autor: Luc
Życie po bombie - wszystko, co musisz wiedzieć o uniwersum Fallouta - część I
23 października 2077 roku na całym świecie zawyły syreny alarmowe zwiastujące nadciągającą nuklearną apokalipsę. Z okazji tej szczęśliwie fikcyjnej rocznicy przyglądamy się bliżej uniwersum Fallouta, szykując się na nadchodzącą premierę nowej odsłony.
Uniwersum Fallouta to prawdopodobnie jedno z najbardziej wciągających, intrygujących i obszernych, jakie kiedykolwiek powstały na potrzeby gier wideo. Tym, co poza głębią zdaje się nieustannie przyciągać miliony graczy na całym świecie, jest także jego niepodważalna unikatowość oraz katastroficzność, wbrew pozorom trudna do uświadczenia w innych tytułach. Bez względu na to, którą odsłonę cyklu uruchomimy, postapokaliptyczne pustkowia mają w sobie „to coś”, co pochłania bez reszty i wręcz zmusza do zajrzenia do kolejnego budynku, za kolejne drzwi, do kolejnych podziemi i kolejnej lokacji. A do tego dochodzi przecież jeszcze całe mnóstwo unikalnych postaci, frakcji, kreatur oraz bestii, na które natkniemy się jedynie w tym świecie – ghoule, supermutanci, Szpony Śmierci, Bractwo Stali, mieszkańcy krypt... Wymieniać można by praktycznie w nieskończoność, ale wszystko sprowadza się do jednego – uniwersum Fallouta to prawdziwy majstersztyk, który wciąż ewoluuje. Aby lepiej je zrozumieć, przygotowaliśmy dla Was drobne (no, może nie takie drobne) kompendium objaśniające jego najistotniejsze elementy, historię oraz przybliżające najważniejszych bohaterów, jakich spotkaliśmy dotychczas na pustkowiach. Z racji tego, że artykuł jest niezwykle obszerny, postanowiliśmy podzielić go na dwie części. Kontynuacja zostanie opublikowana jeszcze w tym tygodniu.
Jak to wszystko się zaczęło?
Już na wstępie trzeba wyjaśnić, że historia rzeczywista oraz ta przedstawiona w Falloucie są identyczne aż do momentu zakończenia II wojny światowej. Wszystkie wydarzenia, jakie miały miejsce przed rokiem 1945, w obu przypadkach są takie same i dopiero w późniejszym okresie te dwie wersje zaczęły się od siebie oddalać. Lekcję dotyczącą współczesności oczywiście sobie podarujemy i skupimy się na tym, co działo się przed falloutową apokalipsą. Poza tym postaramy się wyjaśnić dlaczego – mimo że wydarzenia w większości gier z serii mają miejsce w drugiej połowie XXII wieku lub już wręcz w kolejnym stuleciu – wszystko wokół przypomina archaiczne czasy. Zanim jednak do tego przejdziemy, cofnijmy się do wspomnianej wojny. Największym zwycięzcą globalnego konfliktu okazały się oczywiście Stany Zjednoczone – atomowa potęga, którą zamanifestowano, zrzucając bomby na Hiroszimę i Nagasaki, wywróciła rzeczywistość do góry nogami i absolutnie nikt nie odważył się wszczynać kolejnych zbrojnych międzynarodowych awantur. Nie oznacza to wcale, że na linii między poszczególnymi państwami nie istniało napięcie – okres zimnej wojny należał w końcu do najbardziej nerwowych i nie potrzeba było do tego ani jednego wystrzału. Mimo wszystko życie w Ameryce kwitło – gospodarka rozwijała się w zabójczym tempie, a ekstremalny konsumpcjonizm społeczeństwa pozwalał na bogacenie się praktycznie wszystkich.
Choć akcja gier z serii Fallout toczy się w dalekiej przyszłości, sprzęt widziany w poszczególnych odsłonach cyklu wydaje się być z zupełnie innej epoki. Zdjęcie pochodzi z gry Fallout 4.
W oczywisty sposób musiało to wpłynąć na przyspieszenie rozwoju technologicznego. I to właśnie w tym miejscu historia zaczyna lekko skręcać w alternatywnym kierunku. W rzeczywistości ludzkość po II wojnie światowej zdecydowała się oprzeć swoją przyszłość na komputerach oraz układach krzemowych, jednak w świecie Fallouta wybrano coś całkowicie innego. Fascynacja energią jądrową i ropą sięgnęła zenitu i to właśnie na nich postanowiono się skupić. Stany Zjednoczone, jako światowy lider obierając taką, a nie inną ścieżkę, pociągnęły za sobą pozostałe nacje, a to oczywiście odbiło się tak na ówczesnej, jak i przyszłej technologii. Komputery i elektronika również się rozwijały, jednak potrzeby ludzi były zgoła inne – i to na tym swoją potęgę zbudowały między innymi korporacje takie jak RobCo. W tym miejscu wypada również jasno zaznaczyć, że położenie nacisku na stylizację rodem z lat 50. i 60. XX wieku to świadomy zabieg ze strony twórców. Akcja wszystkich gier z serii Fallout toczy się w odległej przyszłości, nie zapominajmy jednak, że od początku stanowiły one pewną satyrę – prezentowana w nich wizja świata wiernie oddaje to, jak ludzie okresu powojennego wyobrażali sobie życie za kilkaset lat. Stąd całe mnóstwo motywów kompletnie niepasujących do tego, co my sami myślimy o nadchodzących czasach.