Amiga rulez!, a książę Persji jeździ tylko Lotusem - 10 najlepszych gier przełomu 1989 i 1990 roku
Oto subiektywna lista 10+ legendarnych tytułów z lat 1989-1990, które najlepiej podziwiało się na 16-bitowych maszynach, zwłaszcza na „Przyjaciółce”, czyli legendarnej Amidze 500. Tylko kto miał do niej dostęp?
Spis treści
Ostatni odcinek wspomnień gier z lat 90. (ale nie ostatni o klasyce retro) jest nieco inny od poprzednich. Zdecydowałem się połączyć rok 1990 z 1989 z paru powodów. Po pierwsze, nie będzie podobnej wyliczanki z każdym rokiem lat 80. Druga sprawa to fakt, że grzechem byłoby zakończyć przypominanie kultowych gier lat 90. bez chociażby takiego Prince of Persia, debiutującego rok wcześniej. Tym bardziej że wielu z nas i tak zapoznawało się z tymi tytułami o wiele później – w 1990 roku nowością była ta pozycja, którą udało się akurat zdobyć, a nie to, co właśnie pojawiło się na rynku. Wszystko opierało się na pirackich kopiach i docierało z Zachodu ze sporym opóźnieniem.
Przełom tych dwóch dekad w Polsce to dominacja komputerów 8-bitowych i rosnąca popularność Amigi 500, która dostarczała wtedy niezrównaną jakość obrazu i dźwięku oraz konsolową wręcz łatwość obsługi. Pecety, określane jako komputery IBM, również były w użyciu, ale zapewne w mniejszej liczbie niż raportowane 2 lata później kilkanaście procent wśród wszystkich posiadaczy komputerów do grania. Poza tym w dużej mierze był to sprzęt oparty na procesorze 286 z kartą CGA, EGA lub biało-czarnym Herculesem, na dodatek bez karty dźwiękowej, przez co w takich konfiguracjach nie dorastał do pięt multimedialnej Amidze.
1990 to bardzo szczególny rok dla polskich graczy. Można nawet powiedzieć, że na przełomie lat 80. i 90. skończyła się era grania w salonach arcade i tzw. „gier telewizyjnych”, a rozpoczął w naszym kraju złoty okres gier komputerowych. Jesienią 1990 roku w kioskach pojawił się „Top Secret” – pierwsze polskie czasopismo poświęcone wyłącznie grom komputerowym, zamiast paru stron w „Bajtku”, jak to wyglądało w latach 80. A potem już poszło z górki – kolejne magazyny o grach, rosnąca liczba posiadaczy komputerów i coraz lepsze gry, o których można poczytać w artykułach wymienionych poniżej.
Problematyczne cytaty
Jak wiecie, znakiem szczególnym tej serii topek są cytaty ze starych recenzji, jakie pojawiały się w polskich czasopismach o grach, dające możliwość sprawdzenia, jak wtedy, na gorąco, oceniano kultowe dziś tytuły.
Niestety, w tamtym okresie polska prasa pisząca o grach komputerowych dopiero zaczynała się kształtować. I nawet jeśli rzeczone produkcje zostały w niej wspomniane w kolejnych numerach w późniejszych latach, zwykle były to opisy, a nie recenzje, będące przede wszystkim nieoficjalnymi instrukcjami. W czasach dominowania pirackich kopii I trudnego dostępu do oryginałów było to dość powszechną praktyką.
Z tego powodu przy niektórych pozycjach wspomogłem się zachodnią prasą, aby w każdym przypadku odbyć małą podróż w przeszłość.
Dotychczasowe topki z tej serii
- Cywilizacja lemingów powstała w innym świecie – 10 najlepszych gier 1991 roku
- B.J. Blazkowicz i Indiana Jones sami w ciemnościach na Arrakis – 10 najlepszych gier 1992 roku
- Doomni trzydziestolatkowie – 10 najlepszych gier 1993 roku
- UFO na Arenie zalicza Szok w Systemie – 10 najlepszych gier 1994 roku
- 10 najlepszych gier 1995 roku: Wipeout zasuwa, a Dark Forces pokonuje Dooma mocą Gwiezdnych Wojen
- Lara i Duke wstrząśnięci, nie zmieszani – 10 najlepszych gier 1996 roku
- Narodziny legend – 10 najlepszych gier 1997 roku
- Otwarcie Wrót Baldura i Valve na tronie – 10 najlepszych gier 1998 roku
- Heroes 3 i sieciowe fragowanie – 10 najlepszych gier 1999 roku
Honorowe wzmianki
- Rick Dangerous 2
- Wing Commander
- Silent Service 2
- Sid Meier's Covert Action
- Golden Axe
- M1 Tank Platoon
- The Secret of Monkey Island
- King’s Quest V
- Super Mario World
- Castle of Illusion Starring Mickey Mouse
- Metal Gear 2: Solid Snake
- F29 Retaliator
- Indiana Jones and the Last Crusade: The Graphic Adventure
The Secret of Monkey Island – wspomina Zbigniew „Canaton” Woźnicki
The Secret of Monkey Island było jedną z moich pierwszych gier przygodowych. Mimo że kompletnie sobie nie radziłem, i tak dobrze wspominam kontakt z tą produkcją. Jedyny wyjątek stanowiły oczywiście pojedynki na słowa z innymi piratami. Mój angielski nie był najlepszy, nie był nawet średni, więc przechodzenie tej minigry okazało się istną męką. Mimo wszystko dobrze zapamiętałem ten tytuł, zwłaszcza za zwariowany humor i zapadające w pamięć postacie. Ostatecznie jednak preferuję drugą odsłonę serii, która bardziej przypadła mi do gustu.
Golden Axe – wspomina Jacek „Stranger” Hałas
Golden Axe to obok Final Fighta i Punishera jedna z moich ulubionych chodzonych bijatyk z dzieciństwa. Podobały mi się projekty głównych postaci (i wielkiego złoczyńcy), walka w zwarciu, ujeżdżanie smoków czy okazjonalny humor z polowaniem na złodziejaszków z łupami, zanim ci uciekną z ekranu. Grałem w przeróżne wersje Golden Axe’a, w tym arcade’ową i w konsolowe. Zdecydowanie najlepiej wspominam wydanie na Amigę, której chip odpowiedzialny za dźwięk gwarantował najlepsze doznania audio, miażdżąc na tym polu konkurencję z innych domowych platform. Mimo że obecnie mam łatwy dostęp do tej gry dzięki kolekcji SEGA Mega Drive Classics na PS4, zawsze staram się wracać do wydania amigowego. Szkoda, że Golden Axe nie doczekał się dobrej współczesnej kontynuacji, choć zapowiedziany remake może to zmienić.
Prince of Persia – „absolutna klasyka”
Data premiery: 3 października 1989
Producent: Broderbund
Gatunek: platformówka
Platformy: Apple II, MS-DOS, Amiga (i inne w późniejszych latach)
Cała gra jest po prostu niesamowita. Raz na jakiś czas pojawia się tytuł, który powoduje u nas totalny opad szczęki, i tak właśnie stało się tym razem. Prince of Persia byłoby wciągającą grą już dzięki swojej przygodowo-zręcznościowej rozgrywce, ale po dodaniu jakości animacji i tego, jak ta gra się ogólnie prezentuje, już teraz można powiedzieć, że będzie absolutną klasyką.
[...]
- niesamowite sekwencje walki mieczem świetnie dopełniają platformowe łamigłówki
- zawsze nieco trudniejsza, niż ci się wydaje, co naprawdę nie pozwala się oderwać
- rewolucyjna grafika – gra z prawdziwym, realnym bohaterem i wspaniałą atmosferą
Recenzja gry Prince of Persia, „Amiga Format” nr 20, ocena: 88%
W poprzednim odcinku, dotyczącym gier z 1991, zachwycaliśmy się kunsztem Another Worlda, ale „Inny świat” ponoć nie powstałby, gdyby 2 lata wcześniej nie ukazał się „Książę Persji” – niesamowita, genialna platformówka, która rozpoczęła modę na dodawanie do tego gatunku fabuły oraz przerywników filmowych. Mimo że historia nie była zbyt złożona, misja pędzenia na ratunek uwiezionej księżniczce pod presją upływającego czasu odpowiednio wpływała na wyobraźnię dzięki spójnemu klimatowi rodem z Księgi 1000 i jednej nocy. Dopełniały ją jeszcze wrażenia audiowizualne – zwłaszcza wspaniałe, realistyczne animacje ruchów głównego bohatera.
Zawdzięczamy je Jordanowi Mechnerowi – twórcy Prince of Persia, który wykorzystał technikę animacji rotoskopowej, odrysowując klatka po klatce nakręcone kamerą akrobacje, jakie wykonywał jego brat w znanym z gry białym stroju bohatera. Widok niezwykle płynnie i naturalnie skaczącego przez pułapki, wspinającego się i fechtującego mieczem księcia zapierał wtedy dech! Gra powstała pierwotnie na komputery Apple II i nie odniosła wielkiego sukcesu, ale potem szybko otrzymała porty na Amigę i IBM-a, by z czasem ukazać się na chyba wszystkich platformach i zyskać status jednego z kultowych przedstawicieli klasyki wszech czasów.
Wspomina Patryk „PefriX” Manelski:
Kiedyś to było Prince of Persia, a teraz to nie ma! Moje wspomnienia z oryginału pochodzą z Pegasusa i kojarzą się z jednym – kodami do poziomów zapisanymi na karteczkach samoprzylepnych. Moja mama była wielką fanką Prince of Persia i domową mistrzynią. Był jednak poziom, którego nie byliśmy w stanie przejść, nie pamiętam już który. Udało nam się go obejść w prawdziwie podły sposób – na lokalnym targu wyhandlowaliśmy kodzik na kolejny etap.
Czemu o tym wspominam? Bo wtedy czar Prince of Persia prysł i nigdy nie skończyliśmy gry. Mnie pozostało zaś ciekawe wspomnienie, dzięki któremu nie potrafię przemóc się do używania kodów w grach, aby je sobie ułatwić. Mam bowiem w pamięci, że przez to granie traci smak. Zwłaszcza w przypadku naprawdę trudnej pozycji, jaką było Prince of Persia!