Horror w formie animowanej daje twórcom spore pole do popisu. W końcu mogą stworzyć praktycznie wszystko, co wpadnie im do głowy, bez obawy o to ile by to kosztowało lub czy dałoby się to naprawdę zrobić. Ograniczeniem staje się tylko talent, pomysłowość i chęć podejmowania ryzyka. W końcu gdy wszystko można, bardzo łatwo przekroczyć granicę dobrego smaku i molalności. Czy Krwawa wyprawa należy do produkcji, które zawędrowały zbyt daleko?
Krwawa wyprawa znana także jako Violence Voyager to nietypowy, japoński film animowany z 2018 roku. Jest to wizja jednego twórcy kryjącego się pod pseudonimem Ujicha. Ten nietuzinkowy film sprawił, że Ujicha jest przez niektórych nazywany kolejną wschodzącą gwiazdą animacji. Wynika to zarówno z zastosowanej techniki jak i tego, o czym opowiada Krwawa wyprawa.
Wakacje to chyba najwspanialszy czas w życiu każdego dziecka dotkniętego smutnym obowiązkiem chodzenia do szkoły. Można zapomnieć o siedzeniu w ławce, słuchaniu przynudzania nauczycieli i w końcu spędzić czas na zabawie z kolegami. Taki plan mają właśnie Bobby i jego kolega Akkun. Chłopcy planują wybrać się z wizytą do kolegi mieszkającego w innej wiosce. Wyprawa przez góry zostaje jednak przerwana, gdy bohaterowie napotykają na dosyć nietypowo ulokowaną atrakcję turystyczną. Opuszczony park rozrywki o ostrzegawczej nazwie Violence Voyager wydaje się już od pierwszych chwil podejrzany. Dzieciaki jednak nic sobie z tego nie robią i decydują się na wizytę w tym miejscu. Ta błędna decyzja jest początkiem najgorszego koszmaru.
Z powyższego akapitu można mniej więcej wywnioskować, czym jest Krwawa wyprawa. Słowa są jednak w stanie opisać jedynie skrawek tego dziwoląga. Całość jest niepokojąca od pierwszych chwil, mimo że akcja zaczyna się dziać tak naprawdę dopiero po kilkunastu minutach. W głównej mierze jest to efekt zastosowanych technik wizualnych. Jednak to jak prowadzona jest ta historia i jak zachowują się postacie, tylko potęguje ten efekt.
Im dalej w las, tym jest dziwniej, obrzydliwej i szaleństwo rozkręca się coraz bardziej. Całość zaczyna się jak jakiś mroczny thriller i powalony koszmar każdego rodzica, po to, by dalej przyskoczyć w realia absurdalnych eksperymentów, przemocy i body horror, jakie nie powstydziłby się David Cronenberg, Yoshihiro Nishimura czy Brian Yuzna.
Istotną kwestią jest to, jak ten film wygląda. Technicznie chyba nie jest to animacja. Wynika to z tego, że Ujicha korzysta z dosyć nietypowej techniki znanej jako gekimation. Polega to na tym, że twórca odgrywa scenki za pomocą wyciętych postaci, sterując nimi niczym kukiełkami. Akcja odgrywana jest na barwnych tłach. Wszystko to jest nagrywane za pomocą kamery. Daje to bardzo interesujący efekt niczym z książki rozkładanki. Takie podejście jest oczywiście czasochłonne, ale daje naprawdę coś oryginalnego. Gdy połączymy to ze stylem twórcy, który wpasowuje się gdzieś w obrzeża horroru i koszmarnej wersji świata dziecięcego, to mamy do czynienia z czymś niepokojącym. Coś, co powinno być kuzynem bajek dla dzieci jest powaloną dawką splatter z dziećmi rozpruwanymi na kawałki i latającymi flakami. Całość kojarzy mi się jeszcze z anime Yamishibai, które ma odmienne podejście do horroru, ale również łączy gore z czymś na pozór skierowanym do dzieci.
Jeśli chodzi o gore, to jest tego tutaj trochę. Osoby zaznajomione z japońskim splatter nie będą niczym zaskoczone, bo Krwawa wyprawa nie przebija rzeczy takich jak Guinea Pig, czy Tokyo Gore Police. Mamy tutaj jednak przemoc skierowaną w kierunku dzieci, co samo w sobie może być odpychające. Dzieci są co prawda z papieru i wyglądają dziwnie, ale nie zmienia to faktu, że mówimy o temacie tabu. Co do samych akcji, to mamy topiące się twarze, eksperymenty na ciele, rozprute osoby, wypływające oczy i różnego rodzaju rany. Trudno mi oceniać jak bardzo mocne jest to wszystko. Mam wrażenie, że bombastyczny styl filmu niweluje trochę efekt przemocy.
W moim wypadku Krwawa wyprawa to film, który prawie trafia w moje gusta. Jest tutaj sporo rzeczy w moim stylu. Solidna atmosfera, dziwne wydarzenia i mroczna fabuła. Do tego oryginalny styl, sporo gore i pomysłowość robią swoje. Niestety całość zawodzi trochę pod względem tego jak toczy się historia i jak zachowują się bohaterowie. Wiele scen było głupich lub bezsensownych. Nie przeszkadzały mi te dziwne i zakręcone momenty, jak małpa atakująca dzieci w toalecie czy pomysł na park zabaw jako przykrywkę dla czegoś mroczniejszego. Byłem w stanie przymknąć na to oko. Nie podobało mi się jednak, że próba wytłumaczenia wszystkiego była niezwykle leniwa i głupia. No ale to pewnie kwestia tego, czego oczekuje się od takich filmów. Może liczyłem na zbyt wiele?
Krwawa wyprawa jest produkcją dla bardzo specyficznego odbiorcy. Na wstępie trzeba mieć ochotę na animowaną przemoc. Później dochodzi jeszcze dziwaczna fabuła, ogólny chaos i japoński splatter w wersji z papierowymi kukiełkami. Nie wydaje mi się, żeby zbyt wiele osób polowało na coś w tym stylu. Może jednak to właśnie jest największym argumentem przemawiającym za Krwawą wyprawą? Na pewno nie ma drugiego takiego filmu i seans można nazwać przeżyciem. No chyba, że ktoś ma bardzo słabe nerwy. Wtedy dotrwanie do połowy produkcji będzie wyczynem.