczne. I te zachowania prowokują pytania o to, do jakiego stopnia aktor może czy powinien się zatracić w odgrywanej przez siebie postaci. W którym momencie jest się aktorem, a w którym postacią i jak później „wyjść” z tej roli.
Ale jednocześnie widać pewne paralele między Kaufmanem i Carreyem – dwoma dość postrzelonymi komikami, którzy szli własnym szlakiem. Widać podobieństwa między nimi w scenach początków ich karier (występy sceniczne), energia oraz miejscami absurdalne poczucie humoru. Czasami zdarzało mu się, tak jak Kaufmanowi przegiąć (występ u Arsenio Hall, gdzie był kompletnie podchmielony), ale nigdy nie zmieniał masek oraz ról. Być może dlatego tak mocno poruszyły mnie sceny z ostatniego dnia planu, gdy Jim jako Clifton dziękuje wszystkim oraz Kaufmanowi.
Więcej wam nie zdradzę, bo trzeba samemu przekonać się. Niesamowity portret Carreya oraz przykład tego, jak się pracuje na planie filmowym. Niesamowita robota.
8/10
Radosław Ostrowski