Call of Duty: Modern Warfare III Recenzja gry
Recenzja Call of Duty: Modern Warfare 3 - rozczarowująca ekoodsłona z recyklingu odpadów
Call of Duty: Modern Warfare III nie jest, niestety, godnym zwieńczeniem bardzo udanego restartu serii z 2019 roku. Przypomina raczej Anthem – czuć, że powstawało w wielkich bólach, a to, co dostaliśmy, plasuje się wśród najsłabszych odsłon cyklu.
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
Równo dwie dekady temu czekaliśmy niecierpliwie na Powrót króla, czyli zwieńczenie wspaniałej ekranizacji kultowej, ponadczasowej trylogii Tolkiena w reżyserii Petera Jacksona. I dostaliśmy rzeczywiście niezwykłe widowisko, nagrodzone aż jedenastoma Oscarami. Przed premierą trzeciej części restartu serii Modern Warfare oczekiwania były o wiele mniejsze i choć generalnie człowiek wiedział, to i tak się trochę łudził, że po świetnej pierwszej części z 2019 roku i małym spadku jakości w drugiej odsłonie „trójka” najzwyczajniej „dowiezie” i będzie udanym epilogiem restartu kultowego cyklu strzelanek FPP.
Dziś wiadomo już, że nic z tego, że gra chyba nawet przestała być trylogią, bo ten dziwny twór, zwany kampanią fabularną, kończy się nagle w losowym momencie, bez żadnego wyraźnego finału. Dodawszy do tego fakt, że połowę misji singlowych wypełnia Warzone z botami, że tryb zombie również zmienił się w Warzone’a, a większość map do multiplayera to remasterowane lokacje z drugiej części klasycznego Modern Warfare z 2009 roku, ma się wrażenie gry zrobionej metodą recyklingu, wykorzystującej ponownie poprzednio użyte elementy. Trudno też nie poczuć ducha Anthem i tego, że podczas produkcji MW3 zapewne wystąpiły poważne kłopoty, a my dostaliśmy coś skleconego na szybko, zamiast gruntownie zaplanowanego i ukończonego projektu.
- jak zawsze świetny feeling strzelania i bardzo dobra oprawa audiowizualna;
- odświeżone mapy trybu wieloosobowego z klasycznego Modern Warfare 2, przywołujące nostalgię i wprowadzające większe urozmaicenie do układu aren;
- nadal wciągający (choćby na chwilę lub na kolejny rok) radosnym fragowaniem multiplayer – pomysłowa zmiana w perkach trybu sieciowego.
- nudna, nieprzemyślana, urwana w połowie fabuła kampanii;
- niewykorzystany potencjał jedynego antagonisty i pomniejszenie roli wielu głównych bohaterów z poprzednich odsłon cyklu;
- fragmenty rozgrywki z Warzone’a jako podstawa trybu zombie, co dla wielu może być rozczarowującą zmianą;
- przeładowany, chaotyczny interfejs ekranowy – zarówno w menu głównym, jaki i podczas gry.
Jeśli bowiem wierzyć wcześniejszym plotkom, pierwotnie miało to być jedynie DLC do wydanej w zeszłym roku drugiej części Modern Warfare. Co więcej, nigdy przedtem nie otrzymywaliśmy kolejnej odsłony tej samej podserii rok po roku, a w tle było przecież jeszcze problematyczne przejęcie wydawcy Activision przez Microsoft. Wszystko to zapewne mocno wpłynęło na proces powstawania Modern Warfare III i – niestety – negatywnie odbiło się na jakości.
A niechlubną wizytówką tych nieszczęść jest kampania fabularna, chyba najsłabsza w całej historii Call of Duty. I wcale nie dlatego, że jest jakaś krótsza, tylko związku z tym, iż widać w niej aż zbyt wyraźnie, że to rzeczywiście jakieś kawałki małego dodatku DLC. To krótki epizod pośredni, który – jak się domyślam – dopiero za dwa czy trzy lata miał stworzyć z pełnoprawną odsłoną tej serii właściwe zakończenie przygód ekipy kapitana Price’a. Zamiast tego został jednak sztucznie wydłużony i wydany już teraz. I wyszło, jak wyszło – słabo!
Pierwsza misja to jeszcze stare, dobre Call of Duty - nie zwiastuje katastrofy.Call of Duty: Modern Warfare 3, Activision Blizzard, 2023
Call of Nudyyy...
Problemem kampanii w Call of Duty: Modern Warfare III wcale nie jest jej długość, krytykowana już na wszelkie możliwe sposoby. Choć licznik w konsoli rzeczywiście pokazywał raptem trzy godziny, według normalnego zegara poświęciłem jej ukończeniu w sumie około pięciu godzin. Kłopot w tym, że niezależnie od ilości spędzonego z nią czasu żadna misja nie zapada w pamięć, a fabuła wydaje się kompletnie nieprzemyślana i zamiast trzymać nas w niepewności, rzucać jak zawsze od jednej efektownej sceny do drugiej, razi brakiem logiki i jakiegokolwiek stopniowania napięcia.
Mam wrażenie, że twórcy jakby dostali tylko hasło, że w grze ma być Makarov, bo weterani klasycznej trylogii go pamiętają, więc misje mają się kręcić wokół Makarova. I wyszła z tego jakaś chaotyczna gonitwa za mitycznym terrorystą i jego armią prywatnych najemników, w której Soap, Ghost czy Gaz zostali zepchnięci do roli statystów praktycznie bez żadnej linii dialogowej, a Makarov jest kompletnie płaską postacią, niebudzącą emocji, ze słabo zarysowanymi motywacjami i celem.
W misjach otwartych sztuczne ściany ograniczają teren rozgrywki z Warzone.Call of Duty: Modern Warfare 3, Activision Blizzard, 2023
Jedynie kapitan Price, jak poprzednio świetnie zagrany przez Barry’ego Sloane’a, stara się jakoś dźwigać tę historię, ale nawet on nie daje rady przy tak kiepsko napisanym scenariuszu. Twórcy próbują tylko grać na naszej nostalgii, wtrącając nawiązania do etapów z klasycznych odsłon, tak by nie wywołać żadnych kontrowersji, ale nic z tego nie działa – po części przez bardzo kiepski scenariusz bez konkretnego zakończenia, a po części przez słabo zaprojektowane misje, co jest drugim największym grzechem kampanii Modern Warfare III.
Warzone z botami zamiast filmowej akcji
W grze zawarto aż czternaście misji do ukończenia, jednak tylko cztery czy pięć z nich to etapy charakterystyczne dla serii Call of Duty – odpowiednio filmowe, oskryptowane, z udziałem całej drużyny naszych bohaterów. Reszta to albo interaktywne cutscenki, albo niesławne już „misje otwarte”. Ukryte pod hasłem „większej swobody dla gracza” tak naprawdę okazały się rozgrywką multiplayer z botami na wycinku mapy z darmowego Warzone’a. Owa swoboda ogranicza się do wyboru kolejności odhaczania paru znaczników na mapie, przy których trzeba wykonać dokładnie tę samą czynność. Po drodze odnajdujemy skrzynie z lootem i kioski do zmiany całego wyposażenia, a przeciwnicy atakują nas ze wszystkich stron.
Zapomnijcie o opcji wykonania misji po cichu, bo nie dodano żadnych mechanik, które by to ułatwiały. Można jedynie zacząć od paru skrytych killi, by za chwilę musieć i tak zabawić się w Rambo. Są pojazdy, ale tylko po to, by podjechać kawałek przez mapę. Ktoś chyba zdawał sobie sprawę, jaki to bezsensowny wypełniacz czasu, bo gdy w jednej z misji znalazłem w skrzyni z lootem pocisk sterowany typu Cruise z jednego z killstreaków w multi, bohaterka Farah skwitowała to komentarzem: „Serio będę potrzebować tu czegoś takiego?”. Misje otwarte generalnie zabijają tempo akcji, zabijają wszelką filmowość fabuły i kompletnie wybijają z klimatu, dając wrażenie zrobienia sobie króciutkiej przerwy na Warzone’a.
Jedyne plusy kampanii to ładna oprawa graficzna, świetne udźwiękowienie i nadal bardzo dobry feeling strzelania, ale to znamy już z poprzednich odsłon restartu cyklu. Są też lepsze momenty, jak pierwsza misja wzorowana na uwalnianiu Price’a z gułagu w MW2 – jedna z nielicznych, które przypominają pełnoprawne etapy CoD-owych kampanii, standardowa misja z pokładu samolotu kanonierki czy też nawet pomysłowa kopia braindance’u z Cyberpunka 2077, kiedy musimy manipulować zapisem z kamer przemysłowych.
Ogromna szkoda, że twórcy nie poszli w tzw. „zielone misje” – powolne oczyszczanie budynków, podczas którego nie wiadomo, kto jest bezbronnym cywilem, a kto zagrożeniem. Nie pamiętam bowiem, bym kiedyś czytał równie wiele pozytywów w sieci na temat Call of Duty, jak właśnie w związku z tymi etapami, które zachwyciły w pierwszej części restartu Modern Warfare w 2019 roku. Teraz otrzymaliśmy chyba coś na wzór porażki Anthem i jej piekła deweloperskiego, a prawdziwe zakończenie Modern Warfare III być może pojawi się w przyszłości.
Warzone z zombie zamiast klimatycznego horroru
Nowych lokacji nie zobaczymy również w trybie zombie. Zamiast starannie przygotowanych, niezwykle klimatycznych miejscówek, które zawsze były wizytówką tego modułu, mamy wielką mapę Urzikstanu, która niedługo pojawi się w darmowym Warzonie. Tryb zombie w Modern Warfare III przyjął więc postać DMZ w otwartej lokacji ze starciami PvE. Przemierzamy ogromny, niemal kompletnie pusty otwarty świat od jednego znacznika do drugiego znacznika, by wypełniać minimisje – tzw. „kontrakty”. Te wysyłają nas do innych, mocno oddalonych miejsc, by coś tam aktywować, bronić jakiegoś punktu bądź zabić mocniejszego mutanta.
Nie ma tu odliczania czasu i standardowych fal coraz trudniejszych zombiaków. Przeciwnicy pojawiają się w pobliżu miejsc, gdzie trzeba zrealizować dany kontrakt, a żeby otwarty świat miał trochę więcej sensu, do nieumarłych dołączyły też boty najemników ostrzeliwujące nas z dystansu. Nadal są sekrety i jakaś tam szczątkowa fabuła, ale już nie w takiej dawce, jak to bywało poprzednio.
Mapy w stylu Rust to nostalgiczny powrót do czasów Modern Warfare 2 z 2009 roku.Call of Duty: Modern Warfare 3, Activision Blizzard, 2023
To spora zmiana i ocena, czy na lepsze, czy na gorsze, powinna chyba w tym przypadku pozostać subiektywna, bo zapewne znajdą się fani rozgrywki w otwartym świecie. Ja zachwycony nie byłem – miałem podobne odczucia jak w przypadku otwartych misji w kampanii. Cytując klasyka, widać tu „mniejsze napracowanko” niż poprzednio, brakuje tego zupełnie innego klimatu, jaki cechował ten tryb w starszych odsłonach serii, siadł też rytm rozgrywki przez brak kolejnych fal i swobodny wybór następnego kontraktu oraz konieczność podróżowania do niego. Używanie pojazdów i te chwile napięcia przed ucieczką śmigłowcem nie rekompensują słabszej – według mnie – całości. A po częstych kłopotach z dobraniem więcej niż jednego randomowego towarzysza do drużyny mogę spekulować, że zainteresowanie tym trybem jest generalnie nieco mniejsze.
W multi recykling lub nostalgia – zależnie od punktu widzenia
No ale co tam kampania czy jacyś tam zombie – „CoD-a kupuje się dla multi!”, jak głosi stare przysłowie przytaczane na forach graczy. Multi jak zawsze jest, bo to już swego rodzaju uzależniająca używka – jedni nie tykają jej wcale, inni sporadycznie, a dla jeszcze innej grupy to sposób na wolny czas dzień w dzień. Rozgrywka wieloosobowa startuje z drobnymi, ale odczuwalnymi zmianami w porównaniu z zeszłorocznym Modern Warfare II i – jak się już zdążyłem przekonać – zmianami, które przez weteranów tego trybu potrafią być odbierane skrajnie inaczej. Ja należę do tej środkowej grupy (poprzednio ograniczyłem się do wbicia kilkudziesięciu leveli), skupię się więc na tych najbardziej zauważalnych modyfikacjach.
Multiplayerowe fragowanie w Modern Warfare III jest przede wszystkim o wiele szybsze niż w poprzednich odsłonach serii. Nasza postać porusza się, jakby przesadziła z ilością napojów energetycznych albo działała na przyspieszonym dwukrotnie przewijaniu na podglądzie. Towarzyszy temu równie krótki jak zawsze „time to kill” – łatwo więc sobie wyobrazić, że w meczach zabija się szybko i ginie szybko, a teraz do tego biega i wślizguje, znika spod lufy lub wbiega pod nią jeszcze prędzej.
Jednocześnie zestaw nowych map to głównie odświeżona klasyka z dawnego Modern Warfare 2 z 2009 roku. Tutaj twórcy, mimo ponownie „mniejszego napracowanka”, trochę mniej podpadli, bo dla jednej grupy to nostalgiczny powrót do starych, dobrych czasów, a dla tych, którzy wcześniej nie grali w MW2, to i tak nowość. W moim odczuciu to przede wszystkim zestaw większych lokacji, gdzie bardziej liczy się zorganizowanie i komunikacja, bowiem nigdy nie wiadomo, skąd padnie strzał. To mapy pełne różnych zakamarków lub otwartych przestrzeni, bez tak wyraźnego szablonu z podziałem na „trzy tory” (3 lanes), który dominował poprzednio.
Zero militarnego klimatu - dzięki zaaplikowaniu poprzedniej zawartości tryb multiplayer od dnia pierwszego wypełniony jest operatorami z różnych uniwersów.Call of Duty: Modern Warfare 3, Activision Blizzard, 2023
Czasem przekłada się to na raj dla snajperów, czasem wymusza zabawę w chowanego, jak w nowej wersji Faveli, czasem są problemy z miejscami odrodzenia po zgonie, czyli ogólnie standard dla sieciowego CoD-a – albo się to lubi, albo nie. I tradycyjnie – nie ma się co przyzwyczajać do trybów czy marudzić na braki i niedociągnięcia, bo w kolejnych aktualizacjach będą się zmieniać i tryby, i meta, i spawny, dojdą poprawki, nowe rzeczy do zdobywania, do kupowania i zapewne nowe bugi. Fanów CoD-owego fragowania czeka kolejny rok intensywnych doświadczeń.
Wojna „dziwolągów” zaczęła się od razu
Moją uwagę w multi zwrócił jeszcze jeden drobiazg – mała zmiana w perkach. Zamiast przypisywania sobie magicznych ikonek decydujących o tym, czy szybciej zmieniamy broń lub czy UAV nas nie wykryje, teraz obrazują je prawdziwe elementy wyposażenia taktycznego operatorów: buty, rękawice, kamizelki. Mały drobiazg, ale o ile bardziej klimatyczny i pomysłowy niż same ikonki – gdyby tylko istniał już w Modern Warfare z 2019 roku... Bo może uchroniłby nas (przynajmniej na jakiś czas) od uczestniczenia w wojnie operatorów – „dziwolągów”!
Tryb Zombie przeniósł się do otwartego świata, z wszystkimi tego zaletami i wadami.Call of Duty: Modern Warfare 3, Activision Blizzard, 2023
W jednej z poprzednich recenzji Call of Duty pisałem: spieszmy się lubić multi, bo tak szybko się zmieni. Miałem na myśli pstrokate skórki na broń, które nijak mają się do klimatu akcji sił specjalnych, jaki jeszcze dało się w pierwszych tygodniach poczuć na serwerach. Pamiętam, jak w 2019 w trybie hardcore, bez HUD-a i tylko z noktowizorami, strzelało się na pseudoafgańskiej mapie Azhir Cave. Wtedy zupełnie nie przypuszczałem, jak daleko to zajdzie.
MWIII startuje od razu z zawartością z Modern Warfare II, więc już na samym początku mój obwieszony taktycznym sprzętem komandos rusza do akcji z Larą Craft, różowowłosą Nicki Minaj, gościem w idealnie odprasowanym garniaku i z Lilith z Diablo na czele... Serio, w 90% meczów miałem taki skład, zamiast Ghosta, Soapa, Price’a i innych. Rozumiem, że ma to swoich fanów, nie oceniam – ja jednak wolałbym choćby te parę tygodni względnie militarnego klimatu. Ale ta odsłona Call of Duty jest inna – każdy składnik pełnej wersji korzysta, ile się da, z poprzednich części i multi też poszło tym torem.
Nie o takiego Makarova walczyłem
Podczas grania w każdy z trzech trybów nowego Call of Duty cały czas towarzyszyło mi uczucie, że to nie jest taki CoD, jaki zawsze się pojawiał, jaki powinien być. To kolejne Modern Warfare, wydane już po roku od poprzedniego, na dodatek z trybem zombie. Już te dwie rzeczy wskazują, że gra powstawała w jakichś wielkich bólach, przy złych decyzjach strategicznych, o czym zresztą przebąkuje się w nieoficjalnych przeciekach. Mając w pamięci porażki Anthem czy No Man’s Sky (tuż po premierze), nie trzeba być wróżbitą, by wiedzieć z góry, że to nie mogło się skończyć dobrze.
Multi, jak zawsze, dostarcza jednak sporo przyjemnego fragowania w naprawdę ładnych lokacjach.Call of Duty: Modern Warfare 3, Activision Blizzard, 2023
Modern Warfare III w takiej postaci można by jedynie próbować uratować, rozbijając na trzy osobne pakiety z trzema trybami, odpowiednio wycenionymi. W ten sposób każdy kupiłby sobie to, co by chciał, i nie miałby poczucia wejścia na minę z zawartością, która nie spełnia jego oczekiwań. Dostaliśmy jednak pełen zestaw w pełnej cenie, w którym wszystko składa się na najbardziej rozczarowującą część cyklu od wielu lat. Nawet niesławne Infinite Warfare, Ghosts czy Black Ops 4 z trybem battle royale zamiast kampanii ostatecznie zrobiły lepsze wrażenie.
Gra zachowuje resztki godności tylko za sprawą nadal świetnego silnika autorstwa Infinity Ward, dzięki któremu wciąż strzela się kapitalnie, grafika i udźwiękowienie to ścisły top wśród strzelanek, a odświeżone wersje starych map oferują trochę zabawy w multiplayerze. Ale te ostatnie można było po prostu wydać jako osobny pakiet do MWII, nawet płatny, i oszczędzić nam – graczom – tak przeciętnej odsłony CoD-a, posklejanego z odpadów darmowego Warzone’a.
Nowe MWIII w smutny sposób przypieczętowuje to, w co zmieniło się obecnie całe Call of Duty – gigantyczną multigrę posklejaną chaotycznie z jej różnych wydań w jednym menu głównym, które musi się pięć razy włączać i wyłączać przy każdym drobiazgu, a w zalewie różowych peruk, brokatu, piratów i demonów coraz trudniej odnaleźć i zagrać w świetną kiedyś wojenną strzelankę FPP. Nie o takiego Makarova tyle lat Price’em w multi walczyłem!
ZASTRZEŻENIE
Dostęp do gry otrzymaliśmy od wydawnictwa Cenega.