Najciekawsze materiały do: Starfield
Starfield - Landscape Textures Overhaul v.1.1
modrozmiar pliku: 4689,7 MB
Landscape Textures Overhaul to mod do gry Starfield, którego autorem jest nigeez
Starfield - poradnik do gry
poradnik do gry17 października 2023
Starfield poradnik to najlepsze porady na start, do rozwoju postaci, ekploracji, walki. Opisujemy tworzenie baz, crafting, bossów, znajdźki, frakcje, bronie, pancerze, towarzyszy, umiejętności, questy, trofea, wymagania sprzętowe, sterowanie, długość gry.
Recenzja Starfield - ten kosmos pozytywnie przytłacza
recenzja gry31 sierpnia 2023
Światowa premiera 6 września 2023. Oczekiwania względem Starfielda były wręcz niebywale wysokie. Okazuje się jednak, że kosmiczna przygoda Bethesdy im sprostała i zapewnia bardzo dużo jakościowej rozrywki.
Podczas gdy twórcy Baldur's Gate 3 chwalą się popularnością modów, serwis NexusMods aktualizuje politykę dotyczącą płatnych kreacji graczy
wiadomość31 października 2024
Oficjalne wsparcie dla modów do Baldur's Gate 3 okazało się strzałem w dziesiątkę. Natomiast serwis NexusMods postanowił rozwiać wątpliwości związane z płatnymi modyfikacjami.
„Jeśli gra nie zostaje wielkim hitem, jesteś martwy”. Obecny status quo w branży gier będzie trudny do utrzymania, twierdzi projektant Skyrima i Starfielda
wiadomość30 października 2024
Bruce Nesmith, czyli były pracownik studia Bethesda, pesymistycznie patrzy na przyszłość branży gier, przynajmniej w kwestii superprodukcji.
Starfield 2 będzie „piekielnie dobrą grą”, zapewnia weteran Bethesdy. Kosmiczne RPG ma pójść śladami serii Assassin’s Creed i Dragon Age
wiadomość27 października 2024
Bruce Nesmith, czyli dawny pracownik Bethesdy, wieszczy kontynuacjom Starfielda ogromny sukces. Zdaniem doświadczonego twórcy tytuł stanie się podstawą, na której budowane będą kolejne odsłony serii. Dopiero druga lub trzecia część pokaże jednak jej prawdziwy potencjał.
- Projektant Skyrima nie żałuje odejścia Bethesdy od klimatów fantasy. Wspiera firmę w „prężeniu nowych kreatywnych muskułów” 2024.10.23
- Współtwórca Skyrima i Starfielda uważa, że wydawanie gier Bethesdy bez błędów jest niemożliwe 2024.10.15
- „Szczerze mówiąc, jest mi smutno”. Twórca Starfielda nie kryje rozczarowania „w większości negatywnymi” ocenami graczy dla dodatku Shattered Space 2024.10.10
- Deweloper opuścił Bethesdę w połowie prac nad Starfieldem, bo studio nazbyt się rozrosło. „Doszedłem do wniosku, że jeśli nie zrobię tego teraz, to być może nie zrobię tego nigdy” 2024.10.08
- Starfield to „cud techniki” i „pod wieloma względami najlepsza gra, jaką Bethesda kiedykolwiek stworzyła”, twierdzi reżyser 2024.10.03
- „Nasi fani nie chcą grać w nasze gry, chcą żyć w światach, które tworzymy”. Projektant Starfield: Shattered Space wyjaśnił podejście Bethesdy do tworzenia dodatków 2024.10.02
- Starfield ma nową cenę w złotówkach na Steamie. To kolejny taki ruch Bethesdy 2024.10.01
Gry 2023 - aktualna lista najlepszych tytułów tego roku
artykuł4 grudnia 2023
Jakie są obecnie najlepsze gry, które ukazały się w tym roku? W co warto zagrać, kupić, nie czekając na przeceny? Oto nasza lista najciekawszych produkcji 2023.
Recenzenci dający 9-10/10 grze, w której jest tyle minusów powinni zastanowić się nad zmianą zawodu.
- optymalizacja leży (no chyba, że masz najlepszą kartę graf. na rynku)
- menu gry kompletnie nieintuicyjne, a system ekwipunku to jakiś żart (do tego dziwaczna klawiszologia).
- gra o eksploracji kosmosu w której w zasadzie nie eksplorujesz go na pokładzie statku. Będąc na orbicie planety nie możesz ręcznie do niej polecieć, a będąc w danym układzie planetarnym nie można się przemieszczać między planetami tylko cały czas siedzisz w mapie i gra zamienia się w symulator fast travela xD
-AI przeciwników to jakiś ponury żart, wygląda to gorzej niż w Redfallu, można w przeciwnika wpakować cały magazynek a on nawet strzału w twoją stronę nie odda (to samo tyczy się towarzyszy).
- ogólna grafika to poziom gier z początku poprzedniej generacji - bardzo ubogie cieniowanie, tekstury powierzchni kują w oczy, a twarze, mimika i modele postaci to chyba pamiętają czasy x360.
- strasznie nudne dialogi, drętwe postaci i iluzoryczne wybory, w porównaniu do BG3 to... no nawet nie ma sensu porównywać.
- większość planet to pustkowia na których nic nie ma (niby realistycznie, ale po co zaśmiecać grę takim contentem) więc główny argument fanów Bethesdy tutaj nie ma prawa bytu bo eksploracja jest mega nudna.
- dungeony i jakieś bazy to w wiekszości kopiuj wklej, gdzie nawet powtarza się układ skrzynek z lootem.
Jeszcze możnaby wymieniać, ale takie aspekty jak główna fabuła to nigdy nie były mocne strony Bethesdy.
Kampania marketingowa na niespotykaną dotąd skalę zmusiła mnie do założenia konta. Do każdego kto zastanawia sie nad kupnem Starfielda:
Dla własnego dobra ignorujcie wpisy A.l.e.Xa, jest to ewidentny komentator sponsorowany. Polecam filmy / live streamy dostępne w internecie, przekonacie się o faktycznym stanie gry (fatalne AI, przeciętna grafika, mimika twarzy npc na zmianę śmieszna i przerażająca, nudny jak flaki z olejem gameplay itd.)
Zbliżam się do 30 godzin na liczniku i z początkowego entuzjazmu (odczuwanego jeszcze wczoraj wczesnym rankiem) niewiele już pozostało.
Niby fajnie, że quest giverów jest sporo jeno kupa z nich polega na przykład na tym aby dostarczyć książkę lub browca z innego układu planetarnego. Męczy mnie też eksploracja, która dla mnie miała być najciekawszym elementem gry. Powierzchnie niektórych planet/księżyców są zwyczajnie brzydkie (przykład obok - jeden z dwóch księżyców Syriusza III) i to nawet przy najwyższych ustawieniach. Na dodatek lokacje (tj. kompleksy, lądowiska itp.), które przychodzi nam zwiedzać są do siebie (delikatnie ujmując) podobne. Na przykład trafiło mi się tak, że zwiedzając kolejno dwie planety w dwóch różnych systemach trafiłem na identyczne architektonicznie lądowisko. Na dodatek najbardziej wartościowy loot (kontrabanda) w obu lokacjach znajdował się dokładnie w tym samym miejscu :/
Niezależnie na czym się wyląduje (nawet na ciałkach o temp. 500 st. przy powierzchni) to zawsze można mieć pewność, że trafi się na hordy piractwa/odpadów czy innych hultajów zamieszkujących lokalne dungeony. W przeciągu 27 godzin (spoglądam w statsy) eksploracji ubiłem łącznie 253 ludzi, 17 robotów i 21 innych stworzeń. Jak na rodzaj gry i mój wiek (o guście nie wspominając) to o wiele za dużo. Sami przeciwnicy też do zbyt ogarniętych nie należą i większość starć z nimi to prawdziwy chaos.
W kosmicznej przestrzeni jest jeszcze słabiej bo tu system walki to drugoligowy shooter, który nawet do niemalże trzydziestoletniego WC IV nie ma wcale startu. Podziwiam też (heh) autorów gry i ich pomysł aby umieścić komendę opuszczenia kokpitu przez naszego bohatera pod klawiszem (przytrzymanie) 'E'. Pod tym samym przyciskiem znajduje się też inna komenda - zmiana celu na HUDzie. Jak się domyślacie, jest to źródłem początkowo pociesznych (a następnie frustrujących) sytuacji. I tak - wiem, że mogę sobie zmieniać układ na klawiaturze.
Potyczki w przestrzeni toczą się w zdecydowanie zbyt szybkim tempie i to do tego stopnia, że w starciu z kilkoma przeciwnikami trudno stwierdzić czy ostrzelany cel został obezwładniony i można zostawić go do abordażu, czy też może po kilku sekundach powróci do walki. Przejmowanie statków przeciwnika też póki co sensu dla mnie nie ma. Gdy bowiem w końcu udało mi się przejąć jeden z nich (taki fajny, duży i policyjny) to gdy po wybiciu załogi chciałem dumnie rozgościć się w fotelu pilota to pojawił się komunikat, że nie mam kategorii "B" tylko "A" i sobie nie polatam. Natomiast żeby taką licencję nabyć to bynajmniej nie jest konieczne wyrobienie jakiegoś szkolenia czy zrobienie określonej kilometrówki lecz ustrzelenie 15 wrogich statków. Miałem 13 więc mogłem jeno obejść się smakiem. A właściwie to absmak poczułem bo po wuja tych biednych załogantów wystrzelałem?
Taktyka przeciwnika też do finezyjnych nie należy i najczęściej nie próbuje wchodzić nam na ogon jeno odskakuje z dopalaczem na 2-3 tys jednostek, robi nawrót atakując frontalnie nasz statek a gdy dystans znacznie się już skróci to robi idiotyczny zwrot dzięki któremu bez problemu można wejść mu na ogon. Następnie cała sytuacja się powtarza: dopalacz, nawrót, kurs kolizyjny....
Zresztą podróży gwiezdnych unikam jak mogę ze względu na wciąż te same cutscenki oraz pompatyczny i zawsze ten sam motyw muzyczny za każdym razem gdy opuszcza się dotychczasowe lądowisko.
Mimo tych 27 godzin w grze bugów jakoś nie przypominam sobie. Ilość gliczy/gliczów jest natomiast zatrważająca - głowy i kończyny przeciwników wystające ze ścian są powszechne. Podobnie irytujący spawn naszego followersa dokładnie na głównej konsoli w pulpicie naszego statku przez co absolutnie traci się możliwość nawigowania (starcia w takich warunkach sobie nie wyobrażam). Najbardziej komiczny był jednak epizod na planecie z tą nieruchomością co to można sobie na traita wybrać. Po jej powierzchni biegają sobie takie niby-dinozaury i jeden z nich po wejściu na mój statek spawnował się na nagle na pokładzie. Po salwie, którą w niego wystrzeliłem stwór wpadł w sufit i widać było wyłącznie jego dolne kończyny. Stwór ryczał niemiłosiernie zabierając zdrowie mojej postaci lecz moje ataki na jego stopy nie dawały żadnego efektu. Po kilkunastu sekundach zwierzę padło nagle bez życia na podłogę (już w całości a nie tylko stopy).
Followerka (postać tak randomowa, że nawet po 30 godzinach nie kojarzę jak się zwie) na powierzchni Saturna IIIa. Bethesda, screen z ~40fps* w 1080p na ustawieniach "ultra", rok pański 2023 --->
* Ryzen 7 5800X + RTX 3070
Póki co to wszystko bo chcę Wam i sobie wzbierającego wiaderka pomyj oszczędzić.
Niemniej jednak podobnie jak w przypadku ESV, również i tu spodziewam się wielu godzin dobrej zabawy gdy się społeczność za mody weźmie.
Zacznę od razu z grubej rury - jejku jaka ta gra jest słabiutka, przynajmniej dla mnie. Kupiłem za 152 zł wersję przedpremierową i znowu dałem się zrobić w bambuko. Wyjeżdżam do roboty 5 września, tam nie będę miał jak grać, więc chciałem sobie jeszcze teraz popykać przed wyjazdem. Nie powiem byłem napalony na tę grę, ale to co dostałem bardzo, ale to bardzo, bardzo daleko odbiega od moich oczekiwań. Grafika jest do bani a optymalizacja chyba słaba. Ja gram na RTX 4090 na monitorze 34'' format 21:9 i wszystko jest ok, ale przykładowo w mieście mam jakieś 65-70 fps. Trochę mnie to zdziwiło przy parametrach komputera. Nie wiem co się będzie działo na słabszych komputerach. Bugi? Większych nie ma, natomiast pomniejsze - typu nasz kompan się gdzieś zablokuje, jakiś zwierzak gdzieś wejdzie gdzie nie powinien itp. to jest tego trochę, ale jakoś specjalnie nie przeszkadza w rozgrywce. Najgorsze co jest w tej grze to ekrany ładowania, a jest tego mnóstwo. Niemalże obojętnie gdzie chcemy się ruszyć to jest ekran ładowania. Startujemy z planety - ekran ładowania, lądujemy - ekran ładowania, wchodzimy do budynku/kopalni/czegoś innego - ekran ładowania, lecimy do innego systemu - ekran ładowania i tak jest wszędzie i ciągle. Oczywiście, ładowanie trwa 2-3 sekundy na dysku SSD ale mimo wszystko psuje to mega mocno poczucie otwartego świata. Ja miałem wrażenie, że teleportuje się z jednego miejsca w drugie. Dla mnie osobiście to nie jest otwarty świat - otwarty świat mam w Asasynach, Far Cry'ach, Days Gone, CP77, Horizon, Daying Light itp. ale nie tutaj, za dużo jest loadingów. Pamiętam jak zdaje się Todd Howard mówił - widzicie ten księżyc? To nie jest tło, tam możecie naprawdę polecieć. Otóż, wg. mnie kłamał. Tak widzę księżyc i tak mogę na nim być - ale nie polecę na niego a teleportuję się. Czyli w tej scenerii, w której Todd mówił - widzicie ten księżyc, to nie jest tło, jednak było to tło w tej scenerii - gra musi mi załadować następną scenerię i znajdę się niby na księżycu którego widziałem wcześniej - ale nie polecę na niego statkiem a teleportuję się. Jejku jakie to jest słabe i jak oni znowu nas okłamali. Może ja jestem jakiś nienormalny albo mam jakieś kosmiczne wymagania ale dla mnie ta gra jest słaba, tak jakby z przed dobrych paru lat. Gry wydane 5-6 lat temu, graficznie wyglądają lepiej niż Starfield. Nie wiem, może fabuła jak się rozkręci to nadrobiłaby coś, tylko że ja przyzwyczajony do grania na dobrym PC we współczesne gry, nie zniosę ciągłych ekranów ładowania, dosłownie co chwilę i już wiem dzisiaj że nie skończę tej gry. Po prostu tak mi przeszkadza to ładowanie w połączeniu z przedpotopową grafiką, że zwyczajnie nie dam rady, choćby fabuła okazała się jakimś super - mega wystrzałem z niespodziewanym zwrotem akcji. Nie dam rady.
To nie jest otwarty świat.
To nie jest co było obiecywane (znowu)
Nie rozumiem jak ta gra może dostać ocenę 8.5 w 2023 roku
Bardzo ale to bardzo obawiam się o TES 6
Gra drewno.
Dlaczego? Bo Bethesda jest zakładnikiem swojego silnika. Od 20 lat mielą swoje gry na tym samym topornym silniku kiedyś Gamebryo, a dzisiaj jego reinkarnacji Creation. Łatwo wyczuć toporne animacje npców przy poruszaniu, obowiązkowe ładowanie się poziomów przy przechodzeniu z obszaru exterior/interior i vice versa, brzydkie nienaturalne plastelinowe twarze pamiętające czasy Obliviona. To najbardziej znane elementy które zobaczyłem na pierwszych gameplay'ach Starfield i które łatwo można połączyć z poprzednimi grami.
Nie chce oceniać gry dopóki nie zagram. Jednak jeśli Bethesda nie porzuci tego nierozwojowego drewna Creation to nigdy nie stworzy świetnej gry.
Gra ograna w GP, poniżej subiektywne odczucia.
- Gra poszatkowana jest loadingami, przez co swoboda świata nie istnieje. Loadingi sa nawet w obszarze samych interiorów. Poczucie latania statkiem nie istnieje. Poczucie odległości w galaktyce również nie istnieje.
- Znowu protagonista jest niemową, przez co rozmowy mają upośledzoną formę a immersja pada na pysk.
- Zdziecinniałe i infantylne dialogi. Dodatkowo brak jest swobodnych dialogów w grupie. Rozmowy prowadzone tylko 1 na 1 twarzami do siebie.
- Brak cutscenek, brak filmowości, animacji. Początkowa cutscenka z jazdy windą w kopalni to najambitniejsza i jedyna animacja w tej grze.
- Małe, karłowate miasta, bez dróg i pojazdów wewnątrz nich. To nawet nie miasta, to osady. Centrum galaktyki, miasto dnia i nocy, niegasnącej cywilizacji czyli Nowa Atlantyda to lokacja niczym Kamionka w Gminie Burzenin. W miastach nie ma też dróg i pojazdów lokalnych, samochodów, łazików itp. Motoryzacja w świecie Starfielda nie istnieje. Mamy tylko poruszanie się pomiędzy planetami. Wszyscy, ale to wszyscy poginają po mieście z buta.... po prostu mokry sen zielonych ekoświrów.
- Brak planet o zróżnicowanej powierzchni. Gdzie są rozległe kilkukilometrowe kratery, wysokie góry czy głębokie rowy które pokrywają powierzchnię? Wydmy i pagórki na każdej planecie to szczyt możliwości krajobrazowych.
- Nijakie uniwersum. Brak spójności stylu. Miks klimatów NASA, westernu i bieda cyberpunka. Największa żenada to ten westernowy styl przyozdobiony drewnianymi dechami w surowej galaktyce. Musiało być niezłe ćpane podczas pracy...
- NPCe wygenerowani na odwal, a 3/4 z nich to ciemnoskórzy z blond lub białymi włosami.... serio? Ktoś to widział przed zatwierdzeniem? Czy coś było ćpane?
- UI, zastanawiam się czy został skończony, czy po prostu nie zdążyli na premierę. Bo takiego bajzlu dawno nie widziałem.
+ Ładne tekstury i wnętrza statków, widać że ktoś z NASA pilnował projektów bo ilość detali cieszy oko.
+ Możliwość budowania/modyfikowania własnego statku. Coś nowego, ciekawego.
+ Sara Morgan, a właściwie jej ciepły i spokojny głos towarzyszący w podróży.
Ta gra to żart, żart żeby w 2023 coś takiego pretendowało do tytułu AAA od dużego studia. Gra jest drewnem. Wynika to głównie z ograniczeń tego przestarzałego silnika który Bethesda dalej pcha do swoich gier. Byłem w stanie przymknąć na to oko przy The Outer Worlds, bo tam i cena i aspiracje twórców były inne. Tutaj jednak sytuacja i pozycja studia jest inna.
Na koniec zastanawiam się nad czym siedziano przez tyle lat dłubiąc przy tej grze? Nie wiem, wiem natomiast że kasa się zgadza. Howard i spółka są zadowoleni. Za 2-3 lata wypuszczą nowego TESa. Na tym samym silniku rzecz jasna.
W końcu ukończyłem, wbiłem 100%, zobaczyłem chyba wszystko i powiem wprost... zawiodłem się i mówię to jako fan bethesdowego podejścia do RPG i eksploracji. Starfield to gra, w której żaden aspekt nie jest w pełni dobry i każdy z nich ma wiele wad bądź niedociągnięć. Plusy i minusy od największego do błahostek.
PLUSY
+ Momenty - co prawda trzeba na nie dosyć długo czekać, ale się zdarzają. Od tych wizualnych - jak ładne widoki na planetach, które naprawdę potrafią zrobić wrażenie - po fabularne, które doświadczymy w trakcie wykonywania questów zarówno głównym jak i pobocznych. Nie spoilerując najbardziej w pamięci utkwiły mi misje dla frakcji, statek "Starej Ziemi", placówka z klonami czy walka na statku, który był uszkodzony i co chwila zmieniała się na nim grawitacja. Szkoda, że jest tego tak mało.
+ Misje skradankowe dla korporacji Ryujin.
+ Budowanie statku, gdy już ogarniemy, co i jak się robi, jest świetnym narzędziem praktycznie bez jakichkolwiek limitów naszej wyobraźni.
+ Klimatyczne miasto Akila oraz Neon.
+ Eksploracja niektórych lokacji niewygenerowanych proceduralnie;
+ Sara Morgan, gdzie Bethesda dobrze wiedziała, że będzie to najchętniej wybierany kompan i posiada najbardziej dopracowaną linię fabularną z interesującym wątkiem osobistym. Reszta kompanów jest również na niezłym poziomie, ale nie aż takim.
+ W niektórych aspektach i miejscówkach graficznie powala. W szczególności modele broni, skafandrów i wyposażenia - to jest najwyższa półka wykonania, która jest podkreślana przez niezłe oświetlenie. Ciesze się też, że Bethesda w końcu ogarnęła dynamiczne oświetlenie i cieniowanie nawet jeśli czasami ma jakieś mankamenty.
+ Photo Mode oraz wykorzystywanie naszych fotek jako ekrany wczytywania;
+ Całkiem oryginalny pomysł na kontynuowanie gry po zakończeniu.
+ Nowa minigierka otwierania zamków dająca początkowo sporo satysfakcji, w końcu coś nowego w tej kwestii;
+ Jeżeli wszystko działa jak należy, strzelaniny potrafią być satysfakcjonujące, choć spodziewałem się większego progressu względem Fallout 4.
+ Sporo zawartości (nawet jeśli się powtarza).
+ Ulepszenia bethesdowego silnika, dzięki czemu w końcu mamy ładne animacje TPP i możemy wchodzić po drabinie. XD
MINUSY:
- EKRANY WCZYTYWANIA. Starfield to pierd... symulator oglądania ekranów wczytywania. Nigdzie indziej nie ma tego na taką skalę. Po prostu ten silnik nie sprawdza się w przypadku takiej gry - dało się to przeżyć w Falloutach czy TES-ach, gdzie mogliśmy spędzić sporo czasu na zewnątrz bez żadnych loadingów, odwiedzając ręcznie zrobioną mapę. Tutaj po prostu się to nie sprawdza.
- System perków do wywalenia i gruntownego przebudowania, bo większość jest bezsensowna i niewarta wydawania punktów. Mógłbym 3/4 tych umiejętności wypunktować, ale tekst byłby dwa razy długi, więc to odpuszczę i podam jeden przykład, gdzie przez ponad 50h gry ani razu nie miałem okazji dać komuś łapówki używając perswazji. Ciekawe czy w ogóle możliwe jest awansowanie tej umiejętności, gdzie musiałem takich perswazji dokonać 3 razy? Konieczność wykonywania wyzwań na pierwszy rzut oka wydaje się fajnym pomysłem, ale w przypadku niektórych perków jest to bezsensowne. Bo chcąc ulepszyć Produkcję Skafandrów musiałem instalować bezsensowne ulepszenia (w tym przypadku 30!) bylebym mógł awansować.
- Tragiczny ekwipunek i menu, kompletnie nieintuicyjne i zrobione tak byśmy zmarnowali jak najwięcej czasu. Z poziomu inwentarza bądź mapy nie można przeskoczyć do innych sekcji i trzeba się w kółko wracać do głównego widoku. Zarządzanie ekwipunkiem to jest koszmar. Oprócz tego nie ma dedykowanego przycisku dla spożywania jedzenia i każdy pierdyliard pożywienia, które stworzyła Bethesda trzeba odklikać OSOBNO. A to nie wszystkie bolączki tego koszmaru. Ktokolwiek to wymyślił i zaakceptował w tej formie, powinien zmienić branżę dla jej dobra.
- Pomysł na eksplorację planet - biegamy kilometrami ze skanerem i wciskamy "E" dopóki nie nabijemy 100% dla flory, fauny, zasobów oraz elementów krajobrazu (o ile są). Jeżeli od początku taki był zamysł na to, to gratulacje za stworzenie najgorszej eksploracji w historii. :D Jest to nudne, a czasami wymaga dosłownie szukania igły w stogu siana i lądowania w różnych miejscach, by znaleźć to jedno zwierzątko, którego brakuje i spawnuje się raz na 15 minut. Oprócz tego w pełni zbadanie planety nie przynosi jakichś większych korzyści - niewielki boost do doświadczenia i w porywach parę tysięcy kredytów (jeszcze musimy się pofatygować z danymi do handlarza) nie jest wystarczającą nagrodą.
- Jako wielbiciel walki bronią białą z Fallouta ogromnie się rozczarowałem jak tutaj jest to rozwiązane. Widząc oddzielną umiejętność obsługi broni białej, spodziewałem się chociaż poziomu z F4 czy starych odsłon jak 3/NV. Niestety jest tragicznie, bo każda broń zachowuje się tak samo, a walka spłycona jest do trzech animacji i jest kompletnie bezsensowna. Albo to jest niedokończona mechanika, na którą nie mieli pomysłu, albo specjalnie temat został tak potraktowany, by zmusić gracza do używania broni palnej.
- Całościowo nierówna, niespójna grafika z tragicznymi modelami niektórych NPC-ów oraz zwierząt na planetach. Mimika i animacje podczas rozmów wyjątkowo sztuczne. To jest poziom gier sprzed 10 lat. Paradoksalnie najbrzydsze kadry i miejscówki równocześnie są potworne wydajnościowo i na ekranie miałem grafikę z 2005 roku z klatkażem poniżej 30 fps. Nie chcę wiedzieć jakby to działało z Ray Tracingiem, biorąc pod uwagę fakt, że gra nie posiada chociażby dynamicznych odbić typu SSR, a korzysta ze statystycznych.
- Mamy 120 układów, w których wart uwagi content stanowi może 5%. Nie warto popełniać tego błędu co ja i starać odwiedzać się wszystkiego, bo wszystko wygląda niemalże identycznie.
- Brak porządnych tutoriali i wytłumaczenia mechanik. Wielu systemów musiałem uczyć się na czuja marnując przy tym wiele godzin. Sporo rzeczy jest niewytłumaczonych, jak np. kontrabanda, działanie wielu modułów placówek, budowa statków. Zamiast robić zapychacze w formie kurierskich questów, można było stworzyć dedykowane quest do nauki wszystkich mechanik, które występują w grze - niestety tego nie ma.
- Główna fabuła oraz spora cześć zadań pobocznych jest nieciekawa i nudna. Powielany jest schemat: zagadaj, poleć, zaatakuj, przynieś, zagadaj. Oprócz tego jest to najsłabsze rozpoczęcie przygody w grach Bethesdy. Serio w 10 minut random-górnik otrzymuje nagle super statek? Na palcach jednej ręki można policzyć questy, które zaczynają się jakimiś wydarzeniami (jak np. napad na bank). Sporo zadań otrzymujemy w totalnie randomowych momentach od ludzi, którzy pierwszy raz nas na oczy widzą i mówią "zgłoś się do tego, potrzebuje pomocy". Za każdym razem miałem ochotę powiedzieć "ALE KTO PYTAŁ?". XD
- Absurdy i naiwne momenty w zadaniach fabularnych wybijające z imersji jak np. brak podejrzeń szefa ochrony jak zgadujemy w kółko pewien kod dostępowy do pilnie strzeżonego pomieszczenia będąc jednocześnie pod przykrywką i budząc podejrzenia innych pracowników.
- Ekonomia gry, gdzie jeden statek kosztuje tyle co 145 porcji pierogów.
- Pierwsze miasto, które odwiedzamy jest brzydkie i działa równie źle. Mamy okropne modele NPC-ów i statyczną roślinność przypominającą retexture ogromnych grzybów z Morrowinda, a całość jest wielkości pierwszej lepszej podwarszawskiej wioski. Chyba nie tak powinny wyglądać miasta przyszłości.
- Bezsensowna mechanika kontrabandy, która wymaga zbyt wiele wysiłku w stosunku do korzyści.
- Budowanie placówek będące krokiem wstecz w stosunku do Fallout 4. Również bezsensowna i nieopłacalna mechanika jeżeli nie potrzebujemy wbić setnego poziomu.
- Proceduralne generowanie map nie jest tak losowe jakby mogło się wydawać i całość zbudowana jest z wcześniej przygotowanych placówek, a nawet ukształtowań terenu więc non-stop odwiedzamy to samo, w szczególności, że nawet loot jest w tych samych miejscach.
- Zdobywanie mocy... to było fajne za pierwszym razem, ale żeby robić to ponad 20 razy w dokładnie ten sam sposób? Już pomijam, że 90% tych korzyści jest bezużyteczna.
- Zbyt mało otrzymywanego doświadczenia za wykonywanie zadań. Czasami latasz w te i we w tę, robiąc za chłopca na posyłki po czym otrzymujesz 100 punktów doświadczenia. Tym czasem możesz wylądować na planecie z bogatą fauną i wbić kilkunastokrotność tego w parę minut zabijając gromady zwierząt.
- Brak efektów o niskim stanie zdrowia i otrzymywaniu obrażeń. Wiele razy ginąłem, bo po prostu nie wiedziałem, że jestem bliski śmierci. Już nawet w starych Falloutach ekran rozmywał się i widzieliśmy, że musimy się uleczyć by nie zginąć. Często byłem przez to kilkanaście minut w plecy.
- Walka statkiem, która w 90% zależy od tego jaki masz sprzęt, a umiejętności mają niewielkie znaczenie przez co wiele momentów i walk jest po prostu irytujące i musiałem liczyć na łut szczęścia
- Masa niepomijalnych animacji jak lądowanie statku, dokowanie, etc.
- Tragiczne hitboxy.
- Domyślna klawiszologia - co za debil wymyślił naprawę statku i używanie apteczek pod klawiszem 0?
- Prędkość biegu jak i chodzenia naszego bohatera różnią się od tych NPC-ów. Jest to irytujące zważywszy na to, że bardzo często podążamy za różnymi postaciami.
- Używanie manipulacji powoduje automatycznie wykrycie, nawet jak jesteśmy niewidoczni, bo manipulowana osoba staje się naszym towarzyszem XD Nie chcę myśleć jak reszta społecznych funkcji skanera została wykonana.
- Pewne techniczne mankamenty jak: irytujące spadki fps i freezy przy wyciągniu/chowaniu broni/skanera, gdy mamy zainstalowane "kłopotliwe" modyfikacje, w szczególności na legendarnych broniach; częsty brak jakiejkolwiek reakcji na wciskanie przycisku w przypadku używania mocy/granatu; lootowanie z poziomu statku; crashe przy niektórych save'ach; sposób wyświetlania napisów, gdzie nowa kwestia zastępuje starą zamiast wyświetlać parę kwestii na raz przez co wyłączyłem tzw. dialogi ogólne; parę razy towarzysz mnie zabił przez co przestałem dawać im lepsze bronie.
- Powtarzające się "losowe" eventy w kosmosie i nie mówię tutaj o atakach Odrzutów czy KF.
- Na premierę nie dało się grać bez jakichkolwiek modów (FOV na poziomie 85 i brak suwaka od tego jest nieakceptowalny...)
- Dramatycznie niski poziom trudności i prostota nawet na najwyższym poziomie. Wszystko opiera się na tym, że przeciwnicy są gąbkami na pociski. Nie ma tutaj żadnego wyzwania. Bardzo szybko stajemy się nieśmiertelnym terminatorem. nawet gdy nie zainwestujemy żadnych umiejętności w Witalność.
- Upośledzona w stosunku do poprzednich gier mechanika towarzyszy, bez możliwości ustawienia ich taktyki.
- Może nie minus, ale wszystko jest za bardzo amerykańskie - brakuje różnych kultur.
Podsumowując wg licznika steam mam 165h, ale w grze spędziłem rzeczywiście ok. 150h ponieważ sporo "alt-tabowałem" z nudów i zapomniałem ją wyłączać, bo nie zużywa wtedy zasobów. Można też odjąć parę godzin zmarnowanych na uczeniu się mechanik i powtarzaniu niektórych sekwencji, gdzie gra z jakiegoś powodu nie zrobiła auto-save. Spędziłem też sporo czasu na grindowaniu do 100 poziomu z czego nie jestem zbyt dumny. XD
Cały czas z każdą godziną w początkowej fazie gry łudziłem się, że zmienię o niej zdanie, ale od początku do końca Starfield jest po prostu produktem średnim, który miewa fajne momenty nawet jeśli widzieliśmy je w innych grach wykonane o niebo lepiej. Obecnie Starfield po prostu nie jest wart steamowej ceny. Nie biorę pod uwagę opinii, że gry Bethesdy naprawia się modami i "zawsze tak było" - nie można tego stosować jako wytłumaczenia dla czyjegoś partactwa. Nie sądziłem, że rozczaruję się bardziej niż przy premierze Fallouta 3, który nie był złą grą, tylko zbyt wiele oczekiwałem. Tutaj oczekiwań nie miałem żadnych, a rozczarowanie było jeszcze większe.
Jak tak czytam komentarze, to odnoszę wrażenie, że większość graczy z lekkim, bo kilkuletnim lagiem dotarła do momentu, w którym część znalazła się już w 2014-2015 roku. Mnie już wtedy ówczesne gry zdawały się mierne i wtórne. Fallout 4, DA: Inkwizycja, czy AC: Unity/Syndicate. Dla mnie to były gnioty, a przecież zbierały niejednokrotnie tytuły GOTY.
Nie chodzi mi o jakieś wywyższanie się, może ja po prostu przemieliłem więcej gier w krótszym okresie, a część graczy, albo przymykała oko na skostniałe formuły i rozwiązania, albo dawkowali sobie oszczędniej gry.
A teraz wszystko zaczyna wyłazić i nie pamiętam, kiedy ostatnio w jednym roku pojawiło się aż tyle rozczarowań.
No i rozczarował też Starfield. Pograłem w to z 20-parę godzin i jak zobaczyłem znowu te wszystkie śmieci, szafki, pudła i kontenery do wiecznego przeczesywania, znowu loadingi przy wejściu i wyjściu do małego pomieszczenia 2x2, to mi się odechciało. Tak jak ktoś wyżej pisał - Nowa Atlantyda. No ludzie, przecież to wygląda jak w grach sprzed 15-20 lat. Sterylna, pusta planeta. Wbijam do jakiegoś sklepu z uzbrojeniem, a tam stoi biurko i jeden koleś. Zero detali, jakichś szpargałów, sprzęt wybieram w menu, które pojawia się w rozmowie. Żadnych gablotek, skrzyń. Skąd on bierze te wszystkie giwery? Wszystko znowu takie sztuczne i umowne. Oczywiście, żeby tam wejść musiałem zaczekać na ekran ładowania.
Może w TES VI by te wszystkie archaizmy przeszły, ale tutaj kłują tym bardziej, że technologicznie gra jest żywcem wyciągnięta z 2008 roku, a setting jest bardzo futurystyczny, przez co wyszła jakaś pokraczna karykatura.
Znowu npce to jakieś drewniane kukły, animacje są toporne jak w Morrowindzie, dialogi to trociny, a eksploracja polega na ciągłym szperaniu w śmieciach w lokacjach kopiuj-wklej.
Jedyne co mnie cieszy, to to, że w końcu ludziom otworzyły się oczy i już się nie nabierają na takie paździerze. Wywaliło się na pysk Bioware ze swoją Andormedą i Anthem, wywaliła Bethesda z Fallout 4, Fallout 76 i teraz Starfieldem. Wystarczy tego chłamu rodem sprzed 15 lat po 400 zł za sztukę. NIC SIĘ W TYCH GRACH NIE ZMIENIA I NIC SIĘ W TYCH GRACH NIE DZIEJE!
Miałem kupić "Starfielda", bo lubię gry Bethesdy i dobrze się bawiłem nawet w F4, ale wcześniej obejrzałem kilka recenzji i filmików z rozgrywki... I chyba sobie daruję na jakiś (dłuższy) czas. Ten przestarzały silnik dosyć mocno daje się we znaki. Fatalne animacje może bym jeszcze przebolał. Podobnie: słabe dialogi, średni wątek główny czy tragiczne AI. Nawet przeciętna grafika nie jest dla mnie kroplą, która przepełni czarę. Ale marnej eksploracji i straszliwej powtarzalności na różnych planetach (czy raczej na automatycznie generowanym wycinku jednej planety) - już nie jestem w stanie przeboleć.
Najgorsze jest to, że jeśli "Starfield" dobrze się sprzeda, to Bethesda nie zdecyduje się na zmianę silnika.
Szkoda. Bo miałem ochotę na rozgrywkę w stylu dawnych gier Bethesdy. Tyle że dostosowaną do naszych czasów.
Polecam wrócić do Starfileda bo zaszły naprawdę spore zmiany a dodatek jutro :) Poza tym koniecznie wrzucić to -> graficznie gra wtedy wygląda świetnie! Doszło też sporo rzeczy z Creatniona na pewno warto dokupić dwie poboczne misje od Bethesdy / sporo rzeczy jest darmowych.
https://www.nexusmods.com/starfield/mods/5124?tab=description
Lepiej do tego nie wracać do póki nie usuną wiecznych loadingów, szkoda że tej gry jeszcze nie zakopali i nie przekierowali wszystkich sił na nowe elden scrolls. O starfieldzie raczej mało kto w ogóle pamięta bo mało kto chce zapamiętać taką wpadkę
Siedzę już sobie w swojej wilii na Nesoi. W barku czeka coś wykwintnego na ząb. Andreja krząta się po kuchni, nie wie jeszcze biedaczka co ją dziś czeka. Na zewnątrz Astrański Guardian VI grzeje silniki. REV-8 odpicowany po przeglądzie. Ja sam gotowy. NG+10, Starborn X, Level 111, wśród broni żeby nie było Kwantosieczne Ostrze Bólu Va'ruun i Zaawansowany Infliktor Va'ruun. Niedługo odpalamy przygodę. Zobaczymy co tam wypichcili. Tylko jak będzie faktycznie podbity poziom trudności to nie wiem czy dobry pomysł z tym NG+10. Zobaczymy.
I tak oto moja ulubiona gra stała się jeszcze lepsza :-) Po prostu i zwyczajnie. Ależ szybko nocka zleciała i ranek człowieka zastał :-)
Dodatek mocno średni - fabuła skończona, jest niestety przeciętna. "Twist" w sumie żaden, jest to definitywnie najgorszy wątek fabularny ze wszystkich DLCków współczesnej Becii (czyli od Obliviona) - gorsza od Dragonborna.
0 nowych mechanik, co jest największym zaskoczeniem. Jedyne, co zostało dodane, to tworzenie granatów. Słabo.
2 nowe bronie. Reszta (z 5 innych) po prostu posklejana z innych broni, z czego jedna tak chamsko, że wygląda prawie jak 1:1 (karabin laserowy Varuun vs. Equinox).
Nowe części do statków? ZERO. Więc House Varuun, najbardziej "tajemnicza" frakcja i trzymająca się na uboczu wciąż ma statki zrobione z fabryki... Strouda. Czyli producenta, który stawia na wygodę i jakość i jest NAJNOWSZYM producentem części w uniwersum. Cóż za bezsens, żeby nawet nie zrobić kilku unikalnych statków frakcji, wokół której kręci się fabuła.
Nowi przeciwnicy - 2. Dwa nowe typy przeciwników. Koniec. Zwierząt nie liczę, bo także się nie wyróżniają. Jeden przeciwnik to "pająki" z trailera, drugi to już spoiler, więc się nie wypowiem. Teoretycznie jest trzeci nowy przeciwnik, ale to po prostu zwykli Varuun z nałożonym niebieskim filtrem na ciało.
Zadania poboczne to naprawdę mieszane uczucia wywołują - są albo żenujące słabe, że aż wydaje się, że to AI je pisało, albo naprawdę dobre. Nie ma nic pośrodku, czyli żaden nie był "ok" - ale jeszcze wszystkich nie wykonałem.
Co gorsza, brak jakiejkolwiek filmowości. Wątek główny dodatku jest o kilka klas gorszy, niż taki wątek Vanguard albo Crimson Fleet.
Tak, jak Starfieldowi wystawiłem solidną 7, tak dodatek nie zapowiada się na więcej, niż 6. Jak będzie do kupienia za 50 złotych - można brać. Za 130 - nie wart swojej ceny.
Co gorsza, wypuszczony po roku. Fallout 4 po roku miał już WSZYSTKIE swoje DLCki wypuszczone. Jeżeli tyle im zajęło wypuszczenie jednego DLCka, który jest po prostu przeciętny, to naprawdę powinni porzucić już Starfielda, przeanalizować wszystkie błędy i zająć się nowym TESem - tej gry niestety już się z przeciętności nie wyciągnie.
A wisienką na torcie jest oczywiście cena - kosztuje tyle samo, co Phantom Liberty, ale nie oferuje nawet ćwierć jakości.
Dobra, dodatek skończony - 5/10.
Za 130 złotych dostajemy:
- 2 nowe bronie i 5 reskinów, z czego jeden tak chamski, że nawet nie pobrałbym go jako moda.
- 2 nowe typy przeciwników.
- 0 nowych elementów do statków.
- 0 nowych towarzyszy.
- kilka elementów do outpostów.
- z tuzin zadań pobocznych i tyle samo zadań pierdołowatych (typu dostarcz paczkę do X i dostań kasę, koniec zadania). Zadania poboczne bywają dobre lub żenująco słabe - nic pomiędzy.
- króciutki wątek główny (5 misji! Z czego 2 polegające dotarciu do X, bez żadnych mechanik oprócz oddania kilku strzałów do 8-10 przeciwników), z prawdziwym festiwalem ziewania w finałowej misji. Żeby nie spoilerować - ostatnia misja polega na walce z HORDAMI wrogów, niestety Starfield nie błyszczy pod kątem strzelania, więc była to dla mnie nudna mordęga. I co gorsza - z iluzją wybory. W ostatnich minutach DLC dostaje się parę wyborów, ale nie mają znaczenia. Chcesz "w pełni" przyłączyć się do Varuunów? Koniec gry. Cóż to za bezsens, że opcja bycia "tym złym" równa się wymuszeniem wczytania gry. Mają cały system oparty na Nowej Grze+, to zamiast dać właśnie opcję spalenia wszystkich mostów z innymi frakcjami, to albo zostajesz tym dobrym gościem, albo... nie ma albo.
Ogólnie nie polecam DLC - nie za tą cenę. Nie mam pojęcia, co się dzieje w tej Bethesdzie, ale naprawdę głowy powinny polecieć. Gram we wszystkie ich gry od czasów Daggerfalla, spróbowali czegoś nowego (Starfield), wyszło średnio - zdarza się, przy Starfieldzie wciąż w miarę dobrze się bawiłem (7/10). Dodatek teoretycznie powinien być próbą pokazania, że jednak wracają do korzeni, w których są ekspertami - a okazała się zwykłym strzałem w kolano który sprawił, że jako wieloletni fan Bethesdy już nawet nie czekam na ich następną grę. Widać, że stara załoga odeszła, a nowi nie potrafią odtworzyć klimatu poprzednich gier.
Czekać na wyprzedaż, w międzyczasie zamiast wydawać 130 złotych na to barachło polecam MODA od Bethesdy o nazwie Escape - znacznie lepszy, z LEPSZYM voice actingiem, niż w Shattered Space. Kupić można go za 5 dolców w sklepie z modami Bethesdy, czyli creations. Lepsza fabuła, znacznie więcej klimatu i o zgrozo więcej opcji rozwiązywania questów (lub questa - Escape to jeden quest w stylu Cube).
No to dla rownowagi.
Jak damy recki w "ludzkich jezykach" ;), czyli eng i pol, to mamy chyba nawet ponizej 40 i na czerwono sie swieci.
Kurde gdy sobie czlowiek przypomni, jak wygladaly dodatki do takiego Morrowinda/Obliviona i porowna pod wzgledem jakosciowym i ilosciowym do tego gowienka, to az zal si robi i nostalgia lapie mocno.
Bethesda to aktualnie firma-mem i synonim absolutniej nijakosci artystycznej oraz miernej wartosci (ilosciowo/jakosciowej) produktow.
:(
Shattered Space w toku :-) Jestem pochłonięty i trochę jeszcze przede mną, ale może do końca tygodnia skończę pierwsze przejście. Tu tradycyjnie nie warto się spieszyć, sporo fajnej zawartości wokoło i piękna gra. Za tydzień pewnie porządna opinia się szykuje. Na razie mniej więcej zgadzam się z recenzją XboxEra od Alexa. Generalnie uważam, że dodatek nie dla osób, u których wcześniej nie kliknęła podstawka. DLC nikogo nie przekonwertuje, ani nie zmieni nastawienia i jest przeznaczone dla fanów Starfielda. Dlatego sceptycy i krytycy znajdą tylko potwierdzenie swoich opinii, choć większość z nich nie gra i nie powinna w to grać, a tym bardziej pisać. Z kolei dla fana SF takiego jak ja te artykuły z liczbami na Steamie czy porównaniami z innymi grami, nawet Bethesdy, z zupełnie innych gatunków to bezsensowny szum. Aha no i podejście księgowego to nie jest najlepszy sposób na dobrą zabawę z kreatywnymi dziełami ;-)
Póki co, wiele pozytywnych wstępnych wrażeń. Przede wszystkim ciekawe lore i historia, nawet nie tak oderwana od rzeczywistości bior��c pod uwagę najdziwniejsze zaułki dzisiejszej nauki i tajne eksperymenty różnych służb w USA o których się słyszy w teoriach spiskowych ;-) Osoby z wyobraźnią dostaną pożywkę do myślenia. Ale nie wiem jeszcze jak będzie dalej. Sporo dość długich dialogów jak ktoś lubi. Większy wpływ różnych umiejętności na opcje dialogowe niż w podstawce. Różne wybory, ale zobaczę przy kolejnych przejściach ich rzeczywisty wpływ.To na pewno nie fast food do skonsumowania z hurtowni kolejnych premier, na zasadzie kolejnego strzału dopaminowego. Nowy świat wygląda pięknie wizualnie. Niedawny dodatek REV-8 świetnie się spisuje na nowej planecie. Spodziewałem się nowych pojazdów i ulepszeń w przyszłości, a okazało się że już teraz mogę ulepszać wieżyczkę laserową łazika przez umiejętności (laser, broń ciężka, wysadzanie). A nie ma to jak frajda ładowania we wrogów z REV-8. Dobry poziom trudności, jestem świetnie doposażony i znajduję ciekawe wyzwania. Projekty lokacji ciekawsze i bardziej wymagające w eksploracji. Paradoksalnie jednym z największych plusów jest to, ze dodatek potwierdza wyjątkowość i atrakcyjność formuły samej podstawki, nie ma potrzeby rewolucyjnych zmian, wystarczy rozciągnąć tą formułę na nowe planety i historie w tym świecie, rozwijać przez wprowadzane sukcesywnie mechanizmy + nowości z samego DLC, i mamy kontynuację świetnej zabawy. Dla mnie to duża ulga, bo jest nowość i świeżość, ale nie wywracają niczego do góry nogami, super.
Z mniej pozytywnych wrażeń czy obaw, które miałem przed premierą. Nasycenie kulturą, językiem, stylem i kolorystyką Va'ruun jest dość spore. To nie do końca moja bajka (bardzo indywidualne) i miejscami czuję lekki przesyt. Klimat ociera się o granicę, której się obawiałem - od kosmicznego realizmu Starfield do jakichś mrocznych mistycznych fantazji. Ale na szczęście jej nie przekracza i pozostaje w ramach przygody, sensacji i miejscami horroru s-f. To dobrze. Mam nadzieję, że dalszy ciąg tego nie wywróci. Słynny handcrafting. Tak jak myślałem - po prostu kolejne miasto z dużym, dość ciekawym płatem planety wokół. Ten dodatek świetnie pokazuje dlaczego formuła budowy świata w Starfield jest idealna dla kosmicznego RPG i żaden tam kosmos w oparciu o 3-5 planet typu Skyrim nie wchodzi w grę. Albo Skyrim albo kosmos. Ten handcrafting nie jest kluczowy w zabawie na wolnych przestrzeniach planet poza dużymi ośrodkami. Obawiałem się, że zrobią misz-masz z dwoma zasadniczo różnymi koncepcjami światów, ale jest OK, dobry balans. Największy problem mam z czymś, czego nie cierpię w grach, czyli wszelkich pojawiających się znikąd i teleportujących w trakcie walki przeciwników :-( Dotyczy to nawet mojego Elden Ring niestety, a tutaj no kurcze, że to mnie musiało znowu spotkać i w takiej ilości :-))
Jednym z poważnych zarzutów, które słyszałem po premierze był stosunek ceny do zawartości. Przyjrzę się temu uważnie jak skończę wszystko czy jest fair. Sam mam wersję premium, więc jakoś specjalnie mnie to nie rusza, ale tak z ciekawości. Porównam sobie zwłaszcza do tegorocznego Shadow of the Erdtree z Elden Ring, co dostałem i za ile. Bo z kolei przyrównywaną cenę za Phantom Liberty postrzegałem zawsze jako częściową rekompensatę za nieuczciwe wyciągnięcie pieniędzy na premierę podstawki. A z kolei porównywanie Shattered Space w sensie zawartości czy czasu produkcji do Phantom Liberty czy innych DLC od Bethesdy to są dla mnie mało interesujące dywagacje i porównanie jabłek z pomarańczami. Phantom Liberty wyszedł 3 lata po podstawce i jest w porządku, a Shattered Space wyszedł 1 rok po podstawce i nie jest w porządku, bo dodatki do Fallout 4 wyszły mniej niż rok po podstawce. Hmm. Również z tego co widziałem już na obecnym etapie, to DLC mi się wydaje większe i lepiej zrealizowane niż np. dodatki do F4, zresztą większość bardzo małych, ale nawet od świetnego Far Harbor. Zwrócę z ciekawości uwagę, może zrewiduję to wrażenie. Skyrima nie wspominam, bo tamte dodatki jakoś mnie w ogóle nie pociągały. Z kolei w stosunku do frakcji czy ilości misji z podstawki wydaje się bardzo OK, ale to stwierdzę po skończeniu. Można by się oczywiście zastanawiać czy Shattered Space powinien być robiony aż tak długo jak Phantom Liberty czy Shadow of the Erdtree i mieć większy zakres. Ale tu strategia wydaje się taka, że zamiast tylko jednego jedynego a bardzo dużego DLC robionego latami do wymienionych gier, będzie raczej kilka przyzwoitej wielkości, co już Todd i spółka zapowiedzieli na przyszłość. No i to jest najlepsza wiadomość, że fani mogą spodziewać się kolejnych rozszerzeń w stylu Shattered Space. Ale póki co wracam z przyjemnością do tej przygody :-)
Czesc to "bezsensowny szum", ktory "nie powinien pisac, a tym bardziej grac".
Wracam z moim "podejsciem ksiegowego". Kto wiem moze sprowokujemy kolejny slowotok o niczym, ze zdrowa domieszka zawsze obecnego u pana xandona, zenujacego whataboutyzmu.
Oczywiscie chyba jedyna rzecz, ktora jest w tym dodatku chwalona, czyli handcrafted planeta "nie jest kluczowa".
OKej xandon, juz wszyscy i tak wiedza jaki jestes alternatywny. xD
Zabraklo tylko wzmianki o konerskim podejsciu do gier. Troche zawod. Mam nadzieje ze znajdzie sie w ostatecznej recenzji.
Po raz kolejny, dla rownowagi obrazek.
Cos z realnego swiata, a nie z rzeczywistosci kosmos-starfield-glowa:
Sumarycznie recki z calego swiata spadly na czerwono (od wczoraj). Ida jak burza.
Choc w sumie ten kolor powinna juz miec i podstawka, chciazby ze wzgledu na praktycznie brak (w porownaniu do innych gier, przeciez tak lubimy porownywac. A jak juz byl to zenujaco powolny) supportu po premierze.
btw. Poziom pisarski i kreacji swiata jest tak slaby (potrafili nawet cos w miare ciekawie i enigmatycznie przzdstawionego w podstawce, czyli House Valrun, sprowadzic do generycznych fanatykow bez obsolutnie zadnego fajnego twistu czy gimmicka), ze zmieniam zdanie... Howard nie jest najwiekszym zrodlem syfu w Beczezdzie. Emil Pagliarulo jesr rakiem zjadajacym ta firme od srodka.
Ciezko sie te niesformatowane sciany tekstu czyta, wiec tylko wylawiam perelki i to jest ... ja pierd.... jaki umyslowy fikolek.
Paradoksalnie jednym z największych plusów jest to, ze dodatek potwierdza wyjątkowość i atrakcyjność formuły samej podstawki, nie ma potrzeby rewolucyjnych zmian, wystarczy rozciągnąć tą formułę na nowe planety i historie w tym świecie, rozwijać przez wprowadzane sukcesywnie mechanizmy + nowości z samego DLC, i mamy kontynuację świetnej zabawy. Dla mnie to duża ulga, bo jest nowość i świeżość, ale nie wywracają niczego do góry nogami, super.
To absolutnie nie ma nic wspolnego z rzeczywistoscia. Cala formula dodatku pokazuje wlasnie CHUJOWOSC kontentu i losowej generacji z podstawki i jest calkowicie zmieniona na handcrafted, a ten pisze ze nie wywraca niczego do gory nogami i cos tam "potwierdza".
Doslownie i 100% odwrotnosc tego co mamy w rzeczywistosci i nieposiadajacy zadnego znaczenia slowotok.
Xandon jestes moim idolem lol.
Kwisatz_Haderach zanim przeczytam twoje wywody i potraktuję je poważnie, czy mógłbyś napisać ile czasu spędziłeś sam w tym nowym świecie, w Starfield i Shattered Space, a ile to internetowe czytanki? Bo jeżeli nie grałeś w Shattered Space to z czym dzwonisz? A jeżeli grałeś w Shattered Space to po co, przecież Starfield to nie twoja bajka? Kogo obchodzi zdanie otwartego i zadeklarowanego adwersarza Starfield, chyba tylko w kółku wzajemnej adoracji. A tym bardziej co obchodzi to mnie, jako fana gry. No i możesz się tylko domyślać gdzie i jak głęboko mam to wszechobecne kompulsywne śledzenie statystyk Steam. Nigdy nie patrzę na % Steam dla żadnej gry, bo nie jestem częścią tłumu biegnącego w jednym kierunku i oglądającego się na boki co robią inni. Polecam też swój wpis pod najnowszym artykułem GOL o tym jak Bethesda widzi swoje światy i to DLC, a nawet dla wygody kopiuję poniżej.
„Nasi fani nie chcą grać w nasze gry, chcą żyć w światach, które tworzymy”.
Dokładnie TAK. Określenie w punkt. "Żyć" w takim świecie. Ile razy o tym pisałem w przypadku Starfield. Wchodzisz tam i żyjesz w innym świecie, w innym miejscu wszechświata, w roku 2330. Tak ta gra jest zbudowana. Tworzysz tam swoje miejsce, swoją własną rolę, swój wirtualny dom na setki godzin. Nie przechodzisz tylko krótkiej filmowej przygody od do, i koniec, i do następnej gry. Nie rozumieją tego kompulsywni łowcy premier, chwilowych doznań, nowości, sensacji i % ocen na Steam. W dzisiejszym świecie gamingowego szaleństwa, nieustannych ekscytacji następnymi produktami, gdzie w wirtualnym koloseum kolejne gry-gladiatorzy przygotowywane latami poddawane są w jednym momencie kciukom stadnych reakcji tłumu, takie gry jak Starfield są oazą normalności, a dodatek Shattered Space świetnym rozszerzeniem tego doświadczenia.
xandon ma oczywiście rację żadna firma nie potrafi zrobić tak immersyjnej gry i świata i poczucia wolności jak Bethesda. Próbowało i w pewnym stopniu udało się to Czechom z KCD ! i nikomu innemu. Cyberpunk miałbyś właśnie czymś takim ale nie podołał. Na pewno Rockstar potrafił to zrobić w RDR2 ale to gra o życiu danej postaci a nie "twoim". Z przyjemnością wróciłem do Starfileda po roku i widzę ogrom zmian !
Idziemy jak burza.
Biedni ludzie pewnie nie zrobili 350 godzin na playthrough.
Z braku czasu DLC tylko liznąłem,zrobiłem na razie dwie misje poboczne a z watku głównego to oczywiscie dołączenie do Var run.W końcu robiąc zadanie musiałem przejsc kawał drogi po drodze eksplorujac miejscówki a nie teleport pod same zadanie, czyli tak jak to było np w Scyrim czy F4 ,w podstawce byly takie moze ze 2 zadania .W końcu twarze wyglądają normalnie,wręcz dobrze i bardzo dobrze.Podniesiono poziom retoryki i jest sens rozwijac na max gdzie w podstawce starczyło drugi poziom miec.Niestety cos musieli spieprzyc bo robiac zadanie w rafinerii były spadki do 20fps a biegajac po powierzchni planety potrafia byc zaciecia do 40fps, choc mam przegrane 195h w tym 5-6 NG+ przed DLC zupelnie nowa gra i nigdy nigdzie takich poroblemow nie było nawet w miastach.Na chwilę obecną uważam że DLC jest bardziej beciowy niz podstawka tylko jak dla mnie za pozno bo jestem juz po prostu zmeczony Starfildem.Przed DLC ograłem mod do Scyrima-Enderal-oraz zacząłem Scyrima . Enderal kasuje Scyrima a ten kasuje Starfilda wiec nadal uwazam Starfilda za najgorsza gre beci.Dwa dni temu czytałem wypowiedz Toda że z iloscią planet przesadzili a ja dodał bym jeszcze że z iloscią kasy ktorą zarabiamy momentalnie i surowcami tez,to ma być RPG a nie symulator kolonizacji galaktyki i cała tablica Mendelejewa+.Oczywiście nikt nie zmusza do zabawy w budowanie ale w takim F4 bylo to bardziej przystepne i przyjemniejsze a tu mnie odrzucilo i nie czulem zadnej satysfakcji z budowania o jakis wymiernych korzysciach nie wspomne.Oby juz sie nie bawili w zasne starfildy i zrobili TESa lub Fallouta nawet na tym silniku bo wygląda to bardzo ładnie.
Recki, recki.
https://www.youtube.com/watch?v=R3kKtHRYmFc
https://www.youtube.com/watch?v=TmpTvEazN1Y
https://www.youtube.com/watch?v=LfM1Mv50Zn4&
Nawet koles, ktory 3 miechy temu dostapil zaszczytu wywiadu ze zlotoustym Toddem jedzie po tym rowno. ;)
Jak ukończę dodatek to się sam wypowiem. Największy zarzut z opinii graczy to cena vs zawartość. Ciekawe co dzieje się z FlyBy naszym najstarszym kolegą który wielbi gry od Bethesdy. Dopiero sprawdziłem że od 4 miesięcy zero aktywności na steam mam nadzieje że wszystko z nim okey.
Ale ze 100 godzin najpierw w dodatku wbijesz zanim zaszczycisz nas swoja opinia?
Analyzing the ZZZ – What Does it Mean?
Based on my research and hands-on Steam use, here is a detailed breakdown of what the ZZZ status signifies:
It indicates a user has been idle or away from keyboard (AFK) for an extended period of time. This could be because they left their computer inactive overnight, went to sleep, or stepped away for a few hours.
It typically appears after longer inactivity than just Away or Snooze status, which are only 5 minutes and 1 hour respectively. Think at least 2+ hours idle or overnight inactive.
The ZZZ implies the user is likely sleeping/offline entirely, versus just briefly away. So it signals they are completely AFK versus just stepped away for a bathroom break.
It may persist alongside an old "Currently Playing" game status, even if the user is no longer playing that game. Because they have now been idle so long, their profile hasn‘t updated to reflect their current in-game status.
So in summary, ZZZ = very idle user, probably sleeping or offline!
Polecam sprawdzić samemu jak mocno gra się zmieniła i jak dużo naprawiono od premiery tutaj cała lista opisów z łatek
https://patchbot.io/games/starfield
Skończyłem właśnie pierwsze przejście Shattered Space. Zajęło mi to 28h w swoim tempie. To przejście obejmuje: wątek główny, wątki i misje poboczne choć jeszcze nie wszystkie, w miarę pełną eksplorację samej Dazry i zgrubną eksplorację głównego "ręcznie tworzonego" obszaru Va'ruun'kai wokół Dazry, osiągnięcia Wielka Niewiadoma (odkrycie 50 lokacji, bez pełnej eksploracji) i Odkupienie (zabicie 10 Zbawionych), przebadanie biomów księżyca, lore z notatek, nagrań i zapisów komputerowych, średnio pełne przejście opcji dialogowych. Przejście nie obejmowało alternatywnych ścieżek przy wyborach, nie robiłem żadnych generycznych misji z tablicy zleceń Va'ruun i nie wykonywałem żadnego farmienia, badań, testów, konstrukcji, tworzenia, urządzania swojego domu w Dazrze i tego typu zajęć nie związanych bezpośrednio z przygodą dodatku. Nie mam też jeszcze niektórych prostych osiągnięć typu Pokonać Strach (25 grozy wiru) i Po jednym z Pięciu (stworzenie wszystkich rodzajów nowej "broni"). Ogólne wrażenie? Gra wciągnęła mnie od samego początku, ale przez jakiś czas nie skakałem w pełni radości. Raz, że próbowałem to ogarnąć, poczuć, odnaleźć się i nie załapałem od razu jak duży jest świat dodatku. Na przykład, słyszałem wcześniej i wydawało mi się, że to będzie tylko miasto Dazra, która w rzeczywistości stanowi może jakieś 10-20% całego świata DLC. Dwa, to miałem na początku kilka dość irytujących momentów w walkach. Trzy, to zewnętrzna atmosfera wokół DLC, dlatego warto było się odciąć od internetu i tego całego negatywnego szumu frustratów z %Steama. Potem szybko przyszedł moment gdzie wsiąkłem na 100% w ten świat, aby na pytanie Vijun Ahkmav na Drodze Odkupienia: "Jak tam twoja podróż?" móc zdecydowanie dać pierwszą odpowiedź :-)
Wątek główny
Oceniam solidnie. W dodatek wchodziłem mając w głowie mgłę tajemnicy wokół Rodu Va'ruun wyniesioną z podstawki i różne otwarte pytania. Bethesda pięknie wprowadziła mnie w dodatek przed premierą poprzez publikację Deep Dive, linii czasowej wydarzeń przed fabułą i epizod Va'ruun z animowanej antologii Starfield, dotyczący katastrofy będącej przyczynkiem do wątku z DLC. Historia fajnie poprowadzona od Wyroczni, przez Dazrę, ustalenie mojej roli w wydarzeniach, wpływ różnych rodów Va'Ruun, Cytadelę i rozstrzygnięcie wokół fatalnej katastrofy. W grze nie brakuje nawiązań do historii Jinana Va'ruun i jego potomków, różnych wątków rodów szlacheckich, fanatyków, "wszechobecnego" Wielkiego Węża, Krucjaty Węża. Próbujemy rozwikłać co jest rzeczywistością, co fanatycznym wymysłem, co to jest wir, na czym polegały eksperymenty, jakie były i są motywacje różnych frakcji rodu Va'ruun. Gdzie i dlaczego to wszystko to zmierza? Mieszanka fanatyzmu, horroru, satyry religijnej, mistyki, przesunięcie środka ciężkości z NASA punk w kierunku science fantasy. Zakończenia sensowne, wybory dotyczące przyszłości krótko i do rzeczy. Zwłaszcza opcja mam was wszystkich w dvpie. Ogółem wątek główny to razem 8 różnych misji, długość idealna jak dla mnie. Jestem zadowolony, choć nie otrzymałem do końca odpowiedzi na główne pytanie, które mnie dręczyło. Dodatek zawiera "ukryty" epilog dla Andreji, sam nie robiłem jeszcze, ale wiem o nim. Oceniając fabułę trzeba pamiętać o podejściu Bethesdy - to nie jest historia, która ma nas wywalić z fotela i rozwalić emocjonalnie, tylko mamy przez nią przejść z zainteresowaniem i pozostać płynnie w tym świecie. Fabuła jest tylko jednym z elementów tego świata. W przeciwieństwie np. do sensacyjnych historii filmowych typu Phantom Liberty, gdzie wchodzimy na szczyt bardzo napompowanej emocjonalnie historii, a potem powietrze schodzi i ja np. nie mam już za bardzo chęci do pozostawania w takim opustoszałym świecie.
Wątki i misje poboczne
Bardzo mi się podobały. Oprócz może jednej prostej fedexowej misji typu zginął kurier, rozwieź paczki. Misje dodatkowe są treściwe, ciekawe, przyjemne, dość długie, prowadzące po ciekawych lokacjach, pozwalające na fajną eksplorację. No i niektóre ze specyficznym poczuciem humoru. Takie niespodziewane i dość oryginalne wątki z życia różnych mieszkańców Dazry i okolic. Dramatyczne, zabawne, w miarę imersyjne i życiowe. Nie znalazłem jeszcze wszystkich. Zrobiłem wszystkie, na które natrafiłem przy okazji wątku głównego, ale widziałem na yt, że co najmniej kilku jeszcze nie znalazłem.
Roleplay i dialogi
Roleplay miodzio ;-) Mamy ten charakterystyczny styl Starfield. Coś pomiędzy jrpg a falloutami a parodiowanym "co ty k* wiesz o zabijaniu", czyli z mało wyrafinowanym sarkazmem ;-) Styl na szczęście nie filmowy, ale growy, ze specyficzną "dramaturgią" i poczuciem humoru :-)) Zwłaszcza wokół fanatyzmu wiary w Wielkiego Węża jak np. z Lazim Valyan o medytacji. Na początku, po dotarciu do Dazry wydawało mi się, że dialogi są strasznie długie, ale potem się unormowało. Można zauważyć więcej opcji dialogowych korzystających z naszych traitów i umiejętności. Brak nowych towarzyszy z własnymi wątkami, choć można tu zaliczyć taką osobę wyjętą z wątku głównego, która potem może zostać członkiem załogi. A Andreja? Ach Andreja. Długo o tym myślałem i w końcu zrobiłem to pierwsze przejście sam. Generalnie jadę od jakiegoś czasu w Starfield na umiejętności Izolacja i postanowiłem, że dodatek ogarnę najpierw sam, a potem na drugie przejście zaproszę Andreję, aby wiedząc co nastąpi skupić się na jej reakcjach. Ale wiem już teraz kilka rzeczy. Jest jej oddzielny epilog. Jest jej bezcenna reakcja na zakończenie mam was w dvpie. Z tego co widziałem, to tylko dla tej ekspresyjnej, kobiecej zjebki od Andreji warto by było kupić to DLC i mówię to całkiem poważnie. A potem jeszcze ją udobruchać :-)) Najlepsza growa postać kobieca ever obok Eunie z XC3.
Eksploracja
Nie doceniłem Bethesdy. Przepraszam. Zoom out. Starfield to skrawek kosmosu z Zasiedlonymi Układami, układami zawierającymi przysłowiowe 1000 planet i księżyców. DLC toczy się w jednym z tych układów, na jednym księżycu jednej planety, a dokładniej na małym skrawku księżyca, a dokładniej na kwadratowej płachcie powierzchni księżyca, a dokładniej w centrum tej płachty, zawierającej miasto Dazra i dość spory, ręcznie dziergany obszar wokół niego. Ta pojedyncza płachta i jej centrum są na tyle duże, że ciężko je przebiec na nogach. Dazra to miasto o wielkości coś pomiędzy Akila a Nową Atlantydą. Natomiast ten handcraftingowy obszar wokół niej to taki mały Skyrim lub Fallout, zresztą wcale nie taki mały czy zbyt odstający. Chciałem go na początku objechać łazikiem bez zaglądania do samych lokacji, to mi zajęło jakieś 2h. Ta podróż przy zachodzie słońca to było jedno z niezapomnianych spontanicznych wrażeń z rozgrywki. Po prostu wjechałem w jakiś wąwóz, zachwyciłem się widokami i tak jechałem, jechałem i jechałem wokół Dazry. A po tej przejażdżce zobaczyłem mapę usianą znacznikami odkrytych lokacji niczym Skellige. No właśnie, tu od razu uwaga, że REV-8 świetnie się sprawuje przy eksploracji. I jako łazik i jako plecak odrzutowy. Jedną z moich ulubionych zabaw stało się wyznaczanie jakichś punktów w terenie i sprawdzenie czy mogę się tam dostać fruwając łazikiem, zupełnie jak kiedyś w Zeldzie Breath of the Wild. Wszędzie można, choć czasem spadałem na sam dół będąc prawie na szczycie :-) Ale do brzegu. Tradycyjnej eksploracji tu multum, zarówno świata jak i zamkniętych lokacji. Często byłem pod sporym wrażeniem. Poczynając od labiryntu Wyroczni, po niektóre inne dungeony dostępne już na powierzchni Va'ruun'kai, aż po Cytadelę, która jest małym dziełem sztuki. CYTADELA. A nawet jeszcze wszystkiego nie widziałem, choć już dziś zdobyłem osiągnięcie Wielka Niewiadoma, czyli odkrycie 50 różnych lokacji. Z mapy gwiezdnej widzę, ze oprócz Dazry jest jeszcze na księżycu oddzielny punkt lądowania o nazwie klasztor Tul'Shahk. Wydaje mi się, że kiedyś trafiłem na jakiś klasztor, oprócz wiadomych kaplic, ale teraz nie mogę go jakoś odnaleźć. A niektóre wnętrza i szczegóły tych wszystkich lokacji zwalają z nóg. Łapałem się kilka razy, że robiłem misję, wszedłem do czyjegoś lokum i mówię: a sprawdzę sobie jak tu sobie żyje. Jakiś trzeciorzędny NPC, a ma chatę tak odpicowaną szczegółami, że głowa mała. Tak czy inaczej, świat cudowny, przepiękny wizualnie, chwile zachwytu gwarantowane. Jednocześnie człowiek sobie uświadamia ile unikalnych lokacji posiada też podstawka Starfield, choć tu w DLC dungeony i labirynty rzeczywiście lepsze. No i taka myśl na koniec. Nowy MS Flight Simulator ma być podobno prawdziwym wirtualnym światem totalnym czy wirtualną Ziemią totalną. Może kiedyś Starfield zostanie takim mini wirtualnym kosmosem totalnym :-)
Walka
Przygodę z DLC rozpocząłem na LV 111 a skończyłem na LV 114. Grałem na ustawieniach normalnych. Przeciwnicy z dodatku byli na levelach 72-92 i byli wymagający. Znaczy niektórzy mnie bili, zwłaszcza w kupie. Ci wszyscy wrogowie związani z wirem na początku wkurzają. Nie cierpię w grach przeciwników typu znikąd pojawiam się i znikam. Ataki z zaskoczenia i teleporty. Ci nowi w większości tacy są. No k* twoja niespodziewana! Ale się przyzwyczaiłem i w końcu nawet bardzo polubiłem. Pamiętam tylko pewną jaskinię na początku wątku głównego, która mnie doprowadzała do szału z tego powodu. Ale na etapie Cytadeli było już fantastycznie... do czasu walki z bossem końcowym LV 84. Chaos i 2-shotowanie. Zanim nie ogarnąłem o co chodzi, to myślałem, że ściana. Ale to tak u mnie, bo widziałem na yt, że ludkowie na normalnych levelach i bossie LV 34 sobie tam normalnie spacerowali. Ogólnie walka to stary dobry Starfield tylko ++. O ile zwykle nie lubię strzelanek i aren industrialnych, to Starfield mi bardzo podchodzi, podobnie zresztą jak Phantom Liberty pod tym względem. Mam wrażenie, że AI przeciwników bardzo się poprawiło, nie miałem się do czego doczepić. Bardzo fajny setting przeciwników za każdym razem, pozwalający na taktyczne podejście do walki. Na minus, że na nowych wrogach nie działają niektóre moce ofensywne z podstawki. Z kolei nowe granaty wiru są fajne i efektowne, ale ich tworzenie mniej fajne bo niektóre składniki są na tyle rzadkie, że to traci trochę sens. Tu mam największe zastrzeżenie! Z nowych przeciwników moi najwięksi ulubieńcy to Zbawieni. Ciężko się nie zesrać w gacie jak na ciebie lecą :-)) Ale spoko, spoko, mam już osiągnięcie Odkupienie, czyli zabicie 10 Zbawionych. Koniec końców nie spodziewałem się wielkich zmian w walce. Mam w buildzie specjalizację na balistyczne i cząsteczkowe karabiny + melee. Do tej pory używałem zwykle w podstawce Ostrze Bółu Va'ruun z melee, a z karabinów Beowulf i Infliktor Va'ruun, najmocniejsze wersje. W DLC wprowadziłem do walki melee zamiast Ostrza Bólu nowe Siekacze Va'ruun, występują w najróżniejszych odmianach - super. Przy strzelaniu zrezygnowałem w ogóle z Beowulf. Pozostałem głównie przy Infliktorze Va'ruun i polubiłem na maxa nowy bombastyczny Półcień Va'ruun. Super broń, ma swą odmianę w podstawce, ale tu wygląd, amunicja i efekt zupełnie inny. No i granaty wiru chętnie wdrożę do arsenału, tylko muszę ogarnąć farmienie składników do tworzenia. Ogólnie walka na plus do podstawki.
Soundtrack
Krótko - nowy dark tone rewelacja!
"Momenty"
Coś osobistego. Można pisać o tej grze bez końca, ale są takie drobne, niepodziewane, niewytłumaczalne, głupawe nawet momenty w trakcie rozgrywki, kiedy uświadamiam sobie, że to jest moja gra, TA gra. Jakie to momenty? Biegnę przez Dazrę. Nagle widzę jakiś strażnik ćwiczy sobie na służbie zwykłe pompki, a potem takie jakieś skomplikowane wyprosty ramion i nóg przy pompkach. Aż przystanąłem, jak jak, co co, jak on to robi, a teraz... staram się to sam wykonać przy własnych ćwiczeniach w realu :-)) Farma apostaty. Jak tam dotarłem to tak zacząłem sobie po prostu chodzić odruchowo bez celu i zastanawiać jakbym sam tu trafił i miał taką farmę - tu mieszkam, tu śpię, tu zwierzęta, tu to, tu tamto, choć nigdy nie miałem zapędów do życia na wsi :-)) Eksploruję jakiś dungeon i wpadam do kibli. Co można znaleźć w kiblu? Zasadniczo nic ciekawego. Część drzwi otwartych, część zamkniętych. Otwieram po kolei. W jednej kabinie na ziemi leży książka, bardzo ciekawa, nawiązuje do historii Va'ruun, wyobrażam sobie jak tu ktoś był, to czytał i jak niespodziewanie musiał wiać z tego wygodnego miejsca :-)) Gonię swoim REV-8 za Polującym Lodowym Kościakiem w biomie Zamarznięte Kratery naszego cudownego księżyca i strzelam do niego z działka laserowego łazika. Piękna aura wokół. Słońce odbija się na lodowej powierzchni, widok zjawiskowy, moment, flow... ja, łazik, kościak, księżyc, kosmos :-)
Zawartość vs cena
Miałem to sprawdzić, ale nie jestem księgowym. Grając myślałem trochę o dalekim porównaniu do Shadow of the Erdtree i Phantom Liberty, choć to wszystko inne bajki. Shadow od the Ertree nie da się prosto porównać, zbyt duża różnica gatunków. Tu lepsze to, a tam co innego. Pierwsze przejście obu dodatków zajęło mi podobną ilość czasu. Do SotE wracałem potem z 10 razy na szybkie przebiegi z bossami po 1-3h na jeden przebieg. Do Shattered Space będę jeszcze na pewno wracał fabularnie i siedział tam trochę jak w domu. Remis czasowy i zawartości. W Phantom Liberty spędziłem chyba 25h i już więcej nie wracałem, czyli trochę mniej niż na razie w Shattered Space. Bardzo dobra gra, inna formuła, ma świetną filmową fabułę główną, która angażuje emocjonalnie, ale po zakończeniu której nie chciało mi się tam już pozostawać. Nowa dzielnica ładnie wygląda. Nie wiem czy to więcej czy mniej niż ręczny świat Va'ruun'kai. Jak dla mnie Va'ruun'kai większy w sensie moich aktywności, ale może dla kogoś będzie inaczej. Walka w obu grach podobna z mojego punktu widzenia i podoba mi się. Swoje wirtualne życie urządziłbym zdecydowanie na Va'ruun'kai albo w Zasiedlonych Układach niż w Night City. Też mniej więcej remis, aby pozostać fair, choć serce po stronie SF. Zatem nie pamiętam ile tam kosztują te wszystkie dodatki, ale jak dla mnie za każdy dałbym podobną kwotę. Każdy wart swojej ceny. Ja jak coś lubię to kupuję, chyba że ordynarne przegięcie, to dla zasady nie. A jak nie lubię bo słabe lub nie moja bajka to za darmo nie wezmę i minuty nie spędzę. Zawartość Shattered Space oceniam natomiast wyżej od dodatków do też świetnego Fallout 4.
Podsumowanie
Nie wpisuję tu wprost oceny dla Shattered Space bo wiadomo jaka ta ocena jest i wiadomo jak wysoka. Poprzeczka podbita w stosunku do podstawki i Bethesda wykonała kawał dobrej roboty. Dała nowy wymiar temu światu. Rozumiem też ludzi, którym nie pasuje ta formuła, fabuła, dialogi, styl, walki czy jakieś techniczne ograniczenia. Przy okazji, zero błędów doświadczyłem w trakcie rozgrywki, ale kogo to interesuje w przypadku Starfield. Te osoby mogą oceniać po swojemu. Nic mi do tego. Natomiast hasła w stylu "demokracji walczącej": zaorać i walić w Starfield, aby Bethesda to porzuciła i robiła tylko dla nich TES-6, wzbudza mój lekki niesmak. Nawet nie miałbym pretensji do BSG gdyby zarzuciła Starfield, bo ciężko działać w takiej atmosferze mieć satysfakcję czy dalszą motywację do pracy. Mi z kolei Starfield i Shattered Space dostarczyły już do tej pory więcej rozrywki niż za to zapłaciłem :-) Na nowego TES-a nie czekam w ogóle, bo to nie mój klimat, ale niech go robią dla tych co lubią. U mnie tylko 2 gry okupują na stałe Quick Resume na XBOX i nigdy ich nie wyłączam: Elden Ring i Starfield. Elden Ring to kolejne przejścia i nieskończona zabawa z buildami i bossami, a Starfield to drugie "życie". A z Shattered Space to nawet potrójne życie :-))
DLC skonczone.Wątke główny lepszy niz w podstawce.W koncu zadania wymuszaja eksloracje powierzchni planety,tylko szkoda ze tak krótki i nie zahacza o inne planety w tym układzie.Przylozono sie do wygladu postaci oraz dodano troche wizualnych efektow graficznych.DLC zaczalem na 45lvl tuz przed zbudowaniem sfery amilarnej czyli ostatni etap gry i przeciwnicy ostro dawali w kosc a pare perkow których nie uzywalem w podstawce tu sie przydaly.Niestety DLC niz nie wnosi,nie znalazlem zadnej lepszej broni ,czescu ubioru o statku nie wpomne.Usmialem sie gdy moglem przekupic rozmowce 1000 kredytow lub dostajac nagrode 10-15 tysiecy posiadajac milion bez grindowania tylko z robienia zadan, dodatek jest od 35 lvl gdzie juz mialem oklo miliona,ekonomia w tej grze nie istnieje a DLC jeszcze to podkreslilo.Szkoda ze budowa zadan w podstawce nawet tych fedexowych nie jest taka jak w DLC bo by odrazu gra stala sie ciekawsza.Pod wzgledem technicznym cos spartolili,ostre spadki FPS a przy jednym posiedzeniu to i dzwiek zaczał sie zacinac.Jesli ktos bawil sie przy podsawce to DLC warto ograc .Jeszcze dodam ze DLC i zadania poboczne ktore robilem zanajdowaly sie na jednej mapioe/wycinku planety i to mnie uswiadomilo ze nie potrzeba 1000 planet i to zalych do zwiedzania a niech by bylo 100 z jednym ladowiskiem i jednym dostepnym wycinkiem planety a na tym wycinku porozrzucane cele zadan gra byla by o wiele lepsza.
Nie słuchajcie mitomanów pokroju xandona który chyba nie odkrył przyspieszenia w łaziku, że mapę nim odkrywał 2 h, bądź alexa, który dalej nie ukończył podstawowej gry.
DLC nudne, niewprowadzające żadnych nowości, z fatalną końcówką, która sprowadza się do napierd*lania do masy wrogów. Całość ozdobiona tragiczną momentami wydajnością... Wróciłem do tej gry po roku i dalej natrafiam na stare bugi i nie ma mowy tutaj o jakiejś transformacji na miarę chociażby takiego Cyberpunka. Na plus długość dodatku, bo by zrobić wszystkie zadania główne i poboczne trzeba poświecić te kilkanaście godzin. Fajnie, że w końcu nie ma powtarzających się lokacji i wszystko, co zwiedzamy jest unikatowe i nie ma uczucia deja vu jak w podstawce. Zagrałem tylko dlatego, że zapłaciłem za to w edycji premium.
4/10
Miałem nadzieję, że jak wydadzą dodatek to coś poprawią, będzie to lepsze, strawniejsze i ogólnie wrócę do Starfielda... No ale wyszło, że jest jeszcze gorzej, dodatek gówno warty, nie warty swojej ceny i ogólnie jest gorszy niż podstawka. Becia się już nie nauczy, fanów mają gdzieś i ich nie słuchają, a zostanie tylko kilku psychofanów którzy łykają to gówno i czują lukrecję...
https://www.youtube.com/watch?v=6F1mIr0CSeY
Albo jestem rozbestwiony po prostu. Po takich grach jak Wiedźmin 3, Cyberpunk 2077, Red Dead Redemption 2 itd. gdzie historie są mega wciągające, postaci są żywe, wyrażają emocje poprzez mówienie czy mimikę twarzy, to Starfield wydaje mi się w tym być gorszy od nawet takiego Half-Life 2 z 2004 roku, no jednak czegoś więcej się chce od tych gier... Sory, ale nie interesuje mnie życie w pustym, nudnym, bezcelowym świecie jak nie ma w nim nic ciekawego do roboty, żadnych ciekawych misji, żadnych ciekawych i barwnych postaci, no nic po prostu... I widzą to najwięksi fani Bethesdy, a sama Bethesda widzi gówno...
Starfield będzie przez kolejne XX lat pokazywany jako przykład największej porażki, największego zmarnowanego potencjału i po prostu jako przykład, jak gry nie powinny wyglądać i działać.
No kuźwa nie wyobrażam sobie w 2027-2028 jak wyjdzie TES6, że wchodząc do jaskini mamy loading screena, no ludzie...
Nie kupujcie gier bethesdy, dla zasady
Ja po falloucie 4 który był totalnym bublem nie czekam na nowego Tes, bo będzie pewnie jeszcze bardziej okrojony i gorszy od starfielda
Ludzie którzy stali za sukcesem morrowinda pewnie już tam nie pracują, na nieszczęście bethesda zebrała dość dużą ilość jeleni którzy są wpatrzeni w bethesde jak obrazek i kupują każda ich grę
Jak ja lubię te komentarze o byciu studia które zarabia krocie. Podobny jęk jak przy Diablo które z samych skórek zarabia więcej niż CDP sprzedając latami wiedźmina i cyberpunka.
Bobby Katz Conspiracy - coś na dobry humor, z duuużym przymrużeniem oka i w specyficznym stylu Starfield :-) Przygoda detektywistyczna z odkrywaniem sensacyjnej prawdy, absolutnie kluczowej dla dodatku i całej historii między Zasiedlonymi Układami a Va'ruun'kai. Gra wyobraźni w stylu zagadek od FromSoftware (satyra), przy której tajemnice półbogów z ER bledną niczym drzewka w Krainie Cienia :-) Jednym słowem mało poważna zabawa na całego :-))
https://www.youtube.com/watch?v=QfU6Jty3ZBE
https://www.ppe.pl/news/355465/starfield-2-ma-byc-piekielnie-dobra-gra-tylko-jest-pewien-haczyk.html
Artykuł komedia xD Nieźle tam mają nasrane ci ludzie z bethesdy skoro myślą nad wydaniem drugiej części tego bubla xd
Ja wiem, ze Starfield ma zla renome i ludziki pukaja sie w glowe jak ktos chwali gre lub jakis jej aspekt.
Ja dzis chcialem zwrocic uwage na crafting. Otoz w poszukiwaniu kilku elementow stwierdzilem ze moze jednak ja sobie je sam wykonam. Rozgryzienie calej logistyki to gra sama w sobie. Trafilem na goscia, ktory swietnie rozpracowal wiele obszarow craftingu w Starfieldzie.
Jak ktos sie lub bawic w takie rzeczy to polecam https://www.mattgyver.com/tutorials/2024/2/15/starfield-manufacturing-flow-diagrams.
Osobno sa tez podobne materialy dla ludzi lubiacych zoologie lub produkcje organiczna.