Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Forza Motorsport 5 Recenzja gry

Recenzja gry 8 grudnia 2013, 13:51

autor: Przemysław Zamęcki

Recenzja gry Forza Motorsport 5 - sztandarowe wyścigi rozmienione na drobne

Forza Motorsport 5 otwiera nową generację wyścigów w sposób co najmniej kontrowersyjny. Oto przypadek jak dobra gra zostaje zniszczona przez złą politykę wydawcy. Miejmy nadzieję, że ku przestrodze innym nadchodzącym produktom.

Recenzja powstała na bazie wersji XONE.

PLUSY:
  1. świetny model jazdy;
  2. bardzo ładna grafika;
  3. rozbudowany tunning;
  4. drivatary.
MINUSY:
  1. zawartościowy krok wstecz będący zapewne wynikiem pośpiechu;
  2. brak obsługi popularnych kierownic;
  3. wszechobecne mikrotransakcje i DLC;
  4. wrażenie skoku na kasę.

Rzadko się zdarza, aby start konsoli nowej generacji wspierała jedna z najważniejszych marek z nią kojarzonych. Forza Motorsport 5 miała być żywą reklamą Xboksa One, pokazem jego możliwości i niezaprzeczalnym atutem w walce z PlayStation 4, która to na premierę nie otrzymała żadnych wyścigów. Skoro Japończycy dali ciała, to zobacz drogi graczu, my mamy, specjalnie dla ciebie, błyszczące pudełeczko z dwustoma najlepszymi, najszybszymi i najbardziej lubianymi samochodami na tej planecie, wymodelowanymi w najdrobniejszych szczegółach. Skuś się i kup, a nie pożałujesz.

Po raz pierwszy w serii pojawiają się bolidy i tor Spa Francorschamps. - 2013-12-08
Po raz pierwszy w serii pojawiają się bolidy i tor Spa Francorschamps.

Nie lubię tego stanu, ale po wielu godzinach spędzonych z nową Forzą nie potrafię nazwać go inaczej niż ambiwalentny. Otrzymaliśmy śliczną, działającą w rozdzielczości 1080p i sześćdziesięciu klatkach na sekundę grę ze świetnym jak na konsolowe wyścigi modelem jazdy, a mimo to nie mogę jakoś wykrzesać z siebie entuzjazmu. Dlaczego? Bo „piątka” pod wieloma względami jest krokiem wstecz w stosunku do “czwórki”, a miejscami wręcz ordynarnym skokiem na kasę, na który jako gracze nie powinniśmy się godzić. Niniejsza recenzja nie ma ambicji być rewolucyjnym manifestem. Mamo broń. Jednak nawet zdając sobie sprawę z pełnej zależności Turn 10 od Microsoftu i faktu, że producent zwyczajnie musiał zdążyć na premierę nowej konsoli, nic nie tłumaczy decyzji firmy dotyczącej wykastrowania zawartości gry (obecnej na normalnych zasadach w części drugiej, trzeciej i czwartej) i oferowania jej jako dodatkowe, płatne DLC.

Moduł Forzavista pozwala bardzo dokładnie obejrzeć wszystkie dostępne w grze samochody. - 2013-12-08
Moduł Forzavista pozwala bardzo dokładnie obejrzeć wszystkie dostępne w grze samochody.

I tak kupując pudełko z grą, po jej zainstalowaniu okaże się, że nie możemy, ot tak, po prostu, grindując wirtualne kredyty na kolejnych wyścigach uzbierać ich tyle, żeby kupić sobie za nie, przykładowo, Bugatti Veyrona. Bo Forza Motorsport 5, w odróżnieniu od poprzednich części w swojej podstawowej wersji pozbawiona została wielu popularnych modeli aut, które dopiero trzeba sobie zakupić za prawdziwe pieniądze. Jeżeli się na to zdecydujemy, to i tak nie spowoduje, że dana bryka od razu stanie w naszym garażu. Musimy na nią jeszcze uzbierać kredyty w samej grze. W oferowaniu zestawów DLC nie ma niczego złego - kto zechce, to je sobie nabędzie. Ale dotychczas były one faktycznym rozszerzeniem samej gry. To co szalenie znane i popularne gracz dostawał na dzień dobry za swoje ciężko zarobione i wydane dwie i pół stówy. Wygrywając wyścig zostajemy nagrodzeni śmieszną kwotą kilku tysięcy kredytów (a czasem za złoto zarabia się oszałamiającą sumę 1200 kredytów!), podczas gdy kupno auta z wyższej półki to wydatek rzędu miliona - trzech milionów kredytów. Aby więc ulżyć niedoli gracza wprowadzono do gry tokeny oferowane za prawdziwe pieniądze. Przy czym zaimplementowano fatalną ekonomię związaną z ich zakupem, którą po protestach fanów trzeba będzie odkręcać. Na razie w ten sposób można wydać sześćdziesiąt pięć funtów co daje 20000 tokenów. Tymczasem Lotus E21 kosztuje 10000 tokenów, czyli w przeliczeniu daje to 32,5 funta. 163 złote! Za jeden, wirtualny samochód. Prawda, że atrakcyjna propozycja? A może sprawicie sobie możliwość czasowego zwiększenia zdobywanych punktów doświadczenia? Za trzydzieści minut jedyne 75 tokenów. Jakieś 2,50 zł.

To dopiero wygrane. Jeszcze tylko trzysta sześćdziesiąt siedem wyścigów i bedzie mnie stać na używanego Malucha. - 2013-12-08
To dopiero wygrane. Jeszcze tylko trzysta sześćdziesiąt siedem wyścigów i bedzie mnie stać na używanego Malucha.

Za szesnaście funtów można zostać członkiem klubu VIP oferującego między innymi podwojenie zdobywanych w grze kredytów i pięć nowych samochodów (w tym mój wymarzony Veyron). Za jedyne czterdzieści funtów otrzyma się kolejne sześćdziesiąt samochodów. Serio, serio Microsoft? Że nikt nikogo do niczego nie zmusza? Czy wy się czasem nie pomyliliście i za tytuł free-to-play kazaliście mi zapłacić taczkę forsy? A przy okazji. Z gry usunięto dom aukcyjny. A, to takie tam, nikomu niepotrzebne to było...

Chciałbym na tym wylaniu kubełka żalów poprzestać, ale nie mogę. W grze nie znalazło się nawet miejsce dla najbardziej klasycznych z klasycznych torów, czyli Nurburgring i Nordschleife, które jak domniemywam, za jakiś czas pojawią w płatnej paczce. Chciałbym się teraz mylić, ale w związku z tym, że Turn 10 jednocześnie zaserwowało nam kilka nowych tras, śmiem wątpić w ich filantropijną naturę.

Forza Motorsport 5 jest więc mocno okrojoną grą, która pomimo tego potrafi wciągnąć. Estetycznie prezentuje się pierwsza klasa. Tory w trakcie szaleńczej jazdy wydają się być bardzo szczegółowo odwzorowane. Na przedniej szybie odbija się deska rozdzielcza, promienie słońca oślepiają kierowcę, lakier aut lśni w słońcu niczym prawdziwy. Ta ostatnia rzecz jest warta szczególnego zauważenia, bowiem ekipa deweloperska dość długo nie była w stanie napisać realistycznie oddających wygląd karoserii shaderów i do tej pory zostawała w tyle za Gran Turismo. W „piątce” auta wyglądają rewelacyjnie. Podobnie zresztą jak ich wnętrza, które w każdym, podkreślam, w każdym modelu można podziwiać z bliska. Moduł Forzavista nie jest już tylko zabawką jak w części czwartej, gdzie tylko wybrane egzemplarze mogły przed nami zrobić swoisty striptease. Teraz ciuszki zrzucają wszystkie znajdujące się w grze wózki.

Twórcy zrobili wszystko żeby gra prezentowała się bosko, ale nie udało im się ukryć różnych mankamentów oprawy graficznej, których jednak nie widać na pierwszy rzut oka. Większość cieni w grze jest całkowicie statyczna, jakby się rozejrzeć, to tu i ówdzie dadzą o sobie znać słabe tekstury, a publiczność niemal w całości stanowią dwuwymiarowe sprite’y. Oczywiście w FM5 próżno szukać też jakichkolwiek efektów atmosferycznych czy wyścigów nocnych.

Nierówne od słońca tory tramwajowe. Niby szczegół, a jak cieszy. - 2013-12-08
Nierówne od słońca tory tramwajowe. Niby szczegół, a jak cieszy.

Najważniejszy jest jednak model jazdy. Tradycyjnie można prowadzić samochód z włączoną kontrolą trakcji, ABS-em, automatycznym hamowaniem przed zakrętami i linią pokazującą idealny tor jazdy oraz miejsca hamowania, ale to trochę tak, jakbyśmy kupili sobie wyczynowy rower i jeździli nim do spożywczaka po mleko. Wyłączenie wszystkich ułatwień i symulacyjny model jazdy pozwoli dopiero zobaczyć jak duży progres zrobiło Turn 10 w tej kwestii. Poczynając od aut z najniższej klasy, a kończąc na samej wierchuszce sportowej motoryzacji, fizyka odpowiedzialna za zachowanie się pojazdów zachowuje się znakomicie. Czuć ich masę, moc, idealnie odwzorowaną przyczepność opon. Kiedy wpadniemy w poślizg samochód nie jest tylko pustym kartonem. On tańczy zgodnie z rozkładem masy, co najlepiej podziwiać później na powtórkach. Jak na konsolowe wyścigi, symulacja zachowuje się wspaniale i naprawdę trudno wymagać więcej. To nie jest niszowy tytuł, on ma trafić do mas, więc pewne kompromisy są konieczne. Wielką rolę odgrywa także kontroler. Dosłownie, dzięki padowi i umieszczonym w spustach silniczkom można dosłownie wyczuć rodzaj nawierzchni, po której zasuwamy, każdy najazd na tarkę i uślizg koła. Niestety, nie byłem w stanie skonfrontować gry z jakąkolwiek kierownicą, ale to już bardziej wina Microsoftu, który nie wiadomo czemu nie chce pozwolić, aby wydawanymi na Xboksa wyścigami cieszyła się jak należy większa grupa ludzi posiadająca popularne na rynku kółka.

W nowej Forzie zupełnie inaczej przygotowano tryb kariery. Gracz ma do wyboru osiem głównych lig, z których każda oferuje kilka wyspecjalizowanych eventów. Ligi zostały sensownie podzielone i nie ma przymusu uczestniczenia w nich od początku do końca, jednak w każdym przypadku kilka pierwszych wyścigów zawsze jest narzucona z góry i nie można zmienić ich kolejności. Przechodzimy płynnie od jednej lokacji do kolejnych. Dopiero po zakończeniu zmagań można dowolnie powtarzać wyścigi czy wybrać następne z puli bonusowej.

Widok na Pragę. - 2013-12-08
Widok na Pragę.

W tym miejscu koniecznie trzeba wspomnieć o sztucznej inteligencji reprezentowanej w grze poprzez tzw. drivatary. Są to byty sterowane przez chmurę, zachowujące się w zamyśle projektantów jak prawdziwi kierowcy. A właściwie inni gracze, ponieważ każdy drivatar to alter ego jakiegoś użytkownika. Jego umiejętności determinuje zachowanie się na torze osobnika z padem w rękach. Dlatego też rozgrywając kolejne wyścigi rywalizujemy niejako z profilami innych graczy. No dobrze, ale jak to działa w praktyce?

Powiedziałbym, że bardzo dobrze. Samochody na torze zachowują się nieprzewidywalnie. W końcu jest prawdziwa walka próg w próg, auta częściej wypadają z trasy, od czasu do czasu trafi się karambol. Widać, że drivatary popełniają więcej błędów niż typowe SI w grach tego typu. Wyścig nabiera rumieńców. Tym bardziej, że zwykle startujemy pod sam koniec stawki i aby dojechać do mety trzeba przebić się przez ciżbę prawdziwych wariatów drogowych. W tym miejscu moim zdaniem twórcy popełnili też błąd polegający na czasem zbyt małej liczbie okrążeń. Uwierzcie, że na wyższym poziomie trudności i dwóch okrążeniach dojście do czołówki do nie jest przysłowiowa kaszka z mleczkiem. Niewielkim pocieszeniem jest system medali, który premiuje nie tylko pierwsze trzy lokaty i nawet przyjeżdżając na siódmym miejscu można załapać się na brąz. Jednak zestawiając to z mikroskopijną nagrodą w wirtualnych kredytach nie ma się za bardzo czym podniecać.

Model jazdy odpowiedzialny za bolidy sprawia się fantastycznie. - 2013-12-08
Model jazdy odpowiedzialny za bolidy sprawia się fantastycznie.

Gra zawiera czternaście torów podzielonych na czterdzieści dwie sekcje. Nie jest to wiele, tym bardziej, że tylko dziesięć obiektów to faktycznie wyścigowe lokacje. Jak już wspominałem, w zestawie tym zabrakło Nurburgring, w zamian za co otrzymaliśmy kilka zupełnie nowych miejscówek, jak na przykład Yas Marina czy Spa Francorchamps. Do gry trafiły również zmagania miejskie w postaci przepięknej Pragi czy poddane liftingowi alpejskie miasteczko Bernese. Jako że głosem nowej Forzy są prezenterzy programu Top Gear, nie zabrakło oczywiście lotniska w Dunsfold, gdzie pojawiają się bardziej zwariowane zadania typu przewracanie kręgli. Po raz pierwszy w serii zasiądziemy także za kierownicą samochodów open wheel, czyli bolidów Formuły 1 i IndyCar.

Dla spragnionych prawdziwych wyzwań wieloosobowych jak zwykle przygotowano rozbudowany tryb multi. Nie pałam miłością do tego typu zabawy z zupełnie przypadkowymi osobami i Forza 5 nie zmieniła pod tym względem moich poglądów. Gra oferuje sporo różnych opcji do wyboru, odrębne zmagania dla początkujących, konkretne typy samochodów, wyścigi z podziałem na klasy czy też zawody driftu. Wszystko jest czytelne, każdy może założyć własne lobby i przygotować ustawienia zgodne ze swoim widzimisię. Lepiej jednak najpierw zebrać zgraną ekipę, bowiem jak wyżej zastrzegłem, mój brak mięty w stosunku do multi bierze się stąd, że wyścigi nie są grami idiotoodpornymi i zawsze znajdzie się ktoś, kto postanowi bawić się lepiej od reszty graczy próbując zrobić ich autom kuku. Owszem, w ustawieniach gry zawsze można wyłączyć kolizje, tylko że wtedy, przy zdrowej rywalizacji, nie ma to sensu.

Taka ładna lokacja i dwuwymiarowe bitmapki udające ludziki. - 2013-12-08
Taka ładna lokacja i dwuwymiarowe bitmapki udające ludziki.

Warto dodać, że jeżdżąc w mutli zbieramy punkty doświadczenia kierowcy do wspólnej puli z trybem single. Podobnie jest w przypadku aut - tak samo jak w poprzednich grach z serii, im więcej jeździmy danym modelem auta, tym większe zniżki na części do niego uzyskujemy u producenta.

Tuning aut pozostał w zasadzie niezmieniony w stosunku do poprzedników i jak zwykle w dużej mierze stanowi o atrakcyjności gry. Zwiększanie indeksu fur jest zwykle konieczne do równej rywalizacji. A czasem wręcz decyduje o tym, czy danym wozem da się w ogóle jeździć. Jako przykład podam moje ulubione Audi R8 quattro, które “gołe” zazwyczaj w innych grach prowadzi się dość łatwo. Nie w FM5. Bez odpowiednich modyfikacji to Szatan na drodze, niestabilny, wpadający w poślizgi przy byle okazji. Jego ujarzmienie zabrało mi sporo kredytów, ale po kilku zmianach szaleniec przeistoczył się w dżentelmena. Piekielnie szybkiego, ale jednak. Forza zawsze duży nacisk kładła na możliwość ulepszania samochodów także pod względem wizualnym i nadal kontynuuje tę tradycję pozwalając bawić się specjalnym edytorem do nakładania wzorów na karoserię auta.

„Piątka” to niestety jedyna gra z całej serii, w której po pół godzinie wyłączyłem muzykę w menu. Jeden i ten sam, zapętlony patetyczny kawałek rodem z któregoś z testów programu Top Gear tak niesamowicie smęci, że absolutnie nie da się go słuchać. Gdzie ta muzyka rodem z drugiej Forzy, chyba najlepszego soundtracku jaki dostała jakakolwiek gra samochodowa. Radzę wyłączyć także muzykę w czasie jazdy, bo to co zrobiło Turn 10 to już sam miód dla uszu. Dźwięki silników są dynamiczne, świetnie oddane i brzmią po prostu niesamowicie.

Turn 10 jak zwykle odwalił kawał dobrej roboty z modułem tunningu. - 2013-12-08
Turn 10 jak zwykle odwalił kawał dobrej roboty z modułem tunningu.

Forza Motorsport 5 to kawał dobrze napisanego kodu, który został pogrążony złymi decyzjami marketingowymi wydawcy. Gra zasługująca na pochwały za świetny model jazdy i oprawę audiowizualną została położona na łopatki przez pośpiech, brak implementacji wydawałoby się oczywistych elementów i mam wrażenie, najzwyczajniejszą w świecie chciwość nakazującą sięganie do kieszeni osób, które dopiero co wyszły z tym produktem ze sklepu płacąc za niego jak za pełny tytuł. Jeżeli wydawca się zreflektuje i dostarczy pozostałą część gry za darmo to odwołam wszystkie zarzuty. Szczerze mówiąc chciałbym być do tego zmuszony. Ale na razie Microsoft brzydko się bawi i o ile symbolem złego DLC poprzedniej generacji była zbroja dla konia, to tę generację rozpoczęły horrendalnie drogie konie mechaniczne.

Przemysław Zamęcki

Przemysław Zamęcki

Grał we wszystko na wszystkim. Fan retro gratów i gier w pudełkach, które namiętnie kolekcjonował. Spoczywaj w pokoju przyjacielu - 1978-2021

więcej

Oceny redaktorów, ekspertów oraz czytelników VIP ?

DM Ekspert 11 października 2014

(XONE) W oczekiwaniu na świetnie się zapowiadający Project C.A.R.S - recenzja najlepszego na razie symulatora wyścigów na konsole nowej generacji - Forza Motorsport 5

8.0
Recenzja gry TDU: Solar Crown. Cud nie nastąpił, ale i tak pełna wersja jest o wiele lepsza niż katastrofalne demo
Recenzja gry TDU: Solar Crown. Cud nie nastąpił, ale i tak pełna wersja jest o wiele lepsza niż katastrofalne demo

Recenzja gry

Wersja demo Test Drive Unlimited: Solar Crown gotowała nas na najgorsze. Z ulgą donoszę, że najgorsze nie nastąpiło. I choć TDU ma wielkie problemy, broni się na tyle, by rozpatrzeć go jako odświeżającą odskocznię od Forzy Horizon… za rok, może dwa.

Recenzja Forza Motorsport - dziś „wczesny dostęp”, jutro wielka gra
Recenzja Forza Motorsport - dziś „wczesny dostęp”, jutro wielka gra

Recenzja gry

Forza Motorsport wreszcie powraca, by upomnieć się o należną jej koronę królestwa simcade’owych wyścigów. I choć potrafi poprzeć swe roszczenia wieloma mocnymi argumentami, nie jest jeszcze w pełni gotowa, by objąć władanie.

Recenzja The Crew Motorfest - hawajska Forza zjadliwa nawet z ananasem
Recenzja The Crew Motorfest - hawajska Forza zjadliwa nawet z ananasem

Recenzja gry

The Crew Motorfest nawet nie próbuje udawać, że nie jest klonem Forzy Horizon. Ale – jak się okazuje – to klon całkiem niezły, oferujący sporo radości z jazdy.