Dragon Ball Z: Fusion Reborn w 13 tweetach

Dragon%20Ball%20Z%3A%20Fusion%20Reborn

Po wyciśnięciu do cna Broly’ego, twórcy odpowiedzialni za kinowe uniwersum Dragon Balla postanowili w końcu zaoferować widzom coś nowego. W marcu 1995 roku premierę miał Fusion Reborn, w którym świeżo rozbudzone przez odcinki Zetki marzenia fanów o fuzji Goku i Vegety zostają od razu spełnione. Czy to wystarczyło, by powstał hit? Spoglądam na film tradycyjnie w formie analizy w tweetach.

Oczywiście, nie brakuje spoilerów.

Dragon%20Ball%20Z%3A%20Fusion%20Reborn
1. Zacznę marudnie. Dragon Ball Z nigdy nie aspirował do miana poważnej historii, w której znajdziemy trudne tematy egzystencjonalne. Nie przeszkadza mi to, ale jednak chciałbym, żeby twórcy wkładali choć trochę wysiłku w tworzenie tła fabularnego. W przypadku Fusion Reborn początek jest z gatunku tych wyjątkowo naiwnych – młody pracownik zaświatów, który ma kontrolować i wymieniać zbiorniki na zło wyciągnięte z dusz, popełnia błąd i zostaje pochłonięty przez negatywną energię. W efekcie staje się głównym złym, Janembą.

2. Powstały stwór błyskawicznie paraliżuje działanie zaświatów. Niespodziewanym skutkiem jego aktywności jest uwolnienie z piekieł wszystkich złych istot, w tym oczywiście całej zgrai dawnych wrogów Goku i spółki. Pierwsza myśl – ależ się zaraz będzie działo!

Dragon%20Ball%20Z%3A%20Fusion%20Reborn
3. Niestety koncept został dokumentnie zmarnowany. Większość złoczyńców pojawia się na ekranie na maksymalnie kilka sekund, a mający największą rolę Frieza kończy po kilku zdaniach wymienionych z Gohanem i potężnym ciosie w korpus, który pozbawia go życia. Niby logiczne, bo przepaść w poziomach mocy powinna być, ale żal pozostaje…
Dragon%20Ball%20Z%20-%20Adolf%20Hitler
4. Zamiast więc Broly’ego, Bojacka czy Tao Pai Paia możemy oglądać… Adolfa Hitlera i jego armię, którzy próbują opanować miasto. Naprzeciw karykaturalnie przedstawionego wodza stają Goten i Trunks, tocząc przez kolejne minuty humorystyczną bitwę z wojskiem. Przyznaję, że tego to się nie spodziewałem.

5. Wątków humorystycznych jest zresztą w Fusion Reborn więcej. King Kaio wymieniający uszczypliwości z pozostałymi władcami, Paikuhan niszczący barierę Janemby za pomocą… obraźliwych słów i oczywiście przekonany o swojej wielkości Hercule, przeplatają odgrywający kluczową rolę pojedynek Son Goku z Janembą.

6. Z rozczarowaniem przelewanym na klawiaturę stwierdzam, że główny zły jest niestety, znowu, idiotą, bo trudno inaczej opisać istotę, która potrafi jedynie śmiać się oraz powtarzać własne imię z różną intonacją. I nie wyciągajcie mi tu przykładu Groota, bo w przeciwieństwie do niego Janemba ani przez jeden moment filmu nie pokazuje cienia charakteru, emocji innych niż gniew i złośliwość oraz jakiejkolwiek motywacji.

7. Goku początkowo, jak to ma w zwyczaju, rozpoznaje możliwości przeciwnika, ale gdy ten ewoluuje w bardziej morderczą formę, która wreszcie przypomina wojownika, przyjmuje formę SSJ3. Gratka dla fanów, bo wcześniej było niewiele okazji, by podziwiać ten poziom Saiyanina i jego możliwości.
Dragon%20Ball%20Z%20-%20Janemba
8. Pojedynek zyskuje na efektowności. Czuć siłę ciosów, widać jakiś pomysł na choreografię starcia. Co jednak robi największe wrażenie, to świetny efekt znikania Janemby, który potrafi rozdrabniać się na małe cząsteczki i podróżować między wymiarami. Wygląda to znakomicie i nawet ponad dwadzieścia lat po premierze robi wrażenie.
Vegeta%20vs%20Janemba
9. Goku traci grunt pod nogami i właśnie wtedy z pomocą przychodzi mu Vegeta. Saiyanin znów jednak nie daje zbyt wielu powodów do radości swoim wielbicielom, bo dość szybko zostaje zmasakrowany przez Janembę. Wygląda to tym gorzej, że kilka sekund przed tym przechwala się jak to zaraz nie zmiażdży nowego wroga…

10. Świadomy potęgi przeciwnika Goku próbuje przekonać Vegetę do fuzji. Nie jest to łatwe, bo dumny wojownik nie wykazuje chęci połączenia ze znienawidzonym Kakarotem. Po długich namowach zgadza się. Pojawia się kolejna przeszkoda – udany rytuał, by połączenie było właściwe.

Veku%20vs%20Janemba
11. Pierwsza próba kończy się niepowodzeniem i naprzeciw Janemby na pół godziny staje gruby Veku. Mamy tutaj element humorystyczny, bo jego fajtłapowatość, w połączeniu z mimo wszystko niemałą siłą, okazuje się być sporym wyzwaniem dla głównego złego.
Gogeta%20vs%20Janemba
12. Końcówka filmu jest błyskawiczna. Paikuhan poświęca się i zajmuje Janembę na wystarczająco długo, by bohaterowie przeprowadzili udaną fuzję. Gogeta rozprawia się z przeciwnikiem w mniej niż minutę, eliminując go brutalnym atakiem energetycznym w korpus, który rozrywa wcielenie zła. Trochę szkoda, że w finale nie ma już efektownej wymiany ciosów, ale wydaje się to mieć swoje uzasadnienie w poziomach mocy, więc nie będę marudzić.

13. Dragon Ball Z: Fusion Reborn okazuje się udaną kinówką, którą nawet po latach można sobie odświeżyć. Nie jest to niezapomniane widowisko, ale oferuje wystarczająco wiele, by zdobyć serca fanów uniwersum. Jest kilka efektownych pojedynków, plejada znanych postaci, trochę humoru. Na pewno dałoby się znaleźć kilka elementów do poprawy, ale na tle poprzedniczek film wypada solidnie – tak na 7/10.

Mieliście okazję obejrzeć Fusion Reborn? Podzielcie się wrażeniami w komentarzach!

Brucevsky
7 lutego 2020 - 11:45